[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i tak powinno pozostać.
- Cześć, szefowo - szepnął Geoff i gwizdnął przez zęby, patrząc na nią z
podziwem. - Proszę wejść, zanim zbiegną się wszystkie chłopaki z ulicy.
Casey uśmiechnęła się i weszła do przytulnego kawalerskiego mieszkania.
Z uznaniem spojrzała na jego ciemny garnitur.
- Maggie panu powiedziała, prawda? - zapytała Casey ze śmiechem.
Zauważyła świeżo uprasowane kanty na jego spodniach, śnieżnobiałą koszulę
i ciemny krawat.
- Co miała mi powiedzieć? - Geoff spojrzał na nią z udawaną niewinnością.
- %7łe zamówiłam stolik w Edgewater Inn.
- Nie - zaśmiał się. - Właściwie od razu panią przejrzałem, szefowo.
- Mądry chłopiec - pochwaliła go, rozglądając się wokół. - Wygląda, jakby
brakowało tu kobiecej ręki - stwierdziła z uśmiechem, widząc puste puszki po
piwie na stoliku koło tapczanu. - Czy też chce pan powiedzieć, że nie ma pan
żadnej dziewczyny, która podnosi pana męskie ego, nie mówiąc już o
porozrzucanych skarpetkach. - Casey zaśmiała się, gdy kopnął skarpetki pod
RS
64
łóżko. - Jeszcze nie - Geoff spojrzał na nią z boku. - Pani nie byłaby
zainteresowana tą rolą, prawda, szefowo?
- W żadnym wypadku - Casey zaśmiała się, ale jej oczy pozostały
poważne.
- Chce się pani czegoś napić, zanim wyjdziemy?
- Myślę, że nie mamy na to czasu - uśmiechnęła się do niego
przepraszająco. - Zarezerwowałam stolik na dziewiątą, więc lepiej chodzmy.
- W porządku. - Geoff włożył płaszcz. - Mam nadzieję, że wzięła pani dużo
pieniędzy. Ja jeszcze rosnę, dlatego muszę dużo jeść.
- Niech pan będzie grzeczny, bo nie dostanie pan deseru - zakpiła z niego
Casey i dodała: -I proszę lepiej wziąć dowód, bo inaczej nikt nie uwierzy, że
jest pan pełnoletni.
Geoff pochylił się do niej impulsywnie i mocno przycisnął swoje wargi do
jej ust. Zaśmiał się cicho, gdy dostrzegł jej zmieszanie. - A teraz już żadnych
kpiących uwag o moim wieku.
Casey wyszła za nim w milczeniu. Martwiła się, że może zrobiła mu
fałszywe nadzieje co do możliwości ich związku. Odwróciła się powoli i do
niego i chrząknęła nerwowo.
- Geoff ?
- Tak ?
- Jest jeszcze coś, co powinniśmy sobie wyjaśnić - zaczęła powoli.
- Słucham.
- Chciałabym, żeby pan wiedział, że lubię pana, nawet bardzo - jako
przyjaciela i kolegę - Casey zawahała się.
- Tak - szepnął Geoff z błyskiem w oczach.
- Ale... ale powinien pan też wiedzieć, że nigdy nie będzie nic więcej... -
przerwała.
- Niech pani posłucha, Casey - Geoff stał się nagle bardzo poważny. -
Domyśliłem się, że ktoś rzeczywiście wyrządził pani krzywdę, ale to nie ma
nic do rzeczy. Jestem wystarczająco dorosły, by zdawać sobie sprawę, na
czym stoję i na pewno nie powiem ani nie zrobię niczego, co mogłoby
zniszczyć naszą przyjazń. W porządku?
- Dziękuję, Geoff - szepnęła Casey i uścisnęła mu rękę.
RS
65
Rozdział 14
Casey obserwowała, jak światło świec odbija się w kawie. Spojrzała przez
okno na ciemną wodę zatoki, w której odbijały się światła miasta.
- Och, niech pan popatrzy! - podniecona wskazała na jasno oświetlony
statek, wychodzący w morze. Głęboki dzwięk syreny okrętowej zabrzmiał nad
spokojną wodą.
- Tak, ten widok robi wrażenie. - Geoff sięgnął do kieszeni i poczęstował
Casey papierosem.
- Nie, dziękuję - odmówiła i napiła się kawy.
- Casey - przerwał jej rozmyślania - zastanawiała się już kiedyś pani nad
tym, by wyjść z ofertą specjalistycznych programów komputerowych?
- Tak, już to rozważałam - jej głos zadrżał, gdy pomyślała o programie
komputerowym, który był przyczyną jej wszystkich niepowodzeń w ostatnim
czasie. - Ale najpierw chcę być przekonana, że firma stoi na pewnym gruncie
w zakresie sprzętu, zanim wejdziemy na rynek z programami. - Wypiła resztę
kawy.
- Co by pani powiedziała na to, gdybyśmy jeszcze wypili drinka przed
snem w barze? Tym razem to ja panią zapraszam - uśmiechnął się Geoff.
- To brzmi niezle - zgodziła się Casey - bo po tym tutaj - zaśmiała się,
wskazując na rachunek - nie mogłabym już sobie na to pozwolić.
- W takim razie w przyszłym tygodniu musimy po prostu sprzedać dwa
razy tyle komputerów - zaśmiał się Geoff, obejmując ją ramieniem.
- Pan to powiedział - oboje śmiali się jeszcze z jego uwagi, wchodząc do
słabo oświetlonego baru.
Zatrzymali się na chwilę, by oczy przyzwyczaiły się do półmroku.
- Tam z tyłu jest jeszcze wolny stolik - szepnął Geoff, gdy pięcioosobowy
zespół zaczął grać.
- Dobrze - Casey pozwoliła poprowadzić się do stolika, ale w połowie
drogi zaczepiła obcasem o brzeg sukni i upadłaby, gdyby Geoff jej nie
przytrzymał.
- Hej, szefowo - szepnął jej do ucha. - Może to wino do kolacji to jednak za
dużo jak na kobietę w pani wieku.
- Uważaj na to, co mówisz, młodzieńcze! - zachichotała i spojrzała w jego
błyszczące oczy.
Gdy przyszła kelnerka, by przyjąć zamówienie, ciągle jeszcze się
zaśmiewali. Casey rozejrzała się dookoła. W sali stały okrągłe stoliki, a na
RS
66
środku był mały parkiet do tańca. Słychać było cichy brzęk kieliszków, a
piosenkarka śpiewała z uczuciem romantyczną balladę.
- Czy mogę zobaczyć pańskie prawo jazdy? - szepnęła kelnerka,
przyjmując od Geoffa zamówienie.
Geoff sięgnął do kieszeni, a Casey musiała odwrócić głowę, by nie
roześmiać się głośno. Ale nagle zakrztusiła się z przerażenia, bo w kącie sali
siedział elegancko ubrany Craig Stimson.
Serce tłukło się dziko w piersi Casey, gdy przyglądała się mu dokładniej.
W tej samej chwili odwrócił się w jej stronę. Zasłoniła usta dłonią, by nie
krzyknąć. Ich spojrzenia spotkały się, a Casey poczuła tępy ból w piersi..
Dopiero wtedy zauważyła piękną ciemnowłosą kobietę u jego boku. Widać
było, że jest oczarowana swoim towarzyszem.
- Casey? - głos Geoffa Robsona wyrwał ją z osłupienia. - Coś nie tak?
- N-nie - szepnęła drżącym głosem i łyknęła ze szklanki. - Ja... ja tylko
zobaczyłam kogoś... z mojej przeszłości - wykrztusiła w końcu. Alkohol
złagodził trochę jej ból.
- Możemy wyjść - zaczął Geoff z wahaniem. - Jeśli ma pani ochotę.
- Nie! - syknęła Casey głośniej, niż zamierzała. - Nie - powtórzyła, tym
razem spokojniej. - Chciałabym jeszcze zostać. Właściwie - dodała - chętnie
zatańczyłabym, jeśli miałby pan ochotę.
- Jasne. Czemu nie - wzruszył ramionami i spojrzał na nią uważnie. Potem
zaprowadził ją na parkiet.
Bez żadnej namowy ze strony Geoffa oplotła mu szyję ramionami i
przytuliła się do niego.
Kilka minut tańczyli w milczeniu, potem pochylił się do jej ucha.
- Czy to on? - szepnął.
Casey powoli podniosła wzrok i podążyła za jego spojrzeniem.
- Tak - odparła, a Geoff objął ją jeszcze ciaśniej obronnym gestem.
Poprowadził ją tak, by zniknęła z pola widzenia tamtego mężczyzny.
- Niech pani się nie ogląda, on idzie w tę stronę.
- Nie! - Casey jęknęła, a potem Geoff poczuł silną dłoń na swoim ramieniu.
- Czy mogę państwu przeszkodzić? - zabrzmiał przy jej uchu głęboki głos
Craiga.
- Casey? - zapytał Geoff z wahaniem i obaj mężczyzni spojrzeli na nią.
- W porządku - uśmiechnęła się dzielnie do młodego mężczyzny. Zciskał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •