[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w ciążę, zanim skończyła siedemnaście lat - nie wie
dząc nawet, komu ją zawdzięcza...
- Masz do niej żal?
- O to? Nie. Nie o to. Starsza pani na pewno się
postarała, żeby urządzić swojej zepsutej córce piekło
na ziemi. Ale przecież zależy, jak na to spojrzymy.
Ktoś by powiedział, że Leeanne była biedną, samotną
dziewczyną, ukaraną bezlitośnie za jeden grzech
młodości. A można podejść do sprawy inaczej. Moja
babka, święta męczennica, przygarnęła córkę mar
notrawną, zamiast wyrzucić ją z domu. Moim skro
mnym zdaniem, obie były siebie warte. Skrajne egoi
stki, nie widzące świata poza własnym nosem.
- Nash, ona miała tylko siedemnaście lat - po
wiedziała cicho Morgana.
- I co z tego?! - Gniew wykrzywił mu usta. - Czy
dlatego, że miała tylko siedemnaście lat, miała prawo
puszczać się z tyloma facetami? Nawet się nie do
myślała, biedactwo, który jej zrobił dziecko! Miała
tylko siedemnaście lat, więc powinienem ją rozgrze
szyć z tego, że zostawiła mnie na wychowanie tej
starej, zgorzkniałej jędzy. %7łe uciekła bez słowa w kil
ka dni po porodzie i nie odezwała się, nie zadzwoniła
nawet, przez dwadzieścia sześć lat.
Morgana milczała ze ściśniętym sercem, prze
rażona, bezradna wobec jego rozpaczy. Chciała
go po prostu objąć, przeczekać najgorsze, ale kiedy
wyciągnęła rękę, Nash odsunął się gwałtownie
i wstał.
- Muszę się przejść.
Podjęła decyzję natychmiast. Mogła pozwolić mu
odejść, żeby sam uporał się z własnym bólem, albo
dzielić z nim ten koszmar, słuchając dalej.
168 Nora Roberts
- Tak mi przykro, Nash. - Była przy jego boku,
zanim zrobił trzy kroki.
- To mnie jest przykro. - Potrząsnął rozpaczliwie
głową. - Nie powinienem cię w to wciągać... Opo
wiadać horrorów.
- Mówisz głupstwa. - Musnęła dłonią jego poli
czek. - Nie boję się horrorów. Chcę wiedzieć...
- Mieszkałem u babki do piątego roku życia. Po
tem moja ciotka, Carolyn, wyszła za mąż. On był
zawodowym żołnierzem, więc przez kilka dobrych
lat włóczyłem się z nimi po całych Stanach, od bazy
do bazy. Nie znosiłem go. Brutalny cham - tolerował
mnie z konieczności. Kiedy upijał się i wrzeszczał,
że wyrzuci mnie na zbity pysk, Carolyn wpadała
w histerię i jakoś rozchodziło się po kościach. Do
następnego razu.
Była w stanie to sobie wyobrazić. Mały chłopiec
żyjący w pustce. Przestawiany z kąta w kąt przez
wszystkich, nie kochany przez nikogo.
- Nienawidziłeś tego życia.
- Tak, trafiłaś w sedno. Nie wiem dokładnie dla
czego, ale nienawidziłem. Kiedy myślę o nich dzisiaj
- moich dobroczyńcach - dochodzę do wniosku, że
Carolyn była równie niestała jak Leeanne. Na swój
sposób. Czasami rzucała się na mnie z pieszczotami,
byłem jej  kochanym chłopcem", a za pięć minut
traktowała mnie jak powietrze. Jakoś długo nie mog
ła zajść w ciążę, ale kiedy skończyłem osiem lat,
stało się. Ciotka upewniła się, że będzie mieć własne
dziecko i z radości odesłała mnie z powrotem do
babki. Nie potrzebowała już substytutu.
Morgana miała ochotę wyć, płakać ze złości. Czu
ła tę samą nienawiść, o jakiej mówił Nash. Wi
działa tamto dziecko. Bezbronne, przerzucane
Zniewolenie
169
z rąk do rąk przez ludzi, którzy nie mieli pojęcia
o miłości.
- Czy wiesz, że ona nigdy nie spojrzała na mnie
jak na człowieka? Widziała we mnie pomyłkę. I to
było najgorsze ze wszystkiego - powiedział szeptem,
jakby tylko do siebie. - Sposób, w jaki wbijała mi
tę prawdę do głowy. Musiałem zapamiętać, że każdy
oddech, każde uderzenie serca zawdzięczam tylko
temu, że pewna lekkomyślna, zbuntowana dziew
czyna popełniła błąd.
- Nie miała racji. Wiesz o tym - powiedziała Mor
gana głośno.
- Tak, być może nie miała. Ale takie rzeczy za
pamiętuje się na cale życie. Koszmary rosną razem
z człowiekiem, olbrzymieją. Sporo się też nasłucha
łem o grzechach ojca, o piekle cielesnych pokus...
Jej zdaniem byłem leniwy, krnąbrny i złośliwy. -
Odwrócił się do Morgany z cierpkim uśmiechem. -
Nie spodziewała się po mnie niczego lepszego, wie
dząc, w jaki sposób zostałem poczęty.
- Straszna kobieta - warknęła Morgana. - Nie
zasługiwała na ciebie.
- Chętnie by się zgodziła z tym drugim stwierdze
niem. Bez przerwy dawała mi do zrozumienia, że po
winienem być jej dozgonnie wdzięczny: za dach nad
głową i za to, że nie przymieram głodem. Nic z tego.
Zamiast okazywać babuni wdzięczność, coraz częściej
uciekałem z domu. W dwunastym roku życia prze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •