[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wątpliwości: nabijali się z szefa. Na ten widok, rozgoryczony jego stosunkiem do mnie, wpadłem na
pomysł odegrania małej scenki, która powinna go przekonać o mojej inteligencji. Zacząłem
przemierzać klatkę wzdłuż i wszerz naśladując jego krok, przygarbiony, z rękami do tyłu, ze
zmarszczonym czołem, pogrążony w głębokiej medytacji.
Goryle dusiły się ze śmiechu i nawet Zira nie mogła zachować powagi. Sekretarka musiała
wsadzić pyszczek do teczki, chcąc ukryć rozbawienie. Byłem dumny ze swojego popisu, dopóki nie
zdałem sobie sprawy, że może on mieć niebezpieczne konsekwencje. Zauważywszy moje
zachowanie, orangutan wpadł w złość. Rzucił ostrym tonem parę słów, przywołując natychmiast
wszystkich do porządku. Stanął przede mną i zaczął sekretarce dyktować swoje spostrzeżenia.
Dyktował bardzo długo, podkreślając każde zdanie efektownym gestem. Zaczynałem już mieć
dosyć jego ślepego uporu i postanowiłem dać mu jeszcze jeden dowód moich możliwości.
Wyciągnąłem rękę w jego stronę i powiedziałem dobitnie:
- Mi Zaius.
Zauważyłem, że wszyscy podwładni zwracają się do niego tymi słowami.  Zaius , jak
dowiedziałem się potem, było to imię dostojnika,  mi" - zaszczytny tytuł.
Małpy osłupiały. Teraz już daleko im było do śmiechu. Zira wydała się szczególnie zakłopotana,
kiedy wskazując na nią palcem powiedziałem: Zira. To imię również zapamiętałem, a mogło odnosić
się tylko do niej. Jeśli chodzi o Zaiusa, był bardzo zdenerwowany i znów zaczął spacerować po
korytarzu potrząsając głową z niedowierzaniem.
Uspokoił się w końcu i zarządził powtórzenie w jego obecności wszystkich testów, którym
poddawano nas wczoraj. Poradziłem sobie bez trudu. Zliniłem się na pierwszy gwizdek. Skoczyłem
do tyłu na dzwięk dzwonka. Drugi test kazał powtórzyć dziesięć razy, dyktując jednocześnie swoje
niekończące się komentarze.
Wreszcie przyszło natchnienie. Kiedy goryl potrząsał dzwonkiem, odczepiłem od kraty kabel
elektryczny i odrzuciłem go na zewnątrz. Trzymałem się dalej prętów nie ruszając się z miejsca, a
dozorca, który nie zauważył mojego manewru, daremnie kręcił korbą unieszkodliwionego aparatu.
Byłem bardzo dumny ze swojego wyczynu, który dla każdej myślącej istoty powinien być
niezbitym dowodem inteligencji. Rzeczywiście. Zachowanie Ziry przekonało mnie, że przynajmniej
ona była silnie poruszona. Popatrzyła na mnie badawczo, a jej pyszczek zaróżowił się, co, jak się
pózniej dowiedziałem, było u szympansów oznaką wzruszenia. Nic jednak nie było w stanie
przekonać orangutana. Zira mówiła coś do niego, a ten piekielny małpiszon znów zaczął wzruszać ze
złością ramionami i potrząsać energicznie głową. Co za ograniczony, naukowy pedant! Nie dawał za
wygraną i znowu rozkazał coś gorylom.
Zostałem poddany innemu testowi, który był kombinacją dwóch poprzednich.
Znałem go także z doświadczeń przeprowadzanych na psach w niektórych laboratoriach.
Chodziło o zmylenie stworzenia i zamącenie mu w głowie poprzez połączenie dwóch odruchów.
Jeden goryl zaczął gwizdać, co sugerowało nagrodę, podczas gdy drugi potrząsał dzwonkiem, który
zapowiadał karę. Przypomniałem sobie wnioski słynnego biologa w związku z podobnym
doświadczeniem. Według niego jest możliwe, że wprowadzając zwierzę w błąd, wywoła się u niego
zaburzenia emocjonalne bardzo podobne do nerwicy spotykanej u człowieka. Można nawet
doprowadzić je do obłędu, powtarzając często to samo doświadczenie.
Miałem się więc na baczności, żeby nie wpaść w panikę. Nastawiłem ostentacyjnie ucha,
najpierw w stronę gwiżdżącego goryla, potem w stronę dzwonka. Usiadłem w połowie drogi między
nimi i podparłszy głowę rękami przyjąłem tradycyjną postawę myśliciela. Zira przyklasnęła. Nie
mogła się powstrzymać. Zaius wyjął z kieszeni chustkę i otarł czoło.
Pocił się, ale uparcie trwał w swoim idiotycznym sceptycyzmie. Widziałem to po jego minie,
kiedy gwałtownie dyskutował z Zira. Podyktował jeszcze coś sekretarce, wydał Zirze drobiazgowe
polecenia, których słuchała bez najmniejszego przekonania, i wreszcie poszedł sobie, obdarzając
mnie na pożegnanie pochmurnym spojrzeniem.
Zira zwróciła się do goryli. Zrozumiałem od razu, że nakazała zostawić mnie w spokoju,
przynajmniej do końca dnia, gdyż odeszli zabierając swój sprzęt. Kiedy zostaliśmy sami, podeszła do
mojej klatki i patrzyła na mnie bez słowa przez dłuższą chwilę. Pózniej sama wyciągnęła po
przyjacielsku łapę. Uścisnąłem ją gorliwie, cicho wymawiając jej imię. Rumieniec, który oblał jej
pyszczek, świadczył o głębokim wzruszeniu.
XVI
Zaius wrócił po kilku dniach, a jego wizyta spowodowała zamieszanie w codziennym rozkładzie
zajęć. Najpierw jednak opowiem, jak w ciągu tych paru dni udało mi się jeszcze wyróżnić w oczach
małp.
Nazajutrz po pierwszej inspekcji orangutana posypała się na nas lawina nowych testów. Pierwszy
związany był z posiłkami. Zamiast jak zwykle wstawić pożywienie do klatek, Zoram i Zanam - w
końcu poznałem imiona obu goryli - zawiesili je w koszykach pod sufitem za pomocą systemu
bloków, w które wyposażone były klatki. Jednocześni włożyli do każdej celi cztery spore drewniane
sześciany. Potem wycofali się i zaczęli nas obserwować.
Aż żal było patrzeć na zawiedzione miny moich towarzyszy. Próbowali skakać, ale żaden nie
dosięgną! koszyka. Niektórzy wspinali się po kratach aż pod sufit, ale jedzenie pozostawało poza
zasięgiem wyciągniętych rąk. Wstyd mi było za ich głupotę. Nie warto chyba wspominać, że
pierwszy znalazłem od razu właściwy sposób. Wystarczyło ustawić sześciany jeden na drugim,
wspiąć się na nie i odczepić koszyk. Tak też zrobiłem, obojętną miną maskując rozpierającą mnie
radość. Nie było w tym nic genialnego, ale tylko ja okazałem się tak zręczny. Wyrazny podziw goryli
przejął mnie do głębi. Zabrałem się do jedzenia nie ukrywając pogardy wobec innych więzniów,
niezdolnych do naśladowania czynności, których byli świadkami. Nawet Nova nie potrafiła zrobić
tego co ja, choć z myślą o niej powtórzyłem kilkakrotnie wszystko od początku. A przecież
próbowała, była bez wątpienia jedną z najinteligentniejszych w gromadzie. Usiłowała ustawić jeden
sześcian na drugim. Postawiony krzywo spadł z hałasem, a Nova uciekła do kąta wystraszona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •