[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Weszła na parapet i zawisła na rynnie, która wydała metaliczny jęk. Eva była w
szpitalnej koszuli i na bosaka. Zaczęła zwinnie schodzić w dół, skupiona na ruchach, które trzeba
było wykonać: ręka, noga, ręka, noga. Gdy zeszła prawie na sam dół,
puściła się i upadła plecami na asfalt. Kolejne bolesne uderzenie. Jak bardzo
wrażliwe jest to ciało?
-
Zrobiłaś sobie krzywdę, kochanie? - wołała pani z pieskiem, biegnąc jej na
pomoc. Miała blond włosy zebrane w kucyk i okulary przeciwsłoneczne, które
zakrywały jej prawie całą twarz. Z uszu wystawały jej dwie białe słuchawki. - yle się czujesz?
Wyjęła sobie z ucha jedną słuchawkę.
-
Dlaczego nie jesteś ubrana? Nie masz nawet butów! Poczekaj, zawołam
kogoÅ›...
Ludzie często zmieniali ubrania i prawdopodobnie strój, jaki miała na sobie Eva, był
nieodpowiedni. Xana zastanowił się, co robić. Eva podniosła się i podeszła do
kobiety.
Mniej więcej dziesięć minut pózniej Eva szła sobie spokojnie, ubrana w za duży
różowy dres. Podwinęła rękawy, a także nogawki, żeby się nie potknąć.
Niedaleko, na rogu ulicy, szczekał rozpaczliwie piesek.
14
NIEPLANOWANA
r %
PODRO%7Å‚
(FRANCJA, MIASTO %7Å‚ELAZNEJ WIE%7Å‚Y, 9 STYCZNIA)
W salonie w Pustelni znów zapanował spokój.
Yumi i Aelita rozmawiały wesoło. Ulrich siedział na tapczanie i od czasu do czasu
rzucał Kiwiemu popcorn, a psiak łapał go w locie.
Jeremy podniósł słuchawkę telefonu i dał znak pozostałym, żeby byli cicho.
Wybrał numer i poczekał.
-
Halo? - głęboki głos odezwał się po trzecim dzwonku.
-
Halo, dzień dobry. Szukam pana Philippe'a Brouleta.
-
Kto go szuka?
-
Nazywam siÄ™ Jeremy. Jeremy Belpois. Chodzi o rzecz sprzed wielu lat.
Jestem... jego znajomym.
-
Już go daję. Proszę mówić głośno, bo jest trochę przygłuchy. Inny męski głos,
tym razem trochę nieprzyjazny, wydyszał
do słuchawki:
f& 163 f&
_
f& PDDZIEMNY ZAMEK f&
-
Kto mówi?
-
Witam, ja...
-
Co? Nic nie rozumiem. Przepraszam, kto mówi?
-
HALO. DZIEC DOBRY.
-
O tak, teraz słyszę pana dobrze. Niech pan mówi.
-
JESTEM JEREMY BELPOIS. DZWONI DO PANA Z MIASTA %7Å‚ELAZNEJ
WIE%7Å‚Y
-
Ach tak. Ale niech pan tak nie krzyczy, u licha! Pamiętam dobrze pańskie
miasto, mieszkaliśmy tam przez wiele lat, ja i moi bracia. Ile to czasu minęło!
Nazywali nas trzej Brouletowie", chi, chi! - pan Philippe gubił się w natłoku wspomnień.
-
SZUKAM INFORMACJI O PROFESORZE ZE SZKOAY KADIC, PANU
HOPPERZE.
-
Kim?
-
HOP-PER. FRANZ HOP PER.
Nagle głos starca stał się zimny i opryskliwy.
-
Ja nic nie wiem.
-ALE MUSIAA PAN PRACOWA W JEGO DOMU. W PUSTELNI...
-
Nigdy o nim nie słyszałem - odparł Broulet. - Przykro mi.
I odłożył słuchawkę.
-
Sympatyczny - skomentował Jeremy, patrząc na przyjaciół. - Ale wie pan co,
panie Broulet? Jeśli nie chce pan rozmawiać przez telefon, to porozmawiamy u pana
w domu.
f& 164 f&
f& NIEPLANOWANA PODRÓ%7Å‚ f&
-
%7łe co? Dokąd chcesz pojechać? - zapytał osłupiały Ulrich.
Jeremy wymienił nazwę nadmorskiego miasteczka, w którym mieszkał pan Broulet.
-
Teraz jest wpół do szóstej - dodał. - Jeśli złapiemy najbliższy pociąg,
dojedziemy tam koło dziewiątej. Wrócimy ostatnim pociągiem, o północy, i o trzeciej nad ranem
znowu tu będziemy. Prześpimy się pięć godzin i jutro pójdziemy do
szkoły wypoczęci.
-Ty jesteś całkiem stuknięty, Einstein! - odparł Ulrich. - Chcesz przejechać pół
Francji tylko dlatego, że jakiś staruszek rzucił słuchawkę?
-
Nie kapujesz - odpowiedział Jeremy. - On coś wie! Gdy tylko usłyszał imię
ojca Aelity, uciÄ…Å‚ rozmowÄ™!
-
Może pan Hopper mu nie zapłacił! - zasugerował Odd. Nikt się nie zaśmiał.
-
Jeśli on naprawdę pracował w Pustelni, może nam dostarczyć mnóstwo
użytecznych informacji na temat domu.
Yumi siedziała na tapczanie ze szklanką soku w ręku. Postawiła ją na ziemi.
-
Powiedziałeś, Jeremy, że zastanawiasz się, czy pracował w Pustelni. Wszystko,
co wiemy, to jego nazwisko na jakimÅ› worku z cementem w piwnicy. Tak czy inaczej
to daleka podróż. Możemy chyba przełożyć ją na pózniej.
f& 165 f&
f& PDDZIEMNY ZAMEK f&
-
A ja myślę, że to superpomysł! - zaprotestował Odd. - Zaczynałem się już
nudzić.
Na koniec odezwał się Ulrich.
-
Sądzę, że Aelita powinna zdecydować. W końcu rozmawiamy o jej domu.
Dziewczynka, która aż do tej chwili trzymała się na uboczu, wstała.
-
Jeśli Jeremy mówi poważnie, pojadę porozmawiać z panem Brouletem. Wiem,
że może trudno będzie wam to zrozumieć, ale... mojego taty już nie ma. I ten dom ze swoimi
tajemnymi przejściami i całą resztą jest jedyną rzeczą, która mnie z nim
wiąże. Jeśli jest ktoś, kto może powiedzieć mi coś więcej o Pustelni i pomóc mi
wszystko sobie przypomnieć, jestem gotowa pójść na koniec świata, żeby go spotkać.
-
A ja idę z tobą - powiedział Jeremy stanowczo.
-
Nie zgrywaj bohatera - Odd wymierzył mu przyjacielskiego kuksańca. - Jeśli
jedzie Aelita, jedziemy wszyscy.
Dotarli na stację minutę przed odjazdem pociągu. Na szczęście nie musieli kupować
biletów: Jeremy zadbał, żeby kupić je przez Internet.
-
Jeszcze my! - krzyknął Odd do ubranego w ciemną kurtkę konduktora, który
upewniał się, czy nikt nie został na peronie.
Ulrich wsiadł, wpychając do środka Aelitę, i drzwi pociągu się zamknęły.
f& 166 f&
f& PDZIEMNY ZAMEK f&
-
A ja myślę, że to superpomysł! - zaprotestował Odd. - Zaczynałem się już
nudzić.
Na koniec odezwał się Ulrich.
-
Sądzę, że Aelita powinna zdecydować. W końcu rozmawiamy o jej domu.
Dziewczynka, która aż do tej chwili trzymała się na uboczu, wstała.
-
Jeśli Jeremy mówi poważnie, pojadę porozmawiać z panem Brouletem. Wiem,
że może trudno będzie wam to zrozumieć, ale... mojego taty już nie ma. I ten dom ze swoimi
tajemnymi przejściami i całą resztą jest jedyną rzeczą, która mnie z nim
wiąże. Jeśli jest ktoś, kto może powiedzieć mi coś więcej o Pustelni i pomóc mi
wszystko sobie przypomnieć, jestem gotowa pójść na koniec świata, żeby go spotkać.
-
A ja idę z tobą - powiedział Jeremy stanowczo.
-
Nie zgrywaj bohatera - Odd wymierzył mu przyjacielskiego kuksańca. - Jeśli
jedzie Aelita, jedziemy wszyscy.
Dotarli na stację minutę przed odjazdem pociągu. Na szczęście nie musieli kupować
biletów: Jeremy zadbał, żeby kupić je przez Internet.
-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]