[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dziewczynę. Podbiegła do niej i otoczyła ją ramieniem.
- Gdzie cię boli?
Dziewczyna zwróciła na Serinę ogromne oczy.
- Już lepiej, dziękuję.
Ból musiał ustąpić, bo wyprostowała się i chciała odejść, ale Serina była
szybsza. Chwyciła ją za rękę, sprawdzając puls.
- To nie jest odpowiednie miejsce na rodzenie dziecka - powiedziała
cicho.
Dziewczyna spojrzała na nią przerażonymi oczami.
RS
74
- Skąd pani wie? - wyszeptała. - Nikt się nie domyślił. Dopiero teraz
Serina uświadomiła sobie, jak młoda jest dziewczyna.
- Jestem pielęgniarką - powiedziała łagodnie.
Drzwi się uchyliły i do toalety zajrzała żona właściciela restauracji. Greg
był tuż za nią.
- To mój przyjaciel, lekarz. Ma na imię Greg, a ja jestem Serina. Jak ty
masz na imię?
Dziewczyna odsunęła się i potrząsnęła głową. Potem chwycił ją skurcz i
znów pochyliła się nad umywalką. Serina masowała jej delikatnie plecy.
Greg patrzył na nią pytająco.
- Puls w porządku. Zdaje się, że jest w pierwszej fazie porodu. Nie
powiedziała nikomu o dziecku.
- Trzeba ją ulokować w jakimś wygodniejszym miejscu - powiedział
Greg. - Mój samochód stoi blisko. Jeżeli teraz wyjdziemy, nikt się nie
zorientuje.
Ruszył do drzwi, a dziewczyna, rzuciwszy Serinie niepewne spojrzenie,
wyszła za nim. Serina poszła na końcu.
- Byłaś z kimś w restauracji? Dziewczyna potrząsnęła głową.
- Dokąd mnie zabieracie? - zapytała, kiedy Serina usiadła z nią na tylnym
siedzeniu.
- Do szpitala - odparł Greg, nie odwracając się.
- Ale ja nie mogę... Nie mogę! - Otarła łzy pięściami, jak dziecko.
- Powiedz nam, jak się nazywasz - nalegała Serina.
- Mel - wykrztusiła.
- Dlaczego nie chcesz jechać do szpitala? Znasz tam kogoś? Było jasne,
że dziewczynę przeraża myśl, że ktoś dowie się o jej
stanie. Potrząsnęła gwałtownie głową.
- Przyjechałam autostopem. Nikt mnie tu nie zna.
- Więc jak znalazłaś się w restauracyjnej toalecie? Dziewczyna
przestraszyła się jeszcze bardziej.
- Wiem, że nie powinnam tam wchodzić, ale nie wiedziałam, co robić i
tak zle się czułam - wyznała szeptem. - Wśliznęłam się wejściem z ogrodu.
Serina skinęła głową i widząc, że zbliża się następny skurcz, zaczęła
masować plecy Mel.
- Ile masz lat? - zapytała. - W szpitalu będą chcieli wiedzieć. Mel wbiła
wzrok w podłogę.
- Czternaście.
Greg wyjął telefon komórkowy.
RS
75
- Proszę z doktorem Andrew. Cześć, Brad! Tu Greg Pardoe. Dzięki
Bogu, że masz dyżur. Jadę do ciebie z nastolatką w pierwszej fazie porodu.
Nie sądzę, żeby była pod opieką lekarza, więc należy się spodziewać
komplikacji. Możesz zorganizować karetkę i przewiezć ją do szpitala
miejskiego? Będziemy u was za pięć minut.
Brad musiał wyczuć napięcie w głosie Grega, bo nie pytał o nic więcej, a
kiedy dotarli do szpitala, czekała już na nich karetka pogotowia. Greg
pobiegł do recepcji, a Mel zaczęła drżeć, bardziej ze strachu niż bólu. Serina
otoczyła ją opiekuńczo ramieniem.
- Jesteś teraz w dobrych rękach. O nic się nie martw.
- Nie chcę, żeby rodzice się dowiedzieli.
- W tej chwili najważniejsze jest zdrowie twoje i dziecka. Resztą
zajmiemy się pózniej.
Wrócił Greg.
- Mel, lekarz chce cię zbadać. Musi być pewien, że zdążą cię dowiezć do
miasta.
Pomógł dziewczynie wysiąść i w trójkę weszli do budynku, po czym
przekazali Mel w ręce pielęgniarki.
- Poczekamy chwilę, a potem ruszamy do domu.
- Myślisz, że nic jej nie będzie? - zapytała Serina z niepokojem.
- Podejrzewam, że w przypadku tak młodej dziewczyny konieczne
będzie cesarskie cięcie, lepiej więc, żeby zrobiono je w szpitalu miejskim.
Mają lepszy sprzęt. - Ujął ją za rękę. - Uspokój się. Brad zaraz nam
wszystko powie.
Mel wkrótce wyszła z gabinetu. Serina życzyła jej powodzenia i choć
dziewczyna podziękowała uśmiechem, widać było, że obdarzyła już
zaufaniem i swoimi niepokojami nowych opiekunów.
- Zapraszam was na kawę - powiedział Brad. - Gdzie znalezliście tę
pannę?
Serina opisała mu wydarzenia ostatniej godziny.
- Dowiedzieliście się o niej czegoś więcej?
- Nie chce nic powiedzieć.
Greg poklepał Serinę pocieszająco po ramieniu.
- Najważniejsze, żeby bezpiecznie urodziła. Ustalą jej tożsamość, kiedy
będzie po wszystkim. Pewnie jej rodzice wariują z niepokoju i nietrudno
będzie ich odnalezć.
Brad napełnił filiżanki kawą.
- Byłeś u Jean?
Greg zaprzeczył ruchem głowy.
RS
76
- Dzisiaj nie - odparł niechętnie. - A co u was? Dużo pracy? Serinę
zaintrygował nagły zwrot w rozmowie, uznała jednak, że
nie powinna zdradzać ciekawości.
- Dzięki Bogu, sezon się kończy - ciągnął Brad. - Gdzie się
zatrzymaliście?
- Nigdzie - odparł Greg. - Rano mam dyżur.
- Nie chcesz chyba wracać po nocy? - zawołał Brad.
Serina spojrzała na zegarek i stwierdziła, że dochodzi jedenasta.
- Nie zdawałam sobie sprawy, że jest tak pózno.
- Przenocujcie u mnie i jedzcie rano. Tak będzie lepiej.
- Nie możemy zwalić się twojej żonie na głowę o tej porze.
- %7ładen problem. Erika nie będzie miała nic przeciwko temu. Serina
odetchnęła z ulgą na wieść, że nawet jeżeli Brad namówi
ich na zostanie w Jasper, nie będą sami w domu.
- Musielibyśmy wyruszyć bardzo wcześnie.
- Naprawdę tak będzie lepiej. - Nie czekając na ich zgodę, Brad ujął
słuchawkę. - Erika? Mamy gości.
- Zostaniesz? - Greg zwrócił się w stronę Seriny.
- Muszę tylko zadzwonić do Coral - powiedziała.
- Załatwione - oznajmił Brad. - Erika na was czeka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •