[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie. Wyjechała, bo za mało kochała siebie. - Westchnął. - Dorośli bywają
bardzo skomplikowani. Nie mówiła tego, ale zdecydowanie cię kochała. Ja też
cię kocham. Bardzo, bardzo mocno. Nic tego nie zmieni. Zawsze będziesz dla
mnie najważniejsza.
R
L
T
Gdy wieczorem Perdy już zasnęła, Tom wyszedł na werandę i usiadł na kana-
pie obok Amy.
- W porządku? - zapytała. Zaśmiał się smutno.
- Nie. Nie miałem pojęcia, że ona tak to czuje. Chętnie udusiłbym rodziców
Eloise. Jak w ogóle można coś takiego powiedzieć?! I nie sprawdzić, czy przy-
padkiem dziecko tego nie usłyszy?
- Nie są przyzwyczajeni do obecności dziecka.
- Nic dziwnego, że nigdy ze mną nie rozmawiała o matce. Uwierzyła, że to
przez nią, a ja...
Amy wzięła go za rękę.
- Mówiłeś wszystko, co należy, wszystko, co chciała usłyszeć. Tom, ona do-
skonale wie, ile dla ciebie znaczy. - Zawiesiła głos. - Eloise rzeczywiście nosiła
przy sobie jej fotografię?
- Tak - mruknął. - Miałem zwyczaj od czasu do czasu przeglądać szkolne
zdjęcia i pilnowałem, żebyśmy oboje mieli jej fotkę w portfelach.
- Tom, nie miej do niej o to żalu. Nie zmienisz tego, co było. Nareszcie się
dowiedziałeś, co ona czuje, więc możesz zacząć nad tym pracować.
- Z twoją pomocą. To, co powiedziałaś...
- Jak byłam mała, byłam podobna do Perdy - rzekła cicho Amy. - Ona prze-
żywa podobne wątpliwości, więc rozumiem przynajmniej część jej emocji.
- Dziękuję, że się za nią ujęłaś.
R
L
T
- Tom, to oczywiste, że się za nią ujęłam. I głęboko wierzę w to, co jej po-
wiedziałam. Każda matka byłaby dumna z takiej córki jak Perdy.
- Hm. - Objął ją. - W pewnym sensie dobrze, że stało się to dzisiaj, a nie
wczoraj, zanim zadzwoniłem do teściów. Bo chybabym ich zwymyślał.
- Pojedziecie do nich? Westchnął.
- Tak, w przyszłą sobotę, a wrócimy w poniedziałek, bo zaczną się ferie.
- Tom, wiem, że jesteś na nich zły i masz do tego pełne prawo, ale warto
przerzucać mosty. Choćby tylko przez wzgląd na Perdy.
- Możliwe. Udało mi się wziąć dwa dni wolnego, ale w przychodni nie ja je-
den chcę mieć wolne w ferie. -Zamyślił się. - Chyba zapytam mamę Alexis, czy
nie wzięłaby Perdy, kiedy będę w pracy. W zamian za to gdzieś obydwie zabiorę,
jak nie będę miał dyżuru.
Mimo że rozsądek podpowiadał jej, by tego nie robiła, że naprawdę nie po-
winna się bardziej angażować, nie mogła się powstrzymać, by nie zaproponować
pomocy.
- Tom, siedzę w domu przez cały dzień. Zajmę się Perdy.
- Dzięki, ale nie chciałbym tak cię absorbować.
- Mogę dziewczynki zabrać na plażę. Będziemy szukać muszli... W dzieciń-
stwie bardzo to lubiłam. Z przyjemnością sobie przypomnę szczenięce lata.
- Na pewno? Nie udajesz? Uśmiechnęła się.
- Nie udaję. To bardzo sympatyczne dziewczynki. Będziemy dobrze się ra-
zem bawiły.
R
L
T
- Wobec tego dzięki. Twoja oferta została przyjęta. Mimo to czuła, że jest
spięty.
- Co przede mną ukrywasz?
- Skąd wiesz, że coś przemilczam?
- Bo wiem.
- Ach, te granice. - Pokręcił głową. - Znowu muszę je naruszyć.
- Wal.
- Pamiętasz, jak opowiadałem ci o pacjentce z neu-ralgią nerwu trójdzielne-
go? Była już u neurologa. Poinformował mnie, że skieruje ją na ten zabieg wy-
konywany nożem gamma. Pomyślałem, że... Wiem, że to przesada, ale wiesz na
ten temat zdecydowanie więcej niż ja.
- Chcesz, żebym z nią porozmawiała?
- Zrobisz to?
To nie operacja, więc nie ma ryzyka popełnienia błędu.
- Dobrze. Postaram się zdobyć tę ramę, żeby jej pokazać, jak to wygląda i że
nie boli. Daj mi na to ze dwa dni. Spotkałabym się z nią w piątek.
- Dziękuję. - Pocałował ją. - Pacjentka będzie ci wdzięczna. Ja również.
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
W środę rano Amy zadzwoniła do swojego szefa.
- Amy, miło cię usłyszeć - powitał ją Fergus. - Jak się miewasz?
- Dzięki, w porządku. Miałeś rację, że urlop dobrze mi zrobi. A co u ciebie?
- Po staremu. Mogę w czymś ci pomóc?
- Dzwonię z prośbą. Chciałabym pożyczyć ramę stereotaktyczną.
- Co byś chciała pożyczyć?! - zdumiał się Fergus. -Planujesz otworzyć ośro-
dek neurochirurgiczny w sercu hrabstwa Norfolk?
- Nie - odparła ze śmiechem. - Nie stać mnie na taki sprzęt. Chciałabym
uspokoić pacjentkę, którą skierowano na taki zabieg. Pacjentkę Toma.
- Co to za Tom?
- Zastępuje mojego wuja. Na spółkę pilnujemy jego domu oraz psa - wyja-
śniła. - Kobieta cierpi na neuralgię nerwu trójdzielnego i ma skierowanie na za-
bieg nożem gamma. Tom mnie poprosił, żebym jej opowiedziała, jak to wygląda.
Pomyślałam, że jak pokażę jej tę ramę, przestanie się bać, że to będzie bolało i że
zostaną jej w głowie wielkie dziury.
- Wyślę ci ją kurierem.
- A ja natychmiast wam ją zwrócę tą samą drogą.
R
L
T
- Sprawa załatwiona. - Zawahał się. - Amy, chyba rzeczywiście jesteś zado-
wolona. Urlop ci służy. Ale nawet jeśli czujesz, że już mogłabyś wracać do pra-
cy, zgodnie z umową możesz się tu pokazać dopiero za trzy miesiące.
- Rozłąka dobrze robi? - zażartowała, a on się roześmiał.
- Być może. Wszystkim nam ciebie brakuje, Amy, ale ja chcę, żebyś wróciła
uzdrowiona.
- Chyba najgorsze mam za sobą - powiedziała. Dzięki Tomowi.
- Rozmawiasz z kimś?
- W pewnym sensie. - Niezupełnie takim, jak Fergus myśli, ale równie sku-
tecznie.
- Bardzo mnie to cieszy. Już idę do sekretarki, żeby przekonać ją o koniecz-
ności skorzystania z kuriera.
- Dzięki, Fergus, za wszystko.
W piątek rano stawiła się wraz z Tomem w przychodni. Była mile zaskoczo-
na, jak ciepło ją tam przywitano.
Marty, zastępca kierownika pod nieobecność Joego, zaszedł do gabinetu To-
ma.
- Amy, bardzo się cieszę, że cię widzę - mówił, energicznie potrząsając jej
dłonią. - Joe wspominał, że tu będziesz, więc miałem nadzieję, że do nas wpad-
niesz. -Zwrócił się do Toma. - Pamiętam ją, jak nie sięgała żabie do kolan. Każ-
dego lata przychodziła tu, żeby wypucować szkielet w gabinecie Joego. Była nim
zafascynowana.
R
L
T
Amy podniosła wzrok do nieba.
- Tak, tak, a teraz opowiesz, jak cię męczyłam, żebyś mi mówił łacińskie
nazwy wszystkich kości.
- Ile wtedy miałaś lat? - zainteresował się Tom.
- Odpowiednio dużo - żachnęła się.
- Pięć - poinformował go Marty. - Urodzony lekarz. Amy, jak ci idzie prze-
glądanie zapisków Josepha?
- Nie mogę się od nich oderwać. Kiedy je przepiszę, wydrukuję jedną kopię
dla ciebie - obiecała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]