[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dama weszła-by do takiej spelunki?
" Ma pan rację. Proszę mi wybaczyć. - Kapitan cofnął się i zwrócił do obecnych: -
Zwiętujcie dalej urodziny jego królewskiej mości.
Ukłonił się sztywno i ruszył do wyjścia. Pennington został na miejscu, póki drzwi nie
zamknęły się za żołnierzami.
- Dobra robota, chłopcy! - powiedział wesoło. - Wypędziliście ich bez jednego strzału.
W tawernie zagrzmiał śmiech. Pierce skinął głową stangretowi, a kiedy Jack wyszedł, on
zamówił kolejkę dla wszystkich. Bywalcy wznieśli okrzyki na jego cześć, skrzypek
zaczął grać żywą melodię. Pennington podszedł do paleniska, zapalił świecę od ognia i
wrócił do ciemnej izby. Gdy zamknął drzwi na zasuwę, spostrzegł, że łóżko jest puste.
Portia stała w kącie.
- Jestem panu wdzięczna za to, co pan zrobił - powiedziała cicho.
- Nie oczekuję wdzięczności, madam - odparł Pennington.
Ubrał się szybko, poszedł do ściany w rogu izby i odsunął część boazerii. Portia
zobaczyła ciemną niszę i drabinę prowadzącą w dół.
- Na dole jest tunel, który biegnie do sąsiedniego budynku. Mój stangret Jack
spotka się tam z panią za kilka minut. Powie mu pani, gdzie chce jechać, a on panią
bezpiecznie zawiezie na miejsce, choć wątpię, czy dotrze tam pani przed kapitanem
Turnerem. Tak więc radzę się za-stanowić, co mu pani powie.
" Nie wiem, jak się panu odwdzięczę, panie Pennington.
" Nie musi pani, panno Edwards. Chciałbym jedynie, żeby dotarła pani do domu i żeby
nasze ścieżki nigdy więcej się nie przecięły.
Letnia noc była ciepła, pora jeszcze dość wczesna, tak że po Sudbury Street nadal kręcili
się ludzie. Portia nie rozglądała się na boki. Kiedy Jack zatrzymał się przed plebanią,
podziękowała mu i pospieszyła do frontowych drzwi.
Zapukała cicho, mając nadzieję, że wpuści ją nie pastor Higgins czy Mary, tylko któreś z
dwojga służących. Potargane włosy i podartą suknię jakoś zdołałaby wytłumaczyć, ale
bała się, że zdradzi ją wyraz twarzy.
Na szczęście drzwi otworzył Jozjasz. Na jej widok wytrzeszczył oczy.
" Na niebiosa! Co się pani stało, panienko Portio?
" Nic strasznego. To wszystko przez moją głupotę. -Uspokajającym gestem dotknęła
ramienia starego sługi i minęła go, idąc do schodów.
" Zawołać panią? Pani Higgins i pastor są w bibliotece.
" Nie. Nie chcę ich niepokoić. Zejdę, jak tylko się przebiorę.
Nie czekając na odpowiedz, popędziła do swojej sypialni na poddaszu.
Wieczorami, zaraz po położeniu dzieci spać, Mary siadała w bibliotece z robótką i
opowiadała mężowi o tym, jak spędziła dzień, kogo z parafian odwiedziła. Pastor
Higgins natomiast mówił o politycznym klimacie panującym w Bostonie, omawiał
niektóre artykuły z gazet oraz broszury krążące między miastami kolonii. Gdy
towarzyszyła im Portia, na koniec zwykle czytał fragmenty Objawienia św. Jana, a
czasami, zależnie od nastroju, również psalmy.
Portia szybko zdjęła zniszczoną suknię. Wątpiła, czy będzie miała dzisiaj siłę słuchać o
grzechu i potępieniu.
Gdy rozległo się ciche pukanie, owinęła się szalem, zanim otworzyła drzwi. Na korytarzu
stała mała Ann.
- Dlaczego nie jesteś w łóżku, cherubinku? zapytała Portia, kucając z wyciągniętymi
ramionami.
Dziewczynka ją uściskała.
" Nie przyszłaś dzisiaj opowiedzieć mi bajki - odparła z wyrzutem. - Nie pocałowałaś
mnie na dobranoc.
" Mówiłam ci, że pózno wrócę z przyjęcia, nie pamiętasz? Pocałowałam cię, zanim
wyszłam. - Portia cmoknęła Ann w okrągły policzek. - A teraz wracaj do łóżka, zanim
twoja mama się na mnie rozgniewa, że zatrzymuję cię tak długo.
" Wcale mnie nie zatrzymujesz. Sama to robię. Walter też nie śpi, ale bał się, że mama
przyłapie nas na schodach, dlatego został w pokoju.
Kiedy Portia zjawiła się w rodzinie pastora, Ann właśnie się urodziła, a Walter miał dwa
latka. Przez następne miesiące i lata była częścią ich życia na równi z rodzicami. Pózniej
wzięła na siebie również inne obowiązki. Nauczyła dzieci czytania i pisania oraz podstaw
francuskiego, który znała ze szkoły lady Primrose, została ich powierniczką i
przyjaciółką. Wiedziała, że rozstanie z nimi będzie dla niej bardzo trudne.
- Jutro opowiem wam dwie bajki - obiecała.
Wstała, żeby zaprowadzić małą na dół, ale psotna dziewczynka wykorzystała tę chwilę i
szybko wskoczyła do jej łóżka.
- Za pózno na zabawę, Ann - skarciła ją Portia.
" Chcę posłuchać o wielkim balu.
" Jutro. A ty opowiesz mi, co się tutaj działo. Ośmiolatka przesunęła się na drugą stronę
łóżka.
" Twój karnecik był pełny? - zapytała.
" Wcale nie tańczyłam, ty głuptasie.
" Dlaczego? - zdziwiła się Ann i uciekła pod wezgłowie.
- Bo wyszłam, zanim zaczęły się tańce powiedziała Portia.
Dziewczynka usadowiła się na poduszce.
" Walter i ja patrzyliśmy przez okno, kiedy wsiadałaś do powozu z tym oficerem. Na
pewno byłaś najładniejszą dziewczyną na balu.
" Ależ skąd. - Portia chwyciła małą za kostkę i przyciągnęła ją do siebie.
Ann przestała chichotać i spojrzała na nią z niedowierzaniem.
" To niemożliwe. Jesteś piękna. Nawet ładniejsza niż mama.
" Ann Katherine! - dobiegł od drzwi surowy głos Mary Higgins.
Ostry ton i karcące spojrzenie pastorowej wystarczyły, żeby córka spoważniała. Jej dolna
warga zadrżała.
- Do łóżka! Natychmiast! - poleciła matka.
Dziewczynka chwyciła rękę Portii i ze zwieszoną głową skierowała się do wyjścia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]