[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nastawiona i nic nie mogło tego zmienić.
A ja chętnie wszystkiego spróbuję wtrąciła się Janna. Susan
popatrzyła na nią z wdzięcznością, a na jej wargach pojawił się blady
uśmiech. Tak, Janna była naprawdę kochana.
Kaycee jakoś się pozbierała i kiedy przyszedł kelner, już spokojnym
tonem zamówiła kurczaka z rozmaitościami. Po jego odejściu przy stoliku
zapanowało niezręczne milczenie. W końcu odezwał się Brian, chcąc jakoś
poprawić atmosferę.
Cieszę się, ze zdecydowałaś się na kino, Kaycee. Znalazłaś już może
jakiś ciekawy film?
Chciałabym zobaczyć nowego Harry'ego Pottera wtrąciła Janna i
skrzywiła się. Kaycee chce coś innego.
No więc na co pójdziemy? Brian zwrócił się do starszej córki.
Nie wiem bąknęła i wbiła wzrok w colę.
Prowadzili tę kulawą rozmowę aż do momentu, kiedy pojawiło się ich
zamówienie, a potem umilkli, zadowoleni, że mogą zająć się potrawami.
Kaycee jadła tylko swego kurczaka z rozmaitościami, a pozostała trójka
próbowała każdego dania.
Moje lo mei jest bardzo dobre orzekł Brian. Chcecie spróbować?
Janna i Susan chciały. Kaycee milczała.
W ogóle wszystko jest świetne dodała Susan. Janna pokiwała
głową.
Kaycee nie odzywała się ani słowem.
Zdaje się, że kurczak też jest bardzo dobry. Wygląda świetnie
rzuciła prowokacyjnie Susan i spojrzała na Kaycee.
147
RS
Dziewczyna w odpowiedzi skinęła bez przekonania głową.
Susan upadła na ducha Nie wiedziała, jak trafić do Kaycee. Ich
spotkanie stanowiło wielką pomyłkę i z pewnością nie wyniknie z niego nic
dobrego. Nie mogła doczekać się końca lunchu, a kiedy zerknęła na Briana,
zauważyła, że on też przeżywa męki. Janna próbowała ratować sytuację
neutralną rozmową o szkole, ale nie na wiele się to zdało. I co teraz?
pomyślała Susan.
Udało jej się dotrwać do końca posiłku. Kiedy myślała, że najgorsze
ma za sobą, Kaycee nagle zbladła i złapała się za brzuch.
yle się czuję, tato.
Co się stało? Coś z żołądkiem?
Tak. Możemy jechać do domu?
Brian posłał Susan bezradne spojrzenie. Nie miał pojęcia, co powinien
zrobić.
Tak, tak, musicie jechać powiedziała. Ale...
Tato, proszę! W oczach Kaycee pojawiły się łzy. Susan dała mu
jeszcze głową znak, żeby jechał.
Przepraszam szepnął w jej stronę, a potem zwrócił się do córek;
Czy możecie poczekać na mnie przy samochodzie? Muszę jeszcze zapłacić.
Tak, tato powiedziała Janna, wstając. Do widzenia, Susan.
Do widzenia. Spojrzała na Kaycee. Mam nadzieję, że zaraz
dojdziesz do siebie.
Dziewczyna tylko skinęła głową.
Kiedy córki wyszły, Brian pocałował lekko Susan.
Bardzo mi przykro powiedział. Zadzwonię do ciebie pózniej.
Dobrze.
148
RS
Susan też wstała, czując sensacje żołądkowe. Kiedy wyszła z toalety,
Briana już nie było przy stoliku. Zapłacił i wyszedł. Ucieszyło ją to nawet,
bo musiała w spokoju przemyśleć całą sytuację.
Tak wiele nadziei wiązała z tym spotkaniem.
Tyle od niego zależało.
Teraz musiała przełknąć gorycz porażki i zastanowić się, co dalej. Była
pewna, że Kaycee nie zmieni tak łatwo swego nastawienia, jeśli w ogóle
kiedykolwiek to nastąpi. Czy powinna więc decydować się na poważny
związek z Brianem?
149
RS
Rozdział 10
Tak bardzo mi cię brakuje, mamo!
Susan siedziała przy grobie matki już ponad pół godziny. Po wyjściu z
restauracji wstąpiła po kwiaty, a potem pojechała prosto na cmentarz.
Kwiaty wstawiła do niewielkiego flakonu, pasującego do uchwytu przy
tablicy nagrobnej. %7łółte i czerwone chryzantemy wyglądały pięknie i
rozjaśniały szary kamień grobu.
Przez ostatnie dwa kwadranse opowiadała matce o Brianie, jego
córkach i o tym, co się dziś wydarzyło, i jak w związku z tym się czuje. A
potem zajęła się Sashą i problemem z kartą kredytową. Wciąż miała
nadzieję, że siostra nie ma z tym nic wspólnego.
Chociaż rozsądek podpowiadał jej, że matka nie może jej w tej chwili
słyszeć, to jednak Susan ciągnęła opowieść. Zapytała nawet mamę o zdanie,
licząc na to, że podzieli się z nią ona swoją życiową mądrością. Co jakiś
czas odnosiła wrażenie, że ktoś szepcze jej do ucha pojedyncze słowa, a
nawet całe frazy, ale mógł to być jesienny wiatr, który poruszał
usychającymi liśćmi.
Sama nie wiem, co powiedzieć Sashy mówiła Susan. Gdybyś
wciąż żyła, na pewno byś sobie z nią poradziła. Przecież była miła i tak
bardzo cię kochała, a potem... Głos jej się załamał. Muszę wierzyć w to,
że wciąż ma w sobie coś z tej dziewczynki, że nie jest jeszcze tak bardzo
zepsuta...
Czy coś się pani stało?
Susan drgnęła. Nieopodal dostrzegła chudego, starszego mężczyznę w
ogrodniczkach, zapewne dozorcę. Trzymał w rękach grabie i patrzył na nią z
niepokojem.
150
RS
Nie, nic mi nie jest odparła.
Usłyszałem, że pani coś mówi, i się zaniepokoiłem wyjaśnił z
troską.
Susan uśmiechnęła się smutno i wskazała grób.
Tu leży moja mama wyjaśniła. Czasami przychodzę, żeby z nią
porozmawiać.
Dozorca pokiwał głową..
Wobec tego powinienem dać pani spokój.
Kiedy odszedł, Susan pomyślała, że na nią też czas. Jednak nie ruszyła
się z ławeczki, tylko spojrzała przed siebie za cmentarz, na drugą stronę
pobliskiego jeziora. Tafla wody lśniła w słońcu, dokoła rosły kępy powoli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]