[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żeby potrzebujący mogli liczyć na pomoc. No i oczywiście... - Spojrzał uważnie na Erika. -
Sprowadziłbym Haralda.
- Przepraszam, ale nie ufam panu - odpowiedział Erik po chwili, uspokajając skołatane
serce głębokim oddechem. Starannie dobierał słowa. - Już widzę pana z powrotem w komitecie,
silniejszego niż wcześniej po ukończeniu Epicusa Ultimy. Zapomni pan o nas od razu, może
nawet użyje swoich wpływów przeciwko nam.
- Posłuchaj, Eriku, ja nie jestem jak tamci. Pamiętaj, że wychowałem się tutaj, w Bluevale.
W twoim wieku pracowałem na solniskach. Naharowałem się co niemiara: kopałem kanały,
jezdziłem taczkami, zawsze w upale, w powietrzu przesiąkniętym solą, która gromadzi się w
ustach i wysusza skórę. - Svein wyciągnął rękę, żeby jej się przyjrzeć, i zaśmiał się na wpół
ironicznie. - Myślę, że tamte czasy wycisnęły na mnie swoje piętno, wysuszyły mnie jak owoc.
- Nie. - Erik zdecydowanie przerwał te wspomnienia. - Jeśli Cindella przeżyje, ja i moi
przyjaciele będziemy mieć inne plany
- Jak chcesz. - Svein odchylił się na oparcie krzesła, naburmuszony.
Przez chwilę wsłuchiwali się w odgłosy wichury, bijącej deszczem o okiennice, i patrzyli na
wzburzone płomienie, którymi szarpał niesforny przeciąg.
- W takim razie dobijmy targu. - Svein nie był już dobrodusznym staruszkiem: wyrażał się
tonem chłodnym i wyważonym.
- Jakiego? - odparł Erik.
- Nie znam twoich planów, ale zakładam, że jakimś sposobem zamierzasz wystarać się o
amnestię dla Haralda Eriksona, zatem musisz rzucić wyzwanie Centralnemu Biuru Alokacji,
prawda?
- Niewykluczone.
- A więc daj mi dziesięć tysięcy bizantów za informację, bez której nie masz szans na
powodzenie.
- Po co nam jakieś informacje? Znamy bohaterów, z którymi się zmierzymy. - Erik był
ostrożny, choć chętnie by się dowiedział, co ma do powiedzenia Svein o Biurze Alokacji.
- Owszem, znasz swoich przeciwników na arenie, ale co poza nią? - Svein obserwował
twarz Erika, ciekaw jego reakcji.
- Jeśli mówi pan o zabójcy, to wiemy o nim. Próbował dostać się na statek, pamięta pan?
Svein wyglądał na rozczarowanego.
- Oczywiście, szkolono Haralda, żeby się nim posługiwał. Zapewne wie, że Biuro Alokacji
dysponuje dodatkowym tajnym bohaterem. Ale z pewnością nie zna siły tego bohatera, który,
bądz pewien, posiada jeden szczególny przedmiot, praktycznie dający mu niezniszczalność.
Erik rozważał te słowa.
- A więc dobrze. Opowie mi pan o tym bohaterze i jego ekwipunku, a ja ocenię wartość
informacji. Jeśli uznam, że uratuje nam życie, dostanie pan dziesięć tysięcy bizantów.
- A jeśli uznasz co innego? - zapytał chytrze Svein.
- Dam panu mniej.
- Jestem przekonany, że docenisz wartość tego, co ci powiem.
Erik kiwnięciem głowy zachęcił go do dalszego mówienia.
- Komitet Centralnego Biura Alokacji steruje Katem. To człowiek, mężczyzna, ubrany w
krasnoludzki pancerz płytowy, pokryty znakami runicznymi. - Svein zerknął bystro na Erika,
żeby sprawdzić, czy chłopak ma pojęcie o cenie takiej zbroi. - Posiada Auk Spadających Gwiazd
do zabijania na dużą odległość. Do tego, oczywiście, pełen zestaw zatrutych i czarodziejskich
strzał. Nie muszę chyba dodawać, że ma wszystkie eliksiry i maści, jakie można kupić. W walce
posługuje się Acutusem, czyli długim mieczem, którego klinga jest tak ostra, że raz na
dwadzieścia uderzeń przecina każdy, powtarzam, każdy materiał! Ma również Bękarci Miecz
Księżyca: broń siejącą takie przerażenie, że przeciwnicy zwalniają lub nieruchomieją na zawsze.
Ale to jeszcze nie koniec. Prawdziwym sekretem jego niezwyciężoności jest Złota Tarcza z
Al'Karak. - Svein przerwał, żeby łyknąć miodu. - Mówił ci już ktoś o tej tarczy?
- Nie. - Rzeczywiście, Erik pierwszy raz o niej słyszał.
- A o Al'Karak?
- Chodzi o derwiszy mieszkających gdzieś na Południu?
- Tak. - Svein pokiwał głową z uznaniem. - Niewielu o tym wie. I nikt ich nie spotkał,
dopóki nie wybrałem się na ich ziemie w poszukiwaniu informacji potrzebnych do ukończenia
Epicusa Ultimy. Na miejscu dowiedziałem się o tarczy należącej do księcia derwiszy. W tarczy
uwięziony jest demon o pewnej szczególnej właściwości: żywi się magią, wchłania ją i
przekazuje energię jej właścicielowi. Centralne Biuro Alokacji upoważniło mnie do
zaoferowania miliona bizantów i książę zgodził się ją sprzedać. Rozumiesz, czemu na ten jeden
przedmiot wydaliśmy fortunę?
- Bo idealnie chroni przed czarami?
- Otóż to.
Erik zagwizdał.
- Sprytne.
- Jeszcze jak. Pojedynku z kimś takim nie wygra żaden gracz. Będziesz go atakował
niemagiczną bronią i może nawet lekko go draśniesz, ale on użyje Acutusa i rozetnie cię na pół,
nim wyrządzisz mu jakąkolwiek krzywdę. Jedyna nadzieja w przewadze liczebnej, gdy
ginących od razu zastąpią następni. Być może wystarczy stu.
Była to przygnębiająca wiadomość. Erik wsparł brodę na rękach, zamyślony. Zastanawiał
się, czy nie udałoby im się uniknąć spotkania z Katem, gdyby zostali w Cassinopii, lecz Svein
przerwał jego zadumę.
- No i?
- Co? - zapytał Erik.
- Czy to informacja warta dziesięć tysięcy bizantów?
Erik wolno pokiwał głową.
Tak. Warta...
26
Król utopców
- Erik! Erik! Wstawaj! Wejdz do gry!
Został wyrwany ze snu, w którym rozwiązywał właśnie problem wyboru miejsca na obóz
wojskowy. Do jego sypialni weszła Injeborg z rozpromienioną twarzą.
- Muszę jeszcze skoczyć po Sigrid i sama podłączyć się do Epica. To na razie.
Wciąż półprzytomny, rozmyślając nad ulokowaniem swoich wojsk w domach
mieszkańców Nadziei, Erik jednak rozbudził się na tyle, by doznać uczucia wstydu na widok
bałaganu w pokoju.
- Co się dzieje?
- Bjorn właśnie nas ratuje. Właz tam zaraz! - Zbiegła z tupotem po drewnianych schodach.
Ratunek. Było to chyba jedyne słowo, które mogło go skłonić do pośpiesznego
wyskoczenia z łóżka. Wbijając się w spodnie i tunikę, pognał boso na swoje stanowisko. Już
miał się podłączyć, kiedy usłyszał kroki na dole i przypomniał sobie o gościu.
- Muszę na chwilę wejść do Epica! - zawołał z góry. - Niech się pan rozgości.
- Dziękuję - odpowiedział Svein lekko ochrypłym głosem. - Powodzenia.
#uśmiechnij się
Rozległ się potężny huk, któremu towarzyszyła tęcza kolorów, przypominająca światło
rozszczepione w pryzmacie.
Znów był Cindellą, uwięzioną na okręcie księcia Raymonda. Wbrew jego rozbudzonym
nadziejom nic się nie zmieniło. Nadal znajdowali się w zatęchłej ładowni, gdzie lampa oliwna
huśtała się w takt nieregularnych przechyłów statku.
- Witaj. - Anonimus był jedynym bohaterem obecnym w kabinie. Zanim Erik zdołał się
pozbierać, ten już zadawał mu pytania: - Co jest grane? Masz dobre nowiny?
- Nie mam pojęcia. - #wzrusz ramionami. (Komenda okazała się nieskuteczna z powodu
związanych rąk Cindelli). - Injeborg obudziła mnie i kazała wracać. Mówiła, że Bjorn nas ratuje.
- Aha. Zmaterializowała się tu niedawno i powiedziała, żebym zaczekał, a ona wszystkich
sprowadzi. - Ciemny elf był w wyjątkowo dobrym humorze. - Ciekawe, co knuje Bjorn.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]