[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie chciałeś, żebym została.
- Wiem - odparł, myśląc o tym, że chyba nie powinni rozmawiać o tym na środku
parkingu.
- Przy tobie zapomniałam o wszystkim - ciągnęła. - Pragnęłam być tylko z tobą.
Zatraciłabym samą siebie, a to by mnie zniszczyło. Zniszczyłoby też nasz związek.
Cam zastanawiał się przez chwilę nad jej słowami. Nie miałby nic przeciwko temu,
żeby Becca zatraciła się w miłości do niego, jednak to musiało się zle skończyć dla nich
obojga.
- Zorientujesz się, kiedy będziesz gotowa poznać kogoś, kto okaże się dla ciebie
wszystkim.
- A ja jestem dla ciebie wszystkim? - spytała.
- Owszem, jesteś.
W chwili, gdy Cam wypowiedział te słowa, uświadomił sobie, że są prawdziwe.
- Bardzo mi to pochlebia. Przy żadnym innym mężczyznie nie czułam się tak jak
przy tobie, Cam.
- Cieszę się. - Od tej chwili chciał być jej jedynym mężczyzną.
- Czasem kompletnie się przy tobie gubię. - Pokręciła głową. - Jesteś moim ko-
chankiem, ale jednocześnie ojcem Tylera. Nie chcę, żeby nasza bliskość znaczyła więcej
dla mnie niż dla ciebie.
L R
T
Cam przytulił ją mocno.
- Jest nam razem naprawdę dobrze - szepnął. - Wiem, że mi ufasz i bardzo to doce-
niam.
- Tak, ufam ci - potwierdziła, patrząc mu prosto w oczy.
- Wobec tego zadzwonię do Nate'a i pojedziemy prosto do niego.
- W porządku.
Nie odrywając oczu od Becki i Tylera, wcisnął guzik połączenia.
- Witaj, stary - odezwał się Nate w słuchawce.
- Witaj, młody. Przyjedziemy, tylko powiedz kiedy.
- Za jakąś godzinę.
- Mam coś przynieść?
- Nie, wszystko jest pod kontrolą. Przecież teraz jestem żonkosiem - oznajmił Nate
z dumą w głosie.
- To dobrze. Cieszę się, że czujesz się szczęśliwy.
- Ja też się cieszę. Nawet nie masz pojęcia, jak kocham żonę.
W odpowiedzi Cam zachichotał.
- Cieszę się, że mi to mówisz, ale może powinieneś powiedzieć to Jen?
- Zaraz to zrobię. Właściwie zrobię to już teraz. - Nate bez pożegnania zakończył
połączenie.
Cam z uśmiechem podszedł do Becki.
- Wszystko w porządku? - zapytała.
- Tak, ale muszę spędzić jeszcze dziesięć minut na budowie. Porozmawiam z To-
masem o chodniku przed jego sklepem. Ten staruszek bywa uparty.
- Naprawdę?
- Tak. Zwykle Justin się tym zajmuje, ale skoro ciągle lata do Nowego Jorku...
- Ty musisz to zrobić - dokończyła za niego. - Mogę jakoś pomóc? Dobrze mi się
rozmawiało z Tomasem.
- Jasne, że możesz. Jesteś piękną kobietą, a Tomas ma do nich słabość. Wystarczy,
że będziesz stała obok mnie i uśmiechała się do niego.
- Mam być ozdobą wiszącą ci u ramienia? - zaśmiała się.
L R
T
- Owszem, jesteś niesamowitą ozdobą. - Pochylił się, żeby ją ucałować.
Nie chciał tego przyznać, ale z Beccą u boku czuł się najszczęśliwszy na świecie.
ROZDZIAA JEDENASTY
Becca przebrała Tylera w najładniejsze ubranko, po czym usiadła na łóżku. Była na
siebie wściekła za nieustanne odwlekanie nieuchronnego. Już dawno temu powinna była
powiedzieć Camowi, że ma dość życia w zawieszeniu.
- Jeś, mama - oznajmił Tyler nieoczekiwanie.
- Jeść - poprawiła go łagodnie. Otworzyła paczkę marchewek, podała mu jedną, po
czym spakowała torbę z jego rzeczami przed dzisiejszą wizytą u Nate'a. - Gotowy?
- No. - Skinął głową.
Przewiesiła torbę przez ramię i podniosła synka. Sama również ubrała się dziś wy-
jątkowo starannie, w ładną letnią sukienkę, i rozpuściła włosy. Gdy wyszła, dostrzegła
swoje odbicie w lustrze na korytarzu. Wyglądała tak, jak zawsze: pewna siebie i prze-
ciętna. Na szczęście jej syn był wyjątkowo uroczy.
Na jej widok Cam pomachał ręką z auta na podjezdzie. Rozmawiał przez telefon,
zapewne o interesach. Becca mimowolnie zaczęła się zastanawiać, czy Cam będzie mu-
siał pózniej nadrobić czas spędzony na kolacji z Nate'em. Miała nadzieję, że nie. W koń-
cu obiecał im wspólny wieczór. Postanowiła dopilnować, by dotrzymał obietnicy.
Cam zapiął Tylera w foteliku i popatrzył na nią z niepokojem.
- Wszystko w porządku? - zapytał. - Wydajesz się smutna.
- Myślałam o mamie.
- Przykro mi. - Uścisnął ją mocno. - Boisz się, że Tyler może zostać sam?
Nawet nie miał pojęcia, jak bardzo się tego obawiała.
- Tak naprawdę nie mam żadnych bliskich przyjaciół. Wspomniałam ci o tym.
- Przecież masz mnie. - Delikatnie pogłaskał ją po policzku. - Wiem, że musimy
porozmawiać, ale Nate prosił, żebyśmy się nie spóznili.
- No tak, rodzina jest najważniejsza - mruknęła.
- Owszem - odparł, ale milczała. - Becca?
L R
T
- Tak?
- Wy też jesteście moją rodziną. - Pocałował ją mocno w usta. - Nie mogę się do-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]