[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nowe. A kiedy wróci, Sonja Mattsson będzie siedziała w fotelu, paląc
papierosa. Tego dnia, gdy pierwszy raz dla niej zagra, ona będzie piszczeć
i szarpać go za ubranie.
Zastanawiał się, kiedy ostatnio był w tak dobrym humorze. Ale nie
pamiętał.
Pokonał schody trzema olbrzymimi krokami i jak burza wpadł do
mieszkania. Zaraz usiądzie obok Samuela, który na pewno odpoczywa
przy radiu. Nie opowie mu o Sonji Mattsson. Ani o tym, że zaczął się
hartować i że postanowił zostać królem rocka.
Chciał tylko, by Samuel zobaczył, jak wygląda naprawdę zadowolony
człowiek.
To mu dobrze zrobi. Po długim i ciężkim dniu w lesie.
Wszedłszy do kuchni, Joel stanął jak wryty.
Samuela nie było w domu.
Od razu poczuł ściskanie w żołądku. Samuel zawsze był w domu, wyjątek
stanowiły środy, kiedy szedł do Sary.
Zawsze był w domu. Chyba że...
Joel nie miał siły dokończyć tej myśli.
Samuela nie było w domu, gdy pił. Wtedy mógł pojawić się o każdej porze
dnia i nocy.
Joelowi aż się zrobiło zimno ze strachu. Czyżby Samuel znów zaczął pić?
A przecież tak dobrze mu szło, odkąd poznał Sarę.
Strach zmienił się w gniew. Tak nie może być.
Joel zajrzał do sypialni. Jednak łóżko stało puste.
Tak najbardziej to chciał się rozpłakać. Przeklęty Samuel, zawsze musi
zepsuć całą radość.
Joel założył czapkę i zszedł na dół. Nie przejmował się skrzypieniem
schodów.
A potem ruszył pustymi ulicami w poszukiwaniu Samuela. To tak jakby
szukać okrętu, który rozbił się na nieznanym brzegu. Gdy Samuel sobie
wypił, był niczym rozbitek.
Joel nie musiał długo szukać. Na zboczu, po drodze do stacji kolejowej,
dostrzegł zataczający się cień. To Samuel, ledwie mógł utrzymać się na
nogach.
Joel podbiegł do niego. Spotkali się tuż przy latarni. Samuel miał oczy
nabiegłe krwią.
Był pijany.
Lecz Joel zauważył coś jeszcze.
Był smutny.
Coś musiało się stać.
- Wyszedłeś po mnie? - zapytał Samuel bełkotliwym głosem.
- Tak - odpowiedział Joel. - A teraz wracamy do domu.
Chwycił go i pomógł mu iść.
Odnalazł swojego ojca-rozbitka.
11
Joel zrobił kawę.
Nienawidził wszystkiego, co wiązało się z wódką. W tej sprawie nie
musiał czynić noworocznych postanowień. Nigdy nie będzie pił wódki.
Wystarczyło zobaczyć, co dzieje się wtedy z Samuelem.
 Wódka czysta" widniało na butelkach pochowanych w domu. Joel
znajdował je w skrzyni na drewno i wśród jabłek przechowywanych w
spiżarni. Pewnego razu znalazł też butelkę w komodzie, w której trzymali
prześcieradła i poszewki.
Gdzieś wyczytał, że wielki wódz Indian, Geronimo, nazywał wódkę
 wodą ognistą". Ale Joel wiedział, co to tak naprawdę jest.
Alkohol czynił z Samuela rozbitka.
Alkohol odbierał marynarzowi okręt.
A Samuel jest i pozostanie marynarzem, chociaż chodzi do lasu ścinać
drzewa.
Joel zrobił mocną kawę. Wiedział, że to otrzezwi Samuela, który
tymczasem pokładał się przy kuchennym stole. Musiał przewrócić się
gdzieś po drodze. Jedną nogawkę miał przemoczoną i brudną. Joel nie
chciał
go pytać, gdzie był. Gdy Samuel się upijał, chodził do innych rozbitków w
miasteczku, których życie to ciągłe dryfowanie do brzegu.
Joel nadal czuł, że boli go brzuch. Ale teraz, gdy znalazł Samuela, było mu
łatwiej. Najbardziej obawiał się tego, że on kiedyś przewróci się w zaspę
śniegu i zaśnie.
Mimo tej ilości alkoholu, jaką wypił przez lata, Samuel nigdy nie zdołał
się zahartować.
Joel chciał wiedzieć, co się stało. Dlaczego zaczął pić właśnie teraz? Gdy
od dłuższego czasu wszystko tak dobrze szło.
Ale najpierw Samuel dostanie kawy. Joel napełnił kubek i postawił przed
nim na stole. Wrzucił trzy kostki cukru.
Samuel miał mocno zaczerwienione oczy. Joel siedział naprzeciw niego.
To alkohol świecił tak na czerwono. Ognista woda wypaliła się,
pozostawiając tylko żar na samym dnie oczu.
- Bardzo mi przykro - odezwał się Samuel.
- Mnie też - powiedział Joel ze złością.
Samuel siorbał kawę. Trzymał kubek obiema dłońmi. Joel poczekał, aż
odstawi go na stół.
- Co się dzieje? - zapytał.
- Nic.
Joel już więcej nie pytał. Wiedział, że Samuel prędzej czy pózniej opowie,
co się stało. Mogło to nastąpić szybko albo za jakiś czas. Ale prędzej czy
pózniej, gdy alkohol zacznie uchodzić z ciała, Samuel powie, o co chodzi.
Tymczasem Joel oparł się przy kuchennym stole i marzył. Rozmyślał o
Sonji Mattsson siedzącej w fotelu,
z podkurczonymi nogami. Gdyby nie musiał łazić po miasteczku za
Samuelem i wciąż go pilnować, mógłby się do niej przeprowadzić. Tam
ćwiczyłby sobie na gitarze, którą, miał nadzieję, pożyczy od Simona
Urvadera. Tam pachniało perfumami, a nie przemoczoną wełną.
- To Sara - odezwał się nagle Samuel.
- Co z nią?
- Ona już nie chce.
Joel wciąż nie rozumiał, co się stało. Samuel uniósł głowę, która zdawała
się ledwie wisieć na jego karku. Niczym liść na jesiennym drzewie. Liść,
który wkrótce opadnie.
- Wyszła mi naprzeciw, jak wracałem z lasu - ciągnął Samuel. -
Stwierdziła, że przemyślała wszystko. %7łe najlepiej będzie, jeśli
przestaniemy się spotykać.
 A więc zerwała" - pomyślał Joel.
Oto wyjaśnienie. Wciąż jednak nie rozumiał. Samuel zawsze mówił, że
dobrze im razem. %7łe tyle się śmieją. I przecież jeden raz w tygodniu
zostawał u niej na noc.
- Nie powiedziała dlaczego? - zapytał Joel.
Samuel potrząsnął głową. Joel pomyślał, że on pewnie zaraz się rozpłacze.
I w tej samej chwili Samuel zaczął płakać. Joel poczuł, jakby przeszyło go
ostrze noża. To było najgorsze ze wszystkiego i najtrudniejsze. Gdy
Samuel dryfował do brzegu niczym rozbitek - to jedno. Ale kiedy zaczynał
płakać, to tak, jakby tonął.
W tym momencie Joel też najchętniej by się rozpłakał. Nie zrobił tego
rzecz jasna. Wstał, obszedł stół i pogładził Samuela po głowie.
Gdy Samuel płakał, brzmiało to tak, jakby piszczał. Jednocześnie starał się
coś powiedzieć. Lecz słowa wypadały z jego ust bez ładu i składu. Joel
domyślił się, że Samuel próbuje wytłumaczyć, dlaczego Sara już nie chce.
Nie mógł jednak zrozumieć, co on do niego mówi.
Potem zrobiło się bardzo cicho.
Samuel gapił się w kubek. Joel pomyślał, że Sara postąpiła tak jak mama
Jenny. Opuściła Samuela.
- Odeszła? - zapytał Joel. - Ona też spakowała walizkę i zniknęła?
- Nie zniknęła. Dlaczego miałaby stąd wyjeżdżać? Tylko ze mną nie
chce się już spotykać.
Joel pomógł Samuelowi położyć się do łóżka. Zdjął mu buty i okrył
kocem. Potem siedział w kuchni i czekał, póki nie upewnił się, że Samuel
zasnął. Sam był już tak zmęczony, że też się nie rozebrał, tylko położył na
łóżku i naciągnął kołdrę na głowę. Zza ściany dobiegało falami chrapanie
Samuela.
Obudziwszy się rano, Joel wyskoczył z łóżka, żeby sprawdzić, czy Samuel
jest w domu. Czy nie wstał i nie wymknął się po wódkę. Lecz ku jego
zdziwieniu Samuel siedział w kuchni przy stole. Jadł śniadanie i zdążył już
przygotować sobie prowiant do lasu.
Spojrzał na Joela z poczuciem winy.
- Wczoraj niedobrze się stało - zaczął. - To już się nie powtórzy.
Joel wiedział, że może to być zarówno prawda, jak i nieprawda. Samuel
tyle razy już tak mówił.
- Co się dzieje? - zapytał Joel.
l
- Między mną a Sarą wszystko skończone. Zupełnie się tego nie
spodziewałem.
Joel nie pytał o nic więcej. Zauważył, że Samuelowi znów napłynęły łzy
do oczu.
- Pospiesz się, bo się spóznisz na lekcje.
Joel patrzył za nim, po swojemu przygarbionym człapiącym do lasu.
Nie miał najmniejszego zamiaru iść do szkoły. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •