[ Pobierz całość w formacie PDF ]
71
konferencji. Przed obraniem kierunku stosownej akcji o rewelacjach winno
wiedzieć jak najmniej osób.
Rowley był podniecony. Nerwowo spacerował tam i z powrotem po gabinecie
Jeremiasza. Na biurku leżała cienka teczka z napisem sprawa spadkowa sir
Williama Jessamy . Grube prawnicze tomy zapełniały półki biblioteczne. Dwie
stare fotografie przedstawiały Frances w sukni balowej i lorda Edwarda Trentona
w stroju do konnej jazdy. Na biurku stała podobizna młodego człowieka w
mundurze. Był to syn Jeremiasza, Antoni, poległy na polu chwały.
Rowley spochmurniał i usiadł w fotelu. Wolał patrzeć na fotografię lorda
Trentona.
Ciekawa jestem, czego może chcieć Rowley? powiedziała w jadalni Frances
do małżonka.
Pewno ma kłopot z jakimś nowym rozporządzeniem bąknął obojętnie
prawnik. %7ładen farmer nie rozumie nawet czwartej części formularzy, które
musi wypełniać. Rowley jest bardzo sumienny, więc przejmuje się takimi
sprawami.
Przyjemny chłopiec, ale okropnie powolny rzekła Frances. Mam
wrażenie, że jego stosunki z Lynn układają się nieszczególnie.
Stosunki z Lynn& szepnął półprzytomnie Jeremiasz. A tak&
Oczywiście& Przepraszam& Nie mogę się skupić& To napięcie&
Nie myśl o tym przerwała żywo. Wszystko pójdzie gładko. Ja ci mówię.
Przerażasz mnie czasami, Frances. Jesteś nieostrożna. Nie zdajesz sobie
sprawy&
Ze wszystkiego zdaję sobie sprawę i wcale się nie boję. Możesz mi wierzyć,
Jeremiaszu. Nawet bawi mnie cała historia.
Dlatego właśnie ja tak się niepokoję, moja droga.
No, idz już podjęła z uśmiechem. Nie każ zbyt długo czekać młodemu
wieśniakowi. Pomóż mu wypełnić formularz numer 1199 czy coś w tym guście.
Wychodząc z jadalni małżonkowie usłyszeli trzaśniecie drzwi frontowych, a
Edna powiedziała, że pan Rowley nie chciał dłużej czekać. Mówił, że nie chodziło
o nic ważnego.
ROZDZIAA TRZYNASTY
72
We wtorek pod wieczór Lynn Marchmont wybrała się na długi spacer. Czuła, że
wzbiera w niej opór i niezadowolenie, postanowiła więc przemyśleć wszystko
szczegółowo.
Ostatnio nie widziała Rowleya od kilku dni, mimo że po burzliwym rozstaniu
tamtego rana, kiedy prosiła go o pożyczenie pięciuset funtów, spotykali się jak
zwykle. Zdawała sobie sprawę, że jej żądanie było nierozsądne i Rowley miał
pełne prawo odmówić. Rozsądek to jednak cecha mało przekonująca dla
zakochanych. Na pozór stosunki między narzeczonymi układały się poprawnie,
ale tylko na pozór. Ostatnie dni wydawały się jej straszliwie monotonne, nie
chciała wszakże przyznać nawet sama przed sobą, że na taki stan rzeczy mógł w
pewnym stopniu wpłynąć nagły wyjazd do Londynu Dawida Huntera i jego
siostry. Dawid, przyznawała niechętnie, to zajmujący człowiek&
Krewni nudzili i drażnili Lynn. Adela Marchmont była tego dnia w wybornym
humorze. Przy obiedzie zirytowała córkę wiadomością, że nosi się z zamiarem
zatrudnienia drugiego ogrodnika.
Stary Tom doprawdy nie może sam poradzić wyjaśniła.
Ależ, Mateczko! zawołała Lynn. Nie stać nas na to!
Co ty mówisz, córciu! Z pewnością, Gordon byłby zrozpaczony, gdyby mógł
zobaczyć, jak ogród podupadł. Tak interesował się zawsze rabatami. Nieraz
mówił, że trawniki powinny być strzyżone, a ścieżki porządnie gracowane. A teraz
co się dzieje? Spójrz tylko! Jestem przekonana, że Gordon chciałby zaprowadzić
dawny ład.
Nawet kosztem długów u wdowy po nim?
Mówiłam ci przecież, Lynn, że ona nie mogła być bardziej uprzejma i
życzliwa. Na pewno zrozumiała mój punkt widzenia. Po uregulowaniu rachunków
mam wcale niezłe saldo w banku. A zresztą drugi ogrodnik to nawet pewna
oszczędność. Pomyśl tylko, ile jarzyn zaczniemy uprawiać!
Można kupić bardzo dużo jarzyn za znacznie mniej niż trzy funty
tygodniowo.
Myślę, czy dostaniemy kogoś za znacznie niższą płacę. Tylu mężczyzn
zwolnionych z wojska szuka przecież zajęcia. Piszą o tym wszystkie gazety.
73
Wątpię, czy kogoś takiego znajdziesz, Mateczko, w Warmsley Yale albo w
Warmsley Heath rzuciła szorstko córka.
Sprawa została otwarta. Ale Lynn zaczęło dręczyć podejrzenie, że matka
zamierza korzystać stale z pomocy Rosaleen. Myśli takie przypominały jej zjadliwe
słowa Dawida. Dziewczyna była zirytowana, przygnębiona i wyruszyła na spacer,
aby pokonać przykry nastrój. Humoru nie poprawiło jej spotkanie z ciotką Kate
przed urzędem pocztowym. Pani Lionelowa była usposobiona pogodnie.
Przewiduję, moja droga, że rychło otrzymamy pomyślne nowiny oznajmiła.
Dlaczego, u Boga Ojca, ciociu Kate?
Posłannictwa nie z tego świata są ostatnio zdumiewające, doprawdy, Lynn,
zdumiewające. Wróżą szczęśliwe zakończenie wszystkich naszych zmartwieli.
Miałam złą passę, ale pózniej nastąpiła odmiana. Duchy mówią; Próbuj, próbuj,
próbuj! Jeżeli nie powiedzie się raz& itd., itd. . Nie myślę zdradzać tajemnic,
droga Lynn. Jestem też ostatnią osobą, która chciałaby podsycać nadzieje. Ale
mam mocne przeczucie, że niebawem wszystko ułoży się jak najpomyślniej. Pora
już, najwyższa pora. Bardzo się martwię o twojego wuja. W czasie wojny pracował
zbyt ciężko. Powinien teraz zaniechać praktyki i zająć się wyłącznie pracą
naukową. Ale naturalnie nie może sobie na to pozwolić bez wystarczających
dochodów. On miewa czasem jakieś dziwne napady nerwowe. Doprawdy, bardzo
mnie jego stan martwi. Biedaczek zachowuje się dziwnie&
Dziewczyna pokiwała głową ze zrozumieniem. Uwagi jej nie uszły szczególne
zmiany zachodzące u doktora ani jego nierówne humory. Podejrzewała, że wuj
szuka ucieczki przed rzeczywistością w narkotykach, i obawiała się, że może
popaść w nałóg. Uzasadniałoby to wzmożoną pobudliwość nerwową Lynn zadała
sobie pytanie, jak wiele wie ciotka Kate i czego się domyśla. W istocie nie jest
chyba aż tak głupia, jak się zdaje.
Wędrując dalej High Street zobaczyła wuja Jeremiasza, który otwierał drzwi
frontowe swojego domu. Pomyślała, że w ciągu minionych trzech tygodni adwokat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]