[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jej mózg różową mgiełką, przenosił ją w jakiś inny wymiar – nie w fikcyjną krainę
fantazji, tylko ulepszoną wersję rzeczywistości. Takiej, gdzie wszystko nagle staje
się cudowne.
– Ciągle jesteś ubrany – powiedziała do niego.
– Zaraz się rozbiorę. Ale najpierw musimy coś zrobić... Leż spokojnie. Nie
ruszaj się – rozkazał łagodnie.
Aspen spełniła jego żądanie. Nie wiedziała, czego się spodziewać. Zamknęła
oczy i czekała. Po paru sekundach poczuła jego oddech w najczulszym miejscu.
Przeszedł ją dreszcz.
– Zaraz sprawdzę, jak smakujesz – wyszeptał ochrypłym tonem.
Poczuła nagły przypływ paniki. Ścisnęła uda.
– Nie możesz!
– Mogę, Aspen. Obiecałem, że ci pokażę, czym jest czysta przyjemność.
Pamiętasz?
Pozwoliła mu znowu rozchylić uda. Leżała jednak cała spięta. Nie była siebie
pewna. Modliła się o to, żeby tam, na dole... Nagle jej myśli się urwały. Uderzyła w
nią fala rozkoszy tak silna, jakiej sobie nawet nie wyobrażała. Jęknęła. Cruz pieścił
ją językiem, ż początku powoli, jakby w zwolnionym tempie, a potem coraz
szybciej, pomagając sobie palcami. Aspen miała wrażenie, że unosi się nad ziemią,
nad łóżkiem, coraz wyżej i wyżej, jakby porywał ją do nieba jakiś bidy promień
światła, który rozświetlał ciemność pod jej zaciśniętymi powiekami. Była
całkowicie nieprzygotowana na to, co się nagle stało – jej ciało eksplodowało,
rozpadło się na tysiąc małych kawałeczków.
Parę sekund później wpadła w cudowny błogostan, którego nie byłaby w stanie
opisać słowami.
– Aspen, otwórz oczy.
Głos Cruza przebił się przez gęstą mgiełkę spowijającą jej umysł. Podniosła
powieki.
– Jak było?
Rozciągnęła usta w błogim uśmiechu.
– Nigdy w życiu nie było mi tak dobrze.
– To dopiero początek – odparł ze zmysłowym uśmiechem. – Będzie jeszcze
lepiej.
Aspen zaśmiała się głośno. Co mogłoby być lepsze niż to, co przed chwilą
przeżyła? Po jego oczach jednak poznała, że nie żartuje. Oddychała głośno i
szybko. Znowu kumulowało się w niej podniecenie, choć dopiero co przetoczył się
przez nią potężny orgazm.
– Miałeś się rozebrać – przypomniała mu nieśmiałym głosem.
Ściągnął spodnie. Aspen zamarła. Nie była w stanie oderwać wzroku od jego
ogromnej, wspaniałej męskości. Gdy nakładał prezerwatywę, odruchowo poruszyła
biodrami. Nagle jednak zmarszczyła czoło. Czy będzie w stanie go przyjąć? A co
się stanie, jeśli...
Cruz nie pozwolił jej na takie rozmyślania. Ułożył się pomiędzy jej udami i
rozkazał łagodnie:
– Opleć mnie nogami.
Zrobiła to bezzwłocznie, a chwilę później poczuła, jak Cruz wchodzi w nią
powoli, ostrożnie, jakby nie chciał zrobić jej krzywdy. Zacisnęła powieki,
zmarszczyła czoło, czekając na potworny ból, taki sam jak tamtej nocy, z
Chadem...
– Spokojnie, amada – wyszeptał Cruz, gładząc ją po policzku. – Nie bój się. Nie
bój się ani trochę.
Rozluźniła się pod wpływem jego łagodnych słów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •