[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Oczywiście  przerwałem mu bojąc się, że wygłosi pionierską i historycz-
ną, w każdym razie maniacko długą mowę  kolega nie potrzebuje mnie prze-
konywać. Wynalazek jest epokowy. Nagrywajcie mnie!  zawołałem i ochoczo
siadłem na krześle zabiegowym.
Bąbel nieco zaskoczony tą moją nagłą gotowością przetarł nerwowo szkła.
 Zdaje się, że nareszcie rozpaliłem ideowo kolegę. . .  zamruczał  czy
kolega już czuje ten wewnętrzny ogień?
 Tak, trawi mnie  odparłem.
 Przystąpmy więc do zabiegu  powiedział wzruszony wyraznie  załóż-
cie więzy koledze.
Gąsiniec doskoczył skwapliwie i przymocował moje kończyny do krzesła.
 Gotów!  zameldował.  Czy mam założyć taśmę?
 Zrobię to osobiście  powiedział Bąbel patrząc na mnie życzliwie.
 Kolega jest bardzo uprzejmy.
 Czy nagrać kolegę tekstem skrótowym czy wyczerpującym? Osobiście pro-
ponowałbym tekst wyczerpujący, to robi znacznie lepsze wrażenie na Kowbojce.
Kolega się zgadza?
 Z największą przyjemnością  odparłem  mam tylko jedną prośbę.
 Jaką?
 Jeśli kolega nie ma nic przeciwko, chciałbym sam wybrać sobie rodzaj
nagrania. . . to znaczy treść zasadniczą.
Bąbel zawahał się.
 Test wykazał, że kolega winien być nagrany ułamkami, a zwłaszcza wspól-
ną wielokrotną.
 Obawiam się, że to strata czasu.
 Jak to?  zmarszczył brwi Bąbel.
 Ułamkami już się nagrałem.
 Nie rozumiem. . . jak mógł kolega się nagrać?
 Indukcyjnie.
 Indukcyjnie?
239
 Przez samą obecność w tym szlachetnym gronie.
 Pierwszy raz słyszę. . .  zdumiał się Bąbel.
 Z mózgów waszych promieniuje wiedza. Nadajecie koledzy impulsy elek-
tromagnetyczne. Nagrałem się na zasadzie cewki indukcyjnej.
Bąbel chrząknął oszołomiony.
 Kolega chyba żartuje. . .
 Zaraz kolegę przekonam. Uwaga, zaczynam nadawać:  %7łeby dodać lub
odjąć ułamki sprowadzamy je do wspólnego mianownika. W tym celu znajduje-
my najmniejszą wspólną wielokrotną mianowników, rozkładając je na czynniki
pierwsze. Najmniejsza wspólna wielokrotna będzie zarazem wspólnym mianow-
nikiem dodawanych lub odejmowanych ułamków. Działanie kończymy dodając
lub odejmując liczniki ułamków uprzednio pomnożone przez czynnik dopełnia-
jący, który otrzymujemy dzieląc wspólny mianownik ułamków przez mianownik
danego ułamka . . . czy mam nadawać dalej?
 Nie. . . wystarczy. . . Kolega rzeczywiście jest doskonale nagrany. . .  Bą-
bel patrzył na mnie z podziwem.  I to wszystko indukcyjnie?
 Tak. . .
 Nadzwyczajne. . . Jednakże wydaje mi się, że kolega powinien koniecznie
wejść w styczność z aparatem, by poznać jego działanie. Może byśmy nagrali
kolegę pewnikami?
 Pewnikami?
 Geometrycznymi. Względnie twierdzeniami. To się zawsze przyda kole-
dze.
 Och, nagram się z rozkoszą  zapewniłem gorąco  obawiam się jednak,
że będzie to marnowanie wynalazku.
 Jak to marnowanie?
 Koledzy!  zawołałem z uniesieniem. (Jaka szkoda, że nieszczerym, bo
było to wspaniale wykonane uniesienie).  Jeśli mamy w rękach tak niezwy-
kłe osiągnięcie techniki, wykorzystajmy je w pełni! Cóż to za satysfakcja nagry-
wać płaski program szkolny! Komu zaimponujemy takimi nagraniami? Kowboj-
ce? Naprawdę szkoda talentu, koledzy! To są kurze podskoki, nie wzloty. Więcej
rozmachu, panowie! Przed nami możliwości zgoła nieograniczone. Nagrajmy się
imponująco, ultranaukowo, nokautująco, sardonyksowo, awanturynowo i serpen-
tynowo!. . .
 Serpentynowo?!  powtórzył pobladły Bąbel.
 Tak jest, kolego, a przynajmniej pirargirytowo. Spenetrujmy górne pię-
tra wiedzy przyrodniczej, opanujmy komensalizm, polifiletyzm i anafilaksję lub
choćby amfimiksję, nie mówiąc już o endokrynologii. Nagrajmy się dogłębnie,
specjalistycznie i mądralistycznie. . .
 Mądralistycznie?!
240
 Oczywiście, że mądralistycznie, mądralizmem wyjątkowym budzącym
osłupienie a nawet przerażenie autorytetów gogicznych. Wystąpmy jako genialne
nastolatki! Cóż stoi na przeszkodzie by nagrać, dajmy na to tu obecnego skrom-
nego kolegę Gąsińca Einsteinem? Niech potem wystąpi przed kamerami! Niech
zdobędzie najwyższe nagrody olimpiad szkolnych i telewizyjnych kwizów! Sła-
wa, honory i honoraria czekają na nas, koledzy!
Tak mówiłem natchniony, aż trzeszczało krzesło zabiegowe, roztaczając
przed nimi wspaniałe perspektywy, rozpaliłem wszystkich ogniem wewnętrznym
i krzyk się podniósł dokoła.
 Nagrajmy się! Nagrajmy się mądralistycznie!!!  krzyczeli asystenci
i Marszalec, a już chyba najgłośniej  mały Gąsiniec.
Jeden Bąbel stał zaskoczony i zbity z tropu nadzwyczajnym rozwojem wypad-
ków. Nerwowo skubał się w brodę! Ale i on rozpalał się powoli, oddychał coraz
spieszniej i patrzył na mnie jak zahipnotyzowany. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •