[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jeśli nie ma dla ciebie szansy , odrzekła Carol.
Ulewa zmniejszyła się, lecz tylko o tyle, iż wyglądała teraz jak deszcz, a nie jak
sztywne srebrzyste prześcieradła. Nie mogę w to uwierzyć.
Ty w ogóle nie potrafisz nic na ten temat powiedzieć.
Dlaczego jesteś taka cyniczna?
Cyniczna? A jestem taka?
Teresa nie czuła się dość pewna, żeby odpowiedzieć. Co znaczyło kochać kogoś, czym
dokładnie była miłość i dlaczego się kończyła albo też i nie? To były prawdziwe pytania - ale
któż potrafiłby na nie odpowiedzieć? Przechodzi , powiedziała Carol. Jak sądzisz,
pojedziemy dalej i wstąpimy gdzieś po drodze na lampkę dobrego koniaku? Albo może
znajdziemy w tym stanie jakiś suchy kąt?
Pojechały do następnej miejscowości, gdzie natrafiły na zupełnie pusty bar w dużym
hotelu. Koniak był wyborny, tak że zamówiły dwie następne lampki.
To francuski koniak , powiedziała Carol. Wybierzemy się kiedyś do Francji.
Teresa obracała w palcach swój kieliszek. Na końcu baru tykał zegar. Z daleka
dobiegał gwizd lokomotywy. Carol odchrząknęła. Najzwyczajniejsze odgłosy, pomimo że ta
chwila wcale nie była zwyczajna. %7ładna chwila nie była zwyczajna od czasu ranka w
Waterloo. Teresa wpatrywała się w złocisto połyskujący koniak w swoim kieliszku i nagle
pozbyła się wszelkich wątpliwości co do tego, iż pewnego dnia pojedzie z Carol do Francji.
Wtedy z błyszczącego słonecznego brązu w kieliszku wynurzyła się twarz Harge a, usta, nos i
oczy.
Harge wie o Abby, prawda? , zapytała Teresa.
Tak. Kilka miesięcy temu spytał o nią mimochodem - i opowiedziałam mu całą
historię - od początku do końca.
Rzeczywiście... Pomyślała o Richardzie, wyobrażając sobie, jaka byłaby jego
reakcja. Czy to stało się powodem rozwodu?
Nie. To nie ma z rozwodem nic wspólnego. I w tym jest następna ironia losu - że
opowiedziałam to Harge owi, kiedy wszystko było już skończone. Taka błędna próba bycia
szczerym, gdy między mną i Hargem nic już nie można było uratować. Już rozmawiałyśmy o
rozwodzie. Nie przypominaj mi o moich błędach! , poprosiła Carol ponuro.
Myślisz - on przecież na pewno był zazdrosny.
Tak. I jakkolwiek bym mu tego nie przedstawiała, zawsze wychodziło na to, że Abby
była dla mnie przez pewien czas ważniejsza niż on kiedykolwiek. W pewnym momencie
chciałam wszystko rzucić - nawet pomimo Rindy - i pójść z Abby. Nie wiem, jak to się stało,
że jednak tego nie uczyniłam.
Zabrałabyś Rindy ze sobą?
Nie wiem. Wiem tylko, iż fakt, że była Rindy, powstrzymał mnie wtedy od
opuszczenia Harge a.
%7łałujesz tego?
Carol pokręciła powoli głową. Nie. Nic by z tego nie wyszło. To się nie udało i może
o tym wiedziałam. Byłam zbyt przestraszona z powodu rozpadu małżeństwa, zbyt słaba..
Jąkała się.
Czy teraz też się boisz?
Carol milczała.
Carol...
Nie boję się , powiedziała zdecydowanie i podniosła głowę, zaciągając się
papierosem.
Teresa obserwowała jej profil w mrocznym świetle. A co teraz z Rindy? Chciała
zapytać, co się z nią stanie? Czuła jednak, że Carol mogła w każdej chwili stracić cierpliwość
i odpowiedzieć jej bardzo powierzchownie lub wcale. Innym razem, pomyślała, nie teraz. Jej
pytanie mogło wszystko zniszczyć.
Teresa powiodła kciukiem od pachy Carol w dół aż do talii.
Pamiętam, jak Harge był wyjątkowo zły z powodu pewnej małej wyprawy, jaką
podjęłam z Abby do Connecticut. Pojechałyśmy tam, żeby kupić kilka rzeczy do sklepu. To
była tylko dwudniowa podróż, ale on powiedział: Musiałaś uciec za moimi plecami. Głos
Carol brzmiał gorzko, gdy powtarzała te zarzuty i było to raczej samo obwinianie się niż
naśladowanie słów Harge a.
Czy on wciąż jeszcze o tym mówi?
Nie. O czym tu mówić? Z czego można być tu dumnym?
To znaczy, że trzeba się tego wstydzić?
Tak. Przecież wiesz , powiedziała Carol swoim spokojnym, jasnym głosem. W
oczach świata jest to coś obrzydliwego.
Teresa nie mogła się normalnie uśmiechnąć, słysząc te słowa. Przecież w to nie
wierzysz!
Ale za to tacy ludzie jak rodzina Harge a.
Oni nie są całym światem.
Już oni wystarczą. A żyć trzeba w tym świecie. Mam ciebie na myśli - i tym samym
nie chcę jeszcze nic powiedzieć o tym, kogo zdecydujesz się pokochać.
Popatrzyła na Teresę i nareszcie, powoli, uśmiech pojawił się w jej oczach, oddając ją
jej z powrotem. Mam na myśli odpowiedzialność wobec świata, w którym żyją inni ludzie i
który być może nie jest twoim światem. Obecnie nim nie jest i dlatego byłam w Nowym
Jorku nieodpowiednią osobą dla ciebie - bo cię rozpieszczam i przeszkadzam ci stać się
dorosłą.
Czemu nie przestaniesz?
Spróbuję. Ale najgorsze jest to, że lubię cię rozpieszczać.
Jesteś dokładnie odpowiednią osobą dla mnie , powiedziała Teresa.
Tak?
Na ulicy Teresa powiedziała: Sądzę, że nie spodobałoby się Harge owi, gdyby się
dowiedział, że pojechałyśmy razem, prawda?
Nie dowie się.
Ciągle jeszcze chcesz jechać do Waszyngtonu?
Koniecznie, jeśli tylko masz wystarczająco dużo czasu. Możesz zostać ze mną przez
cały luty?
Teresa skinęła głową. Jeśli tylko nie dostanę żadnej wiadomości w Salt Lake City.
Prosiłam Phila, żeby tam napisał. Ale szanse są niewielkie. Phil pewnie nawet nie napisze,
pomyślała Teresa. Jednak, jeśli istniała choćby najmniejsza szansa na otrzymanie pracy w
Nowym Jorku, powinna wrócić. Pojechałabyś beze mnie do Waszyngtonu?
Carol spojrzała na nią szybko. Szczerze mówiąc, nie , odrzekła z uśmiechem w
kącikach oczu.
Kiedy wróciły tego wieczoru do hotelu, w pokoju było tak gorąco, że musiały na
chwilę otworzyć okna. Carol stała oparta o parapet, przeklinając upał, co wspaniale bawiło jej
przyjaciółkę. Uznała, że Teresa chyba salamandrą, jeśli potrafi to znieść. Potem ni stąd, ni
zowąd zapytała: Co napisał Richard?
Teresa nawet nie przypuszczała, że Carol wiedziała o jego ostatnim liście.
Niewiele , odparła. List tylko na jedną stronę. Wciąż chce, żebym do niego napisała.
A ja nie mam zamiaru. Wyrzuciła ten list, lecz miała go w głowie: Nic od ciebie nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]