[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pociągnął do sypialni.
– Interesujący wybór muzyki – mruknął, słysząc mocne uderzenie heavymetalowe.
– Pasowała do nastroju chwili.
– Byłaś wściekła?
– Na siebie.
Nie puszczając jej dłoni, podszedł do radia, zmienił stację i z głośników popłynęły
łagodne, czyste dźwięki klarnetu, trochę jazzujące, trochę bluesowe. I bardzo zmysłowe.
– Zrobisz coś dla mnie? – Co?
– Przebierz się znów w tę jedwabną suknię.
– Odwróć się na moment.
Zrzuciła szlafrok i na gołe ciało włoŜyła turkusową sukienkę. – JuŜ. Quinn podszedł,
objął ją.
– Dzisiejszej nocy nie wydarzy się nic, na co nie będziesz miała ochoty.
– Trzymam cię za słowo, M. Q. Dopóki nie powiem stop, moŜesz uwaŜać, Ŝe wszystko
jest w porządku.
Quinn uśmiechnął się i znowu było między nimi pełne porozumienie.
– Umowa stoi. Pod warunkiem, Ŝe obiecasz mi to samo.
– Piątka?
– Myślałem, Ŝe przypieczętujemy to...
Przesunął palcem po jej wargach i Claire wstrzymała oddech. Poczuła, Ŝe kolana się pod
nią uginają.
– Tańcem – dokończył.
Lubiła te jego Ŝarty. Zarzuciła mu ręce na szyję i zaczęli kołysać się w takt muzyki.
– Cieszę się, Ŝe kazałaś mi cofnąć tamtą obietnicę – szepnął, dotykając wargami jej
skroni.
– Ja teŜ.
Nie oddałaby tej chwili za nic w świecie, niezaleŜnie od tego, co będzie później. A
później mógł pojawić się Ŝal, bo była przecieŜ trochę, nawet więcej niŜ trochę, zakochana w
Quinnie. W facecie, który uprzedził ją, Ŝe nie jest towarem długoterminowym. Uznała jednak,
Ŝe warto, nawet jeśli później miałaby tego Ŝałować. W ostatnich dwóch tygodniach
świadomie ryzykowała. Miała dość bezpiecznego Ŝycia. Bezpieczne Ŝycie jest nudne.
Quinn nie był nudny.
I potrzebował jej.
Utwór się skończył, zaczaj: następny, trochę szybszy, nie tak rytmiczny, bardziej jazzowy
niŜ bluesowy, w kaŜdym razie mało taneczny, ale oni kołysali się dalej.
Quinn uniósł ją lekko, tak Ŝe stanęła na jego stopach. Przygarnął ją blisko, bardzo blisko.
– Jesteś pewna? – zapytał cicho i postawił z powrotem na podłodze.
Przestań być taki uprzedzająco uprzejmy, pomyślała zniecierpliwiona.
Pragnęła go. Teraz. Nie chciała myśleć, zastanawiać się, nawet rozmawiać.
Chciała się nim cieszyć. To wszystko.
PołoŜyła mu dłoń na policzku.
– Gdy chodzi o ciebie, nie ma w moim słowniku słowa wątpliwości. Chcesz się wycofać?
– Staram się nie wystraszyć cię, pokazując, jak bardzo cię pragnę.
Miły. Cały czas miły.
– W porządku. Stosuję pigułkę.
– A ja przyniosłem gumkę.
– I na tym moŜemy skończyć rozmowę. – Claire pocałowała go lekko.
– Nie lubisz rozmawiać, P. A. ?
– Lubię czuć.
– Tak? – Zaczął przesuwać wargami po jej szyi, pieścić językiem skórę.
Miała wraŜenie, Ŝe czekała na niego od zawsze. Na niego, na jego pieszczoty. Chyba był
zawsze gdzieś w pobliŜu, niczym sen, który ma się wyśnić, i przyszłość, która ma się
dopełnić. On potrzebował jej, ale i ona potrzebowała jego.
Chwycił ją wpół i okręcił, a ona odchyliła głowę i zaśmiała się.
PołoŜył ją na łóŜku, wyciągnął się obok niej.
– Boisz się? – zapytał.
– Ani trochę.
– Jesteś taka piękna...
– Nie musisz prawić mi komplementów. Jestem tutaj. Chcę cię.
– Ach, Claire. Nie prawię ci komplementów. Jak tylko cię zobaczyłem, pomyślałem, Ŝe
jest w tobie tyle seksu.
Pokręciła głową.
– Naprawdę... – Zaczął powoli wyswobadzać ją z sukni. – Twój chód. To, jak poruszasz
biodrami... Jesteś piękna i seksowna. – Dotknął jej piersi. – Doskonałe. – Przesunął dłonią po
nogach. – Powinnaś je ubezpieczyć. Zaczął ją całować, pieścił językiem sutek.
– Wierzysz mi?
Wierzyła. Przemknęło jej jeszcze przez głowę, Ŝe powinna podziękować Jenn za to, co
miało się zdarzyć. Była jej dłuŜniczką.
ROZDZIAŁ DWUNASTY
O bladym brzasku Quinn zostawił Claire kartkę na poduszce. Miał ochotę pogłaskać ją po
głowie, pocałować, ale gdyby się obudziła, musiałby powiedzieć, Ŝe jedzie do więzienia i
dlaczego tam wraca. Wolał uniknąć wyjaśnień.
Zostawił ją pogrąŜoną we śnie, przeszedł do swojego pokoju i wziął szybki prysznic.
W drodze próbował nie myśleć o Claire, jakby bał się ją zbrukać.
Wczoraj, kiedy zastępca naczelnika powiedział mu, Ŝe wiedzą o nim, nie mógł ochłonąć z
szoku. Czuł się brudny. Chciał odgrodzić Claire od swojej przeszłości.
Zastanawiał się, czy nie powinien ponownie odwiedzić Beechama. Miał do niego jeszcze
kilka pytań, ale Claire zaŜądała, by wyszli, i juŜ nie zdąŜył ich zadać. Beecham chyba myśli,
Ŝe Jenn ma jego pieniądze, i martwi się, czy je kiedykolwiek odzyska.
Czy Claire teŜ odniosła podobne wraŜenie? Nie rozmawiał z nią o tym. Nie chciał psuć
tego wieczoru, tej nocy.
Wjechał na teren więzienia i przez chwilę siedział za kierownicą bez ruchu.
Twoja przeszłość cię dopadnie. Głos Marie... Powiedziała Claire, Ŝe nie powinien uciekać
przed konfrontacją. Teraz albo nigdy.
Wiedziała, o czym mówi.
StraŜnik przy wejściu miał juŜ nowe zezwolenie, choć Quinn nie wiedział, czy pojawi się
powtórnie w więzieniu. Po dokonaniu formalności zaprowadzono go do pokoju widzeń
podobnego do tego z wczorajszego dnia, tyle Ŝe jeszcze bardziej przygnębiającego.
Nie usiadł przy stole, musiał chodzić. Podjął juŜ decyzję, nie byto odwrotu, ale czekanie
go rozstrajało. Nie wiedział, czego ma się spodziewać. Najgorsza rzecz dla kogoś, kto tak
bardzo starał się zapanować nad swoim Ŝyciem. Przez siedemnaście lat cięŜko pracował na
ludzki szacunek, zaufanie. Tym mógł kierować, teraz jednak sytuacja była całkowicie poza
jego kontrolą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •