[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jej nie zranić, chłopcze. To w końcu moja wnuczka.
- Myślę nad tym. Dziadku, a co z tym narzeczonym? To coś poważnego, bo Johanna nic o tym nie
pisze? To by rozwiązało problem.
- Boję się, chłopcze, że to raczej pobożne życzenia jej matki, skoro tobie o nim nie wspomniała& -
zastanawiał się. - A może ona czeka na ciebie, liczy na to, że się jednak zadeklarujesz?
- Niczego jej nie obiecywałem i sumienie mam czyste, ale łatwo urazić czyjeś uczucia.
- I to mnie martwi.
- Coś wymyślę, nie martw się. W końcu nie pali się, mamy chyba trochę czasu?
- Jak nie jesteście parą, to mamy. Ja też będę myślał.
- Dziękuję, dziadku. Muszę kończyć.
- Oj, wy młodzi wiecznie się śpieszycie. Daj mi zaraz znać, jak coś wymyślisz.
- Oczywiście dziadku, trzymaj się zdrowo.
- Ty też, ty też.
Michał odłożył słuchawkę. Wcale nie był pewny, czy coś sensownego wymyśli.
Wczoraj wieczorem przeczytał całą korespondencję z Johanną. Przejrzał zdjęcia, które sobie
przesyłali. Sporo się tego nazbierało, sam był zdziwiony. Dużo ciepła i serdeczności było w tych
literkach i wyraznie zmierzało to do jakiejś konkretyzacji uczuć. A jednak nie śpieszyli się, coś ich
powstrzymywało.
Johanna nie była dziewczyną do zaliczenia, krótkiego romansu. Atrakcyjna i inteligentna, wysoko
stawiała poprzeczkę. Cieszył się, że jego siostra taka właśnie jest.
Tylko w tej chwili to jeszcze bardziej komplikowało sytuację. Mógł jej zaoferować przyjazń.
Jaka szkoda, że nie może jej po prostu powiedzieć prawdy. Każde inne tłumaczenie będzie
nieuczciwe. Teraz bardzo mu zależało, żeby lepiej ją poznać, utrzymywać kontakt, w końcu to siostra.
Dziwne uczucie - nigdy nie był bratem.
W sumie to niewiele o niej wiedział. Teraz się okazało, że była starsza od niego o ponad rok.
Pozostała singielką, chociaż była wcześniej w jakichś związkach. Miała przyjemne mieszkanko w
Rejkiawiku. Uczyła biologii i chemii w gimnazjum. Jej rodzice mieli dom we Flateyri, ojciec był
rybakiem. A poza tym świetnie pływała i jezdziła na nartach. Widywali się w weekendy, lubili filmy
akcji. Ostatnio pochłaniała szwedzkie kryminały.
Jaka jest jego siostra? Z pewnością ładna, miła, radosna, dowcipna, lubi się śmiać&
Ciekawe, co ona powiedziałaby o nim? Ma już trzech braci, czwarty nie jest jej potrzebny do
szczęścia.
Rozdział 8
Przed swoją pierwszą egzotyczną podróżą Konrad kupił dobry aparat fotograficzny.
W Maroku napstrykał sześćset zdjęć. Był dumny z siebie, dopóki przypadkiem nie wpadł mu w ręce
jakiś numer  National Geographic . Zrozumiał, że fotografia jest sztuką i trzeba podejść do tego
profesjonalnie. Wyrzucił większość zdjęć, kupił kilka płyt z kursem fotografii cyfrowej i zaczął od nowa.
Fotografowanie przerodziło się w pasję.
Jego mieszkanie w Warszawie pełne było zdjęć, rzezb, masek. Kochał prymitywną, prostą, pierwotną
odmianę sztuki. Naturalne materiały: drewno i kamień, bo są energetyczne, świetnie odzwierciedlają
zaklęte w nich emocje. Meksyk, Peru, Afryka i Azja. Miał okazję powłóczyć się trochę po świecie,
głównie służbowo, ale swoje urlopy również spędzał
w podróży. Należał do tych niespokojnych duchów, których stale gdzieś nosiło. Zpieszył się, by
zdążyć zobaczyć, przeżyć jak najwięcej. Każdym nerwem czuł, że rzeczywistość, w której przyszło mu
żyć, to czas silnych emocji - im więcej adrenaliny we krwi, tym lepiej.
Nieprzypadkowo takim powodzeniem cieszyły się sporty ekstremalne. On sam również, gdy tylko
miał okazję, chętnie w nich uczestniczył. Uwielbiał to balansowanie na granicy życia.
Nie znosił żmudnej codzienności.
Z przerażeniem patrzył na życie Magdy. Samą siebie skazała na tę potworną wegetację. A jeszcze nie
tak dawno była taką bystrą, cudowną dziewczyną. Współczuł jej, ale jednocześnie drażniła go ta jej
pokora, godzenie się na wszystko, co jej podsuwa los. Taka bierność, zamknięcie się na świat, cofanie
się. Niedopuszczalna postawa we współczesnym świecie, z góry skazująca na porażkę.
Przechowywał setki płyt ze zdjęciami. Opisane tematycznie, ułożone alfabetycznie, pozwalały szybko
dotrzeć do materiałów.
Okresami fascynował go coraz to inny temat. Od dwóch lat były to drzewa. Miał już sporą kolekcję
zdjęć niesamowitych drzew. Niemal z każdym wiązała się jakaś legenda, ciekawa historia. Perełką były
drzewa z Kambiry w Indonezji - w ich pniach umieszczano zwłoki zmarłych dzieci. W ten sposób dzieci
te mogły rosnąć wraz z drzewem, aż ich dusze osiągną niebo.
Gdy spędzał weekend u zaprzyjaznionego Norwega, miał okazję podziwiać stare powalone sosny,
które dzięki samomumifikacji pamiętały czasy średniowiecza. Ten gatunek, gdy obumierał, wydzielał
bardzo dużo żywicy odstraszającej mikroby odpowiedzialne za butwienie. Drzewa bywały naprawdę
niesamowite i zawsze przyjazne człowiekowi. Jako dziecko lubił się przytulać do chropawych pni i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •