[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ponieważ tylko kobieta głupia zawiera umowę, nie sprawdzając wszystkich jej
warunków, podeszła do sztalug, by spojrzeć na swój portret. Spodziewała się
surowego szkicu. Przecież rysował go zale-
48.
dwie kwadrans. Tymczasem zdumiało ją mnóstwo szczegółów - kresek, cieni, linii
obłych.
Z twarzy na obrazie wyzierał chłód osoby zamkniętej w sobie i bardzo, bardzo
poważnej.
- Nie mam zbyt przyjaznej miny - przyznała.
- Bo nie byłaś zbyt przyjazna.
- Trudno temu przeczyć. Jak i temu, że posiadasz niezwykły dar.
- Westchnęła. - Nie mam sukni z długą, marszczoną spódnicą i górą bez rękawów.
Uśmiechnął się.
- Coś wymyślimy.
- Jutro mogłabym pozować godzinę. Od wpół do ósmej do wpół do dziewiątej.
- Dobrze.
Wręczył jej płótno z naparstnicami.
- Okazujesz mi zaufanie.
- Ufność to niedoceniana cnota.
Kiedy trzymała w rękach obraz, Seth wziął ją w ramiona. Znów uniósł nieco nad
ziemią, aż musiała wspiąć się na palce. I znów otworzyły się drzwi.
- No nie - mruknął Seth, kiedy do środka wparował Cam. - Nigdy nie pukają.
- Cześć, Dru. Całuj, nie przeszkadzaj sobie, mały. - Gdy dostrzegł rozpoczęte
płótno, oczy rozbłysły mu triumfalnie. - W życiu nie zarobiłem łatwiej
pięćdziesięciu dolców. Założyłem się z Philem, że Seth przed upływem tygodnia
namówi cię na pozowanie.
- Doprawdy?
- Nie obrażaj się. Czasem bywa uparty, ale nie jest idiotą. Jak nasz Rembrandt
chce coś namalować, znajdzie sposób.
Powiedział to z najwyższą dumą, obrzucając wzrokiem płótno.
- Zdaję sobie sprawę z jego uporu. Ocenę tego, czy jest idiotą, zostawię na
pózniej. Wpół do ósmej - rzuciła Sethowi na odchodnym.
- Rano.
Cam nie odezwał się, tylko położył rękę na sercu.
Seth dotrzymywał słowa. Kiedy skończyli montaż świetlików, poszedł z Camem do
zakładów szkutniczych, żeby odpracować kilka godzin.
49.
Niegdyś sądził, że będzie zarabiał na życie, budując razem z braćmi jachty. Bo
też wiele wiązało go z tym starym budynkiem z cegły, który pamiętał, z jakim
mozołem chłopiec uczył się tego, jak stać się częścią całości.
Zciany zawieszone były jego oprawnymi w zwykłe ramy szkicami łodzi, które
Quinnowie zbudowali przez lata. Przedstawiały rozwój firmy, a zarazem samego
Setha jako artysty. Aubrey powiedziała mu, że dwa lata temu pewien kolekcjoner
sztuki proponował jego braciom ćwierć miliona za pięćdziesiąt wystawionych tu
szkiców. Ale odprawili go z kwitkiem.
Teraz zrozumiał, że tej rodzinie nigdy nie chodziło o pieniądze, chociaż
pierwsze lata naprawdę były chude. Ważna była więz. I obietnica złożona Rayowi
Quinnowi.
Stał i patrzył. Wewnątrz zakłady niewiele się zmieniły. Znał je jak własną
kieszeń.
- Zamierzasz tak tu tkwić? - spytał go Cam. - Czy zabierzesz się jeszcze dzisiaj
do uczciwej roboty?
Seth się ocknął.
Zobaczył, że Aubrey układa poszycie pokładu skiffu, tylko turkocze elektryczny
śrubokręt. Ethan obrabiał frezarką maszt, podczas gdy wierny Nigel warował u
jego stóp.
- Trzeba uszczelnić kadłub - powiedział Cam. Gruntowanie, pomyślał Seth.
- A ty co będziesz robił? - zapytał.
- Pławił się w chwale swojego małego imperium.
Pławienie się obejmowało doszlifowanie grodzi kokpitu. Takie prace ciesielskie
Cam obracał w majstersztyk.
Seth robił już gruntowanie, nie był to więc pierwszy raz. Umiał też poszywać
pokład deskami, o czym myślał z pewną niechęcią, słysząc nad głową przenikliwy
łoskot wiertarki Aubrey.
- Hej... - Aubrey schyliła się, żeby z nim porozmawiać. - Mam nowe plotki na
temat twojej kwiaciarki.
- Jakie znów plotki?
- Intrygujące, mój miły. Dowiedziałam się od Jamie Styles, a ona dowiedziała się
od kuzyna, który kilka lat temu pracował w Senacie jako goniec. Dru zadawała się
wtedy z pewnym wysoko postawionym doradcą z Białego Domu.
- Poważnie?
50.
- Do tego stopnia poważnie, że przez blisko rok zajmowały się nimi kroniki
towarzyskie w  Washington Post". W grę wchodził pierścionek zaręczynowy z
brylantem wielkości gałki od drzwi. Potem wysoko postawiony doradca trafił na
łamy prasy z jakąś blondynką. Tak się składa, że ta blondynka była... jest...
wziętą prawniczką, asystentką doradcy w Białym Domu czy coś takiego.
- Pewno Dru musiała przeżywać, że gazety tak jej grzebią w prywatnym życiorysie.
- Na mnie sprawia ona wrażenie osoby, która zna swoją wartość. I nie da byle
komu w kaszę sobie dmuchać. Założę się o miesięczną pensję, że wepchnęła temu
oszustowi jego pierścionek w gardło.
- Prędzej zmroziła go na śmierć jednym lodowatym spojrzeniem i kilkoma
lodowatymi słowami.
Aubrey prychnęła.
- Akurat znasz się na kobietach. Cicha woda, kolego. Potrafi osiągnąć głębię,
ale gdy trzeba, brzegi rwie.
Może, pomyślał Seth, kiedy brudny i obolały siadł ciężko za kierownicą swojego
samochodu. Ale poszedłby o zakład, że Dru przecięła faceta na pół, nie
utoczywszy ani kropli krwi.
Ruszając, spojrzał, która godzina. Miał ochotę na pizzę, tyle że nie chciało mu
się jechać aż do domu pod prysznic, a potem znów tłuc się taki kawał do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •