[ Pobierz całość w formacie PDF ]

religijne mity umyślnie czy mimo woli, powtarza niekiedy jedne i te same zdania  cały ma
być właściwie wstępem do Pauzaniasza, jak Arystodemos był przedsmakiem Sokratesa.
Fajdros nie jest może tak barwnie podany jak inne postacie  ale to już widać w
całym dialogu, że plastyka, obfitość rysów w postaciach i scenach, a z nią życie rośnie ku
końcowi dzieła. Niezła to metoda, jeżeli chodzi o efekt całości.
Arystofanes
Plastyczniej się już teraz zaznacza, w jednym zdaniu dany, Arystofanes. Od
niechcenia rzuca jako odpowiedz wymownemu Pauzaniaszowi rytmiczny i rymowany
koncept z akcentami czkawki i zabarwia całą scenę groteskowo. Bo oto przepici filozofowie i
literaci rozprawiają o rzeczach górnych dlatego, że im sił nie staje do birbantki. Arystofanes,
sługa Dionizosa i Afrodyty, rozwinie się też pózniej w całej pełni. On przy uczcie spełnia rolę
tradycyjnego wesołka; przekomarzając się z poważnym Eryksimachem, stworzy mit
55
konkretny zamiast teorii; kiedy zechce wyłożyć swój pogląd na istotę Erosa, da przedziwną
mieszaninę groteskowego humoru, rozpustnego żartu i sentymentalnej tęsknoty, a pośród
rzeczy mówionych bardzo serio, niepostrzeżenie wetknie tu i ówdzie jakieś kpiny ze
współczesnych stosunków, jakieś aluzje do obecnych. Nie wiadomo chwilami, czy ta bujna
figura to nałogowy pornograf, który miewa momenty jakby romantyzmu, czy  romantyk i
fantasta, który udaje letkiewicza. Czuje się w jego mowie, jak on poważne miny stroi właśnie,
kiedy mówi rzeczy wesołe, jak zrazu usiłuje niby to wstąpić na koturny, potem komedią
okrywa rzeczy, które zdaje się czcić, na krótki czas przestaje żartować i mówi stylem
platońskim, a kończy żartami, dla zatarcia krótkiej chwili stanu religijnego.
Mowa jego będzie bogata, bujna, pełna obrazów, a wolna od sztuczności, pozy i
przesady. I jak pózniej rozwinie Platon tę postać na tle kontrastującej z nią figury
Eryksimacha, tak i teraz, w introdukcji już, zestawia ich razem: bujnego Arystofanesa i
zasuszonego pedanta Eryksimacha.
Eryksimachos
Eryksimachos, syn Akumenosa, lekarza, sam też jest lekarzem i należy do rodu i kasty
zaprzysiężonych Asklepiadów, uprawiających medycynę jeszcze od czasów mitycznego
przodka Asklepiosa. Ojciec i syn znani są powszechnie z niezwykłej wstrzemięzliwości, a
Eryksimachos nie może żadnej sposobności pominąć, żeby sobie nie pozwolić na małe
kazanie w tym kierunku. Mówi ogromnie sucho, zawile, zapewne przez zęby; nudzi i ma tę
właściwość, że okresy zaczęte i prowadzone z pewnym rozpędem, kończy krótkimi i słabymi
następnikami, niby fałszywą kadencją z Offenbacha. %7łyje w przyjazni z Fajdrosem; razem się
wymykają, kiedy się zaczyna pijatyka na dobre  razem też nieraz rozprawiają o Erosie i
teraz  to nie innych ludzi projekt, żeby mówić o tym temacie, tylko projekt seniorów grona.
 To tylko wstaje w pieśniach, co umarło w życiu .
Eryksimachos czytał wiele, zna Empedoklesa, toteż mówi o miłości, która wiąże
elementy wszechświata; zna i Heraklita, którego zgoła nie rozumie, toteż go krytykuje i
poprawia bardzo mizernie; cudze myśli psuje, a własne jego pomysły mają niekiedy
zabarwienie mimowolnego komizmu. W ustach tej drobnej, zmarniałej, zeschłej figury
koncepcje kosmiczne, zupełnie niegłupie w zasadzie, dziwnie humorystycznego nabierają
zabarwienia; robi się z tego jakaś parodia orfiki czy filozofii natury. I Arystofanes i
Eryksimachos to motywy komiczne; tylko że Arystofanes rozśmiesza świadomie,
Eryksimachos się sam ośmiesza mimo woli, ile razy się z czymś odezwie.
I teraz, gdzie wszyscy mówią swobodnie i po prostu jak w domu, on rozpoczyna
sztuczną, cedzoną perorę.
Szczęściem Fajdros przeczuwa jego zamiar i przerywa mu jeszcze w sam czas. Ale
oto i koniec uwertury. Aktorzy już się przesunęli przez scenę. Akcja tak została
skomponowana i tak przeprowadzona, że z każdego z nich padł nam w oczy jakiś
charakterystyczny rys na tle innego, kontrastującego z nim osobnika. Forma to bardzo
określona, a jednak jaka w tej jedności różnorodność  bo cała scena wygląda przecież
zupełnie swobodnie. Platon daje życie  ale życie tak prawidłowe, ujęte w formę i piękne
przez tę formę, jakim być potrafi tylko życie stworzone ręką artysty, a nie to, pełne
przypadkowych, bezsensownych elementów i doczepek, jakie zazwyczaj stwarza natura przed
oczyma pospolitych ludzi.
Rozdział piąty to tylko przejście do właściwego dramatu i krótki przegląd całego
towarzystwa.
56
Podział dialogu
A teraz nadejdą wielkie trzy akty i zakończenie. Akt pierwszy to pięć pierwszych
mów o Erosie; akt drugi, to mowa Sokratesa; trzeci, to opowiadanie Alkibiadesa o Sokratesie.
Zakończenie: scena ostatnia.
Pomiędzy aktami większe intermezza sceniczne; podobnie między poszczególnymi
scenami aktów.
Pierwszy akt zaczęty mową Fajdrosa. I on, i następni mówcy powiedzą, każdy po [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •