[ Pobierz całość w formacie PDF ]
83
RS
Musiał przerwać rozmowę, zanim dzieci powiedzą coś, co
mogłoby stać się przyczyną plotek.
- Cóż, musimy jechać, bo dzieci chcą obejrzeć film przed snem.
Do widzenia, pani Evans.
Mitch szybko zabrał dzieci. Wsiedli do samochodu. Przez całą
drogę do domu Rebeka milczała. Prawdopodobnie zastanawiała się
nad tym, co powiedziała Mildred.
Zgodnie z obietnicą obejrzeli film rysunkowy. Mitch nie zwrócił
uwagi na tytuł, bo ciągle spoglądał na Rebekę. Po spotkaniu z panią
Evans zaczęła trzymać się na dystans.
Pod koniec filmu Colby zasnął. Mitch wziął go na ręce i ruszył
po schodach. Chłopiec natychmiast zażądał, by Rebeka ich
odprowadziła. Skinęła głową i poszła za nimi. Mitch zaniósł
Colby'ego do jego sypialni i przebrał w piżamę. Rebeka czuła się tu
zupełnie nie na miejscu. Jeszcze nigdy nie układała dziecka do snu.
- Rebeka - zawołał do niej Colby rozespanym głosem. - Dobrze,
że dziś z nami poszłaś. Było fajnie.
- Ja też dobrze się bawiłam.
Mitch skończył go przebierać i przykrył kołdrą.
- Tato, a ty dobrze się bawiłeś?
Mitch spojrzał na Rebekę.
- Oczywiście, a teraz śpij - powiedział i pocałował go w czoło.
Rebeka podeszła i odgarnęła mu włosy do tyłu.
- Do zobaczenia rano.
Wyszła z pokoju razem z Mitchem.
- Teraz chodzmy do Grety - zaproponował.
84
RS
- Chętnie - powiedziała. Zdawała sobie sprawę, że nie był to
najlepszy sposób, by trzymać się na dystans.
Zapukał do drzwi.
- Greta, idziesz już spać?
- Wejdz, tato - zawołała. Wszedł, a Rebeka została przy
drzwiach. Wszystko w pokoju dziewczynki było w różowych
odcieniach. Na szczycie regału z książkami stały pluszowe maskotki.
Greta siedziała na łóżku z książką w ręku. Ojciec podszedł i
pocałował ją w policzek.
- Kochanie, nie siedz do pózna, dobrze?
- Oczywiście - obiecała. Spojrzała na Rebekę. - Dobrze, że dziś
wybrałaś się z nami. Było wesoło i przyjemnie.
- Mnie też było miło - przyznała. Kontakty z rodziną klienta
stawały się coraz bliższe, choć usiłowała bronić się przed tym.
- Może znów pojedziemy gdzieś razem - zaproponowała Greta i
spojrzała na ojca. - Tato, czy jutro zrobimy wycieczkę na koniach?
- Chciałbym, ale mam dużo pracy. Muszę zająć się ranczem.
- Myślałam, że Wally tym się zajmuje.
- Ktoś musi mu powiedzieć, co jest do zrobienia. Poza tym
jestem umówiony z kolejnym właścicielem klaczy. Dobranoc,
kochanie.
- Dobranoc, Greta - powiedziała Rebeka. - Zobaczymy się rano.
Tym razem ja przygotuję śniadanie.
Wyszli, zamykając drzwi.
- Nie musisz gotować dla moich dzieci - zwrócił się do niej.
85
RS
- Ty też nie musisz mi usługiwać - stwierdziła przyciszonym
głosem. Mitch objął jej dłoń i zeszli po schodach.
- Mówiłem ci, że przygotowuję posiłki dla siebie i dzieci. Nie
ma sensu, żebyś... - przerwał nagle. - Dlaczego zaczęłaś zachowywać
się inaczej?
Odwróciła wzrok.
- Po prostu wydaje mi się, że zajmujemy się nie tym, czym
powinniśmy.
- Czyli dziś zrobiliśmy sobie wolny dzień - powiedział i spojrzał
jej w oczy. - Ale ty nie przestajesz myśleć o pocałunku.
- To nie powinno się stać - oświadczyła. - Dzisiejsze wspólne
wyjście też nie było rozsądne.
- Rebeka, przecież też mnie całowałaś - mówił, podchodząc
coraz bliżej, aż oparła się o balustradę. Położył dłonie na poręczy. -
Mogłaś mnie powstrzymać.
- Nie powstrzymałam, chociaż powinnam - szepnęła.
- Przyznaj, że chciałaś tego wtedy tak samo, jak ja. Teraz też
oboje tego chcemy.
Powoli pochylił głowę. Nie potrafiła zmusić się, by zaprzeczyć.
86
RS
ROZDZIAA SZSTY
Rebeka nie powinna go pragnąć. Jednak tak się stało. Marzyła o
nim i nie mogła zapomnieć.
- Chodz - powiedział chrapliwym głosem. Wyciągnął ręce i
wziął ją w ramiona. Opierała się przez chwilę. W końcu poddała się i
zarzuciła mu ręce na szyję. Przeczesał palcami jej włosy i pocałował
ją, przyciskając do siebie. Na chwilę straciła oddech.
Cudownie było czuć jej dotyk, zapach i smak pocałunku. Z
trudem próbował zapanować nad sobą. Przysunął głowę do jej szyi.
- Nie wmówisz mi, że tego nie chcesz - szepnął.
- To jeszcze nie znaczy, że postępujemy słusznie - powiedziała,
odzyskując oddech.
- Jeśli o mnie chodzi, właśnie tak postępujemy - stwierdził i
znów zaczął namiętnie ją całować. Gdy uwolnił ją z uścisku, jego
serce waliło jak młot.
Rebeka zachowała resztkę zdrowego rozsądku. Nie mogła
pozwolić, by trwało to choćby chwilę dłużej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]