[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podróży!
- Bzdury gadasz. Starzec ocknął się wreszcie z odrętwienia. Nie dawałem żadnego polecenia
memu lokajowi.
- Ja się tym zajęłam wyjaśniła słodziutko Harriet.
- Miała pani czelność rozkazywać memu służącemu?! Bez mojej zgody?! - Skądże, nigdy bym
sobie nie pozwoliła na coś podobnego. Ale czyż niecałą godzinę temu nie podsunął mi pan myśli,
bym spakowała manatki? No i właśnie tak zrobiłam, tyle że spakowałam pańskie, a nie moje. Chyba
będzie się pan musiał z tym pogodzić. Co prawda lord Avery i pan McTate są zdania, że trochę za
ostro obeszłam się z pańskim sługą. Biedaczek nigdy już chyba nie przyjdzie w pełni do siebie po tym
wstrząsie.
Lord Bridwell otworzył usta, lecz zaraz, je zamknął, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. Po
chwili, patrząc gdzieś w przestrzeń, z pełnym obrzydzenia pomrukiem wypadł z salonu, trzaskając
potężnie drzwiami.
- Byłaś wspaniała, dziewczyno. McTate zamknął Harriet w potężnym uścisku i dwa razy zakręcił
nią w powietrzu, nim z powrotem znalazła się na ziemi. Zdradz mi, czy nie masz w domu siostry,
którą pewien przystojny Szkot mógłby obrócić wkoło?
Harriet nie mogła sobie wyobrazić kruchej, delikatnej Elizabeth w parze z krzepkim McTate em.
- Owszem, mam siostrę. I jest to najładniejsza, najłagodniejsza istota w całej okolicy. Jednak zbyt
delikatna, żeby sobie poradzić z takim szkockim hultajem, jak pan.
- Z pewnością będzie na naszym ślubie, ale poznasz ją tylko pod warunkiem, że nie zaczniesz jej
oszałamiać swoimi wdziękami wtrącił Nathaniel.
- Prawdę powiedziawszy - MacTate zrobił chytrą minę nie trzeba już żadnego ślubu.
- Co takiego?! - Obydwoje spojrzeli na niego z najwyższym zdumieniem. Szkot uśmiechał się od
ucha do ucha.
- Podróżowaliście przez Szkocję, mówiąc każdemu, że jesteście mężem i żoną?
- No... tak. A więc stało się! - McTate trącił Nathaniela w bok. Tu jest Szkocja, mój drogi, a nie
drętwa, stara Anglia. Skoro wobec świadków powiecie, że jesteście mężem i żoną, to naprawdę się
nimi stajecie.
- Czy to prawda?! - Harriet ledwie mogła mówić.
- Chyba tak. Nathaniel chrząknął raptownie. - Ale i tak zamierzam z tobą stanąć przed kapłanem
Kościoła anglikańskiego wraz z Phoebe, Jeanne Marie, Gregorym i całą twoją rodziną, żeby poślubić
cię jak należy. - Ujął ją uroczyście za rękę. - Czy chcesz mnie wziąć za męża?
- Och, jak najbardziej, wezmę cię, lordzie Avery, i już nigdy nie puszczę!
Pobrali się miesiąc pózniej w małym wiejskim kościółku znanym Harriet od dzieciństwa. Do
ołtarza poprowadził ją brat, wicehrabia Harrowby, a bratowa, Faith, zamierzała wyprawić jej
wesele godne księżniczki. Zaproszono na nie całe okoliczne ziemiaństwo, a także kilka starannie
wybranych osób z londyńskiej socjety. Duncan McTate był drużbą Nathaniela. Do przystojnego
Szkota wzdychały wszystkie niezamężne niewiasty z orszaku ślubnego.
Nawet lord Bridwell zaszczycił uroczystość swoją obecnością, chociaż odmówił pozostania na
przyjęciu. Niełatwo mu się było pogodzić z utratą kontroli nad książęcym majątkiem, ale nie mógł
narzekać na finansowe warunki ugody zaofiarowane mu przez Nathaniela w nadziei, że go tym
udobrucha.
Dzięki niezbitym dowodom odkrytym przez Brockhursta prośba Nathaniela szybko została
rozpatrzona przychylnie przez sąd. Lord Bridwell mógł się zaś cieszyć, że w ogóle dostało mu się
cokolwiek, choć nigdy by tego nie przyznał publicznie.
Po ceremonii ślubnej goście wrócili do Hawthorne Castle na przyjęcie weselne. Dom zdobiły
festony kwiatowe, a dziesięć tradycyjnych potraw podano na najwykwintniejszej porcelanie. Harriet
czuła się zakłopotana kosztami, lecz brat i bratowa nastawali, by ślub odbył się z całą okazałością,
na jaką było ich stać.
Zbyt przejęta, żeby jeść, Harriet krążyła pomiędzy gośćmi, z panem młodym pod ramię. Nigdy
jeszcze nie była taka szczęśliwa, tak pełna radości i widoków na przyszłość. Miała już, dzięki
małżeństwu, troje ukochanych dzieci, a kiedyś na pewno doczeka się i własnych.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]