[ Pobierz całość w formacie PDF ]

, jak siê schowaæ, gdzie siê zachowaæ w postaci niezdemaskowanej; sk¹din¹
d nagle nagie nogi znikaj¹, co mo¿e oznaczaæ, ¿e zmierzaj¹ teraz do jego
sutereny, co mo¿e oznaczaæ, ¿e bêdzie mia³ okazjê porozmawiaæ, no mo¿e ch
ocia¿ pomówiæ do dziewczêcia, które, jeSli nawet jest zdolne tylko do gad
ki, na pewno umie Slicznie s³uchaæ. Robert usadawia siê przy biurku, przy
jmuj¹c pozycjê robocz¹, wyczekuje, ju¿ s³ychaæ, oto nadchodzi, nogi j¹ po
nios³y, obcasy stukotem zapowiadaj¹ zjawisko. Jest, puka, wchodzi, uSmiec
ha siê przymilnie a Slicznie, tak ¿e Robert po raz pierwszy w ¿yciu zauwa
¿a, ¿e ma jednak jakieS w³osy na rêkach, teraz dopiero, kiedy mu dêba sta
nê³y; Sci¹ga rêkawy.
 Znowu pani zab³¹dzi³a?
 Nie& Ja& chcia³am tylko powiedzieæ, ¿e znam pana ksi¹¿ki& Czyta-a
m&
A to ci dopiero, TeSæ musia³ bardzo stanowczo i na granicy uprzejmoSci
za¿¹daæ natychmiastowych postêpów w Sledztwie, skoro Praktykantka idzie
na ca³oSæ, niemrawo zaczynaj¹c udawaæ Mi³oSniczkê TwórczoSci; Robert t
ak bardzo chcia³by wierzyæ, ¿e to dziewczê Slicznie sypia z jego ksi¹¿k
ami pod poduszk¹, ¿e postanawia rozwiaæ z³udzenia od razu:
 Tak? Które konkretnie pani czyta³a?
Praktykantka teraz siê rumieni (chyba nie trzeba dodawaæ, ¿e robi to Slic
znie), wypina biuScik, trzepocze rzêsami (na studiach to zawsze skutkowa³
o), g³osik sobie ustawia o ton wy¿ej, bezbronna jest jak embrion, TeSæ mu
si w takich chwilach odczuwaæ przemo¿n¹ potrzebê ochrony jej eterycznego
jestestwa i braæ j¹ na kolana.
 Znaczy& Znaczy siê& Naczysie& Czyta-am, ale nie osobiScie&
 S³ucham?!
 Po prostu& czyta-am o panu& Du¿o pisali, w gazetach. A co pan tu w³aS
ciwie robi? Ca³ymi dniami w tej suterenie? Czy pan coS pisze?
Praktykantka bardzo, ale to bardzo nie chce zostaæ zwolniona z sekretaria
tu TeScia, nie wdaje siê w subtelnoSci, nie ma ochoty z tym tu niezdrowo
wygl¹daj¹cym, trupiobladym dyskutowaæ, nigdy siê nie zna³a na dyskutowani
u, milcza³a, rzêsyma trzepota³a, a potem jeszcze rzêsoma, to wystarcza³o,
i tak wszyscy zawsze szukali zrozumienia w³aSnie w jej oczach, a ten tu
nieciekawy wydaje siê traktowaæ j¹ z góry; daj se na luz, koleS, na mnie
siê tak nie patrzy odgórnie. Praktykantka zaczyna siê krêciæ po pokoju, r
ozgl¹daæ, szukaæ szczegó³Ã³w; kiedy podchodzi do okna, do ulubionego punkt
u obserwacyjnego Roberta, i zaczyna przedrzexniaæ jego Swiatopodgl¹d, zos
taje ostatecznie zdekonspirowana:
 Zap³aci³ ci chocia¿, powiedz?
 Co? Kto? O czym pan mówi?
 Nie udawaj. Nie ciebie pierwsz¹ tu przys³a³.
Podstawia jej krzes³o, niech sobie usi¹dzie, Robert nie pozwoli jej wyjSæ z
niczym; jest taka Sliczna, w czasie pokoju to naprawdê przydatna cecha.
 Najwa¿niejsze, obraæ sobie w³aSciwy punkt widzenia. No? Co widzisz?
Praktykantka nie cieszy siê wcale, ¿e ten tu przykurzony niemodny w³asnorê
cznie j¹ na krzeSle posadzi³, to, ¿e TeSæ j¹ sobie sadza na kolanach i tak
dalej, jest wpisane w podatek, to siê op³aca, w biurze poselskim Praktyka
ntka po raz pierwszy w ¿yciu zarabia powy¿ej Sredniej krajowej, to se j¹ s
tary satyr czasem mo¿e na kolana i tak dalej, zw³aszcza, ¿e cz³owiek wp³yw
owy, dobrze ubrany i drogo pachn¹cy, nie ¿aden koñski zalotnik ze s³om¹ w
butach, prawdziwy pose³ z dystynkcj¹, ale ten tu niedystyngowany jest wcal
e, w dodatku niepisarz, ³apy niech lepiej przy sobie trzyma, bêdzie j¹ sad
za³, kurde, jak dziecko, na krzeSle, i jeszcze kobiety od spodu jej ka¿e o
gl¹daæ, o, w³aSnie jakaS przesz³a; oczy Roberta od razu wyda³y jej siê jak
ieS nieprzyjemne, od pierwszego wejrzenia, jakieS takie niezrozumia³e, tak
ie& zboczone, o tak, wszystko jasne, zboczonymi oczami gapi siê na kobiety
, ¿aden to pisarz, tylko zbok, psychol, konus, walikoñ; czego on chce od n
iej, czemu ka¿e siê gapiæ?
 A co mam widzieæ? Nic, czyjeS nogi.
 Nic? Widzia³aS, kto teraz przechodzi³?
 Sk¹d niby mam wiedzieæ?
 Ta dziewczyna idzie na sesjê poprawkow¹. Mia³a granatow¹ spódniczkê z
matury. To ju¿ trzeci raz, wiêkszoSæ jej kole¿anek z roku ju¿ zda³a, po
raz pierwszy idzie sama. Zwykle stawia stopy tak jak teraz, mocno, troch
ê po mêsku, g³oSno stukaj¹c obcasami o chodnik. Po oblanym egzaminie mia
³a niepewny krok, byæ mo¿e coS wypi³a ze smutku& No, a ten tu, kto to?
Id¹ nogi w spodniach od garnituru i czarnych mokasynach, Praktykantka przy
bli¿a siê, zadziera g³owê, widaæ jeszcze neseserek u boku; teraz ju¿ nic n
ie widaæ, nogi przesz³y.
 JakiS facet idzie& do pracy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •