[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miłych dla ucha dzwięków, zanim go puściłem.
Mecz zakończony wynikiem szesnaście do zera! powiedziałem głośno
i z zadowoleniem. Ale najpierw należy dokończyć zbożne dzieło!
Miałem rację i jak zwykle dałem sobie dobrą radę. Szuflada przy konsoli na-
pędu zawierała szpulkę mocnego drutu, którego użyłem do związania dowódcy
jako takiego, jak i do przytwierdzenia go do fotela, aby uniemożliwić mu grze-
banie w przyrządach. Pozostałą trójkę ułożyłem za jego fotelem i zabrałem się za
komputer.
Było to miłe urządzenie i bardzo się starało, aby dobrze ze mną współpraco-
wać. Najpierw podał mi aktualny kurs i cel podróży, które zapamiętałem i zapi-
sałem po wewnętrznej stronie nadgarstka. Na wszelki wypadek. Jeśli cel był tym,
czym sądziłem, że był, to Korpus nader chętnie złoży tam wizytę. Z pewnością
przydadzą się takie porządki w rodzinnym świecie moich przymusowych współ-
pasażerów. Nie miałem nic przeciw temu, aby im w nich pomóc. Potem spytałem
o najbliższe bazy Ligi, wyznaczyłem kurs do jednej z nich i odprężyłem się.
58
Dwie godziny, Jim powiedziałem sobie potem będziemy w kontakcie
z bazą, jedna krótka wiadomość i kawaleria pojawi się na horyzoncie.
Coś zamrowiło mnie w karku, zupełnie tak, jakby ktoś mi się nachalnie przy-
glądał. Odwróciłem się i dostrzegłem, że dowódca tej zgrai odzyskał przytomność
i gapi się na mnie.
Słyszałeś, co mówiłem, czy mam powtórzyć? spytałem uprzejmie.
Słyszałem głos był szorstki i wyprany z jakichkolwiek emocji.
To dobrze. Nazywam się Jim di Griz cisza. No, dalej, przedstaw się,
albo będę musiał to z ciebie wyciągnąć.
Jestem Kome. Twoje nazwisko jest nam znane. Przeszkodziłeś już nam.
Zginiesz.
Jak to miło być sławnym. Ale, ale, nie sądzisz, że to pusta grozba?
W jaki sposób nas odkryłeś? spytał ignorując moje pytanie.
Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć, to sami się skończyliście. Jesteście po-
jętni, ale macie mało wyobrazni. Rytuał obcinania rąk znam z autopsji, a nadal go
używacie. Zobaczyłem ślady u jednego z admirałów.
Zrobiłeś to sam?
Kto, u diabła, kogo pyta? Rozumiejąc jednak całokształt sytuacji, mogłem być
bardziej uprzejmy.
Teraz jestem sam, ale za parę godzin będzie tu dość tłoczno od wojsk Ligi.
Tam było nas czworo, pozostali wraz z admirałami są aktualnie bezpieczni i sądzę,
że przygotują wam serdeczne powitanie. Nie wiem, czy wiesz, ale nie jesteście za
bardzo lubiani w galaktyce.
Mówisz prawdę?
Straciłem cierpliwość i palnąłem mu kilka słów prawdy, jakich dotąd chyba
nie miał okazji usłyszeć pod swoim adresem.
Nie mam powodu kłamać, durniu, skoro trzymam wszystkie karty za-
kończyłem. Teraz zamknij się i odpowiadaj tylko na moje pytania. Jasne?
Nie sądzę!
Lekko zwątpiłem, gdyż po raz pierwszy uniósł głos. Nie był to krzyk i nie było
w nim złości, po prostu głośno wyrażony rozkaz.
Zabawa skończona. Wiemy, co chcieliśmy wiedzieć. Możecie wstać!
rzucił za siebie.
Czułem się, jakbym brał udział w horrorze. Drzwi otworzyły się i powoli za-
częli przez nie wchodzić jego ludzie. Strzelałem do nich, a oni nadal szli. Dwóch
spośród postrzelonych oficerów także wstało i ruszyło w moją stronę. Cisnąłem
w nich pistoletem i wpadłem w depresję.
Tym razem mnie mieli.
Rozdział 11
Jestem niezły w walce wręcz i temu podobnych przydających się w życiu
sztukach, istnieją jednak granice możliwości. Tym razem granicą był praktycz-
nie niewyczerpany kontyngent napastników, a żeby było jeszcze gorzej, oni tak
naprawdę nie umieli walczyć. Było ich jednak wielu i ciągle dochodzili nowi.
Przetrąciłem parę karków, połamałem trochę żeber i zmiażdżyłem nieco krtani,
ale w końcu zalali mnie masą. Obalili na pokład, związali mi ręce i nogi i zosta-
wili na podłodze. Po czym zabrali się za zmianę mojego kursu, co mnie jeszcze
bardziej wpędziło w depresję. Gdy się z tym uporali i posprzątali ofiary, Kome
odwrócił się do mnie.
Oszukałeś mnie oświadczyłem. Nie było to zbyt mądre, ale podtrzymy-
wało rozmowę.
Oczywiście.
Lakoniczność. To było jedyne właściwe określenie. Nigdy nie używaj dwóch
słów, gdy wystarczy jedno.
Nie miałbyś ochoty powiedzieć mi dlaczego?
Sądziłem, że to oczywiste. Moglibyśmy oczywiście użyć normalnych tech-
nik kontroli umysłu, co i tak zresztą planowaliśmy. Ale to zajmuje trochę czasu,
a odpowiedzi potrzebowaliśmy natychmiast. Byliśmy wśród obcych przez lata
i nie podejrzewali niczego, więc musieliśmy wiedzieć, jak nas odkryłeś. Przygo-
towaliśmy się właśnie do sprawdzenia zawartości twego umysłu, gdy odkryliśmy
twoje przebranie. Metalowe czaszki nie istnieją w przyrodzie, a twoja twarz bar-
dzo przypominała mi kogoś, kogo szukałem od lat. Kiedy sobie o tym przypo-
mniałem, zorganizowałem to małe przedstawienie. Wiedzieliśmy, że twoje ego
nie pozwoli ci pomyśleć, że dałeś się oszukać.
Skurwysyn warknąłem, co było dość prymitywną odpowiedzią, ale je-
dyną, jaką chwilowo dysponowałem. Miał gnojek rację i to od początku do końca.
Wiedziałem, że gdy będziesz sądził, że jesteś górą, odpowiesz dobrowolnie
na pytania, które chcieliśmy ci zadać. Więc załadowaliśmy ci pistolet sterylnymi
igłami. Wszyscy zagrali swoje role znakomicie, a ty byłeś najlepszy.
Popatrzcie na cwaniaka warknąłem.
60
Jestem nim. Organizowałem operacje polowe przez wiele lat i nie udało mi
się tylko wtedy, gdy ty mi przeszkodziłeś. Teraz cię złapaliśmy i przeszkody się
skończyły.
Na dany znak dwaj z załogi pozbierali mnie.
Zamknijcie go aż do lądowania. Nie mam ochoty go więcej widzieć.
* * *
Nigdy jeszcze nie byłem tak przybity. Przypuszczam, że byłem wówczas tylko
o włos od samobójstwa. Wiedziałem, co mnie czeka i nie miałem żadnej możli-
wości, aby temu zaradzić. Już samo to było przygnębiające, a myśl o przyszłości
wpędzała mnie w czarną depresję.
Na dokładkę oni byli za dobrzy: zawiesili moje skute ręce na umieszczonym
w ścianie haku, pocięli całą odzież i wyczyścili dokładnie moją skromną osobę ze
wszystkiego. Po czym zabrali się za mnie z fluoskopem i wykrywaczami metali
równie metodycznie, tylko wolniej. Efektem tych starań było to, że byłem o parę
kilogramów lżejszy i pozbawiony całej pomocnej techniki, jaką ze sobą zawsze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]