[ Pobierz całość w formacie PDF ]

młoda, czarnoskóra kobieta z warkoczykami splecionymi
ciasno przy głowie i najpiękniejszymi czekoladowymi oczami,
jakie kiedykolwiek widziałam, oraz przysadzisty rudy
mężczyzna, który przypominał mi Reda But-tonsa*.
Przykucnęli koło mnie, brzęcząc pudełkami pełnymi sprzętu
medycznego i leków. Szybko wykonali podstawowe badania:
sprawdzili mi puls i zmierzyli ciśnienie, a potem założyli mi
opaskę uciskową na rękę.
- Zjadłabym ciastko - powiedziałam.
- A kto by nie zjadł? - odparła kobieta z pewnym
współczuciem.
- Muszę sobie podnieść poziom cukru - wyjaśniłam. -W
Czerwonym Krzyżu dostaje się ciastka za oddanie krwi. No
*
* Red Buttons - aktor amerykański popularny w latach 50. XX wieku.
116
więc teraz też zjadłabym ciastko. Z wiórkami czekoladowymi.
I mam ochotę na colę.
- Słyszę - powiedziała, ale nikt się nie zainteresował tym,
by zrealizować moje zamówienie. Wzięłam poprawkę na to, że
była niedziela i wszystkie sklepy w okolicy pozamykano.
Pewnie nie nosili ze sobą ciastek i napojów orzezwiających, ale
właściwie to dlaczego nie?
- Tylu ludzi tu się kręci, przynajmniej jedna osoba powinna
mieć ciastka w samochodzie. Albo pączka. W końcu to
policjanci.
Uśmiechnęła się szeroko i powiedziała:
- Ma pani rację. - Zawołała głośno: - Hej! Czy ktoś ma w
samochodzie coś słodkiego do jedzenia?
- Nie powinna pani teraz jeść - wtrącił się rudzielec. Nie
poczułam do niego takiej sympatii jak do jego koleżanki,
chociaż miał uroczą twarz Reda Buttonsa.
- Dlaczego? Przecież nie potrzebuję operacji, prawda? -
Przychodził mi do głowy tylko ten jeden powód, dla którego
mogliby zabronić mi jeść.
- Nie wiem. O tym muszą zadecydować lekarze.
- Nie, operacja na pewno nie będzie konieczna -
powiedziała kobieta, a Red spojrzał na nią z gniewem.
- Tego nie możemy być pewni.
Z pewnością pomyślał, że jego koleżanka zbyt luzno
stosuje się do zasad, a ja chyba go zrozumiałam. Ale ona z
kolei rozumiała mnie. Potrzebowałam otuchy, a ciastko
doskonale się do tego nadawało. Poczułabym się trochę tak jak
na stacji krwiodawstwa. Gdyby się okazało, że ktoś ma coś
słodkiego do jedzenia, ale nie pozwoliliby mi nic zjeść, to by
znaczyło, że jestem w bardzo poważnym stanie.
Pojawił się policjant, który wszedł między samochody
zgięty w pół, chociaż już nie padło więcej strzałów i każdy
napastnik z odrobiną oleju w głowie zwiałby stąd, gdy tylko
przyjechały posiłki. W ręce trzymał jakąś paczuszkę.
117
- Mam suszone figi - powiedział. Na jego twarzy malowało
się zdziwienie, jakby nie rozumiał, dlaczego sanitariusze na
gwałt potrzebują coś słodkiego do jedzenia.
- Mogą być - odparła sanitariuszka. Wzięła od niego
paczuszkę i ją otworzyła.
- Keisha - Red odezwał się ostrzegawczym tonem.
- Och, cicho - powiedziałam, wyjmując figę z paczki.
Uśmiechnęłam się do Keishy - Dzięki. Myślę, że teraz
przeżyję.
Po zjedzeniu jeszcze trzech fig przestało mi się kręcić w
głowie i usiadłam, znowu opierając się o oponę. Red się temu
sprzeciwiał, ale dla mojego dobra, więc wybaczyłam mu, że
nie chciał mi dać fig. Zauważyłam, że liczni policjanci, którzy
przybyli na miejsce, już chodzą wyprostowani, więc
najwyrazniej napastnik zniknął dawno temu.
Nigdzie nie widziałam Wyatta. Przyłączył się do misji
poszukiwawczej i jeszcze nie wrócił. Może tym razem znajdą
jakieś ślady, które doprowadzą ich prosto pod dom mordercy.
Wniesiono mnie do karetki. Tylna część noszy była
uniesiona, zamiast leżeć płasko, więc znalazłam się w pozycji
siedzącej. Nie miałabym siły nigdzie pójść o własnych siłach,
ale na siedząco czułam się dobrze.
Na miejscu przestępstwa czy wypadku policjanci ruszają
się jak muchy w smole. Naprawdę. Przyjechało ich wielu,
większość po cywilnemu, a głównie gadali z innymi, którzy
byli zajęci tym samym. Radia skrzeczały, policjanci coś do
nich mówili. Zdaje się, że znalezli miejsce, z którego został
oddany strzał, i tam właśnie zgromadzili się technicy
zdejmujący odciski palców i szukający śladów. Red rozmawiał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •