[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Polubiła Christine, ale nadal nie mogła darować mu faktu
posiadania córki. Zamierzenie Daksa, aby ignorować
przeszłość, miało istotne wady.
Kolacja na mieście okazała się przyjemniejsza, ni\ Dax
sądził. Ze strony przyjaciół Jillian spodziewał się wrogiego
nastawienia. Był mile zaskoczony, gdy\ Deirdre i Ronan
zachowywali się swobodnie i przyjaznie.
Dowiedział się, \e Sullivanowie mają dwóch synów i
córkę. Chłopcy byli dziećmi Deirdre z pierwszego
mał\eństwa. Ronan mówił z czułością o pasierbach. Daksowi
stanęła przed oczyma roześmiana Jillian, pokazująca mu
świetną ocenę, którą dostała w szkole Christine.
Jillian pokochała jego córkę. Dax zaczynał zdawać sobie
sprawę z tego, jak bardzo musiała cierpieć, oglądając
codziennie \ywy dowód jego niewierności. Jak by się czuł,
gdyby znalazł się na jej miejscu? Wcale nie był pewny, czy
byłoby go stać na a\ taką wspaniałomyślność.
Wziął Jillian za rękę. Szli z Sullivanami na mecz. Przed
stadionem mijali stoiska z czapkami, koszulkami i
długopisami, mającymi upamiętnić to sportowe wydarzenie.
Oferowano hot dogi, pizzę i pra\oną kukurydzę. Wszędzie
mo\na było dostać wielkie kłęby cukrowej waty. Po zrobieniu
zakupów kibice zmierzali do swoich miejsc.
Dax nie znał nowego stadionu. Dziś był tu po raz
pierwszy. Najbardziej zaskoczyła go panująca wszędzie
czystość. Na dawnym miejscu rozgrywek zawsze panował
nieporządek. Szło się po ziemi usłanej śmieciami. Nic więc
dziwnego, \e po wybudowaniu nowego stadionu wszystkie
lokalne rozgrywki gromadziły tłumy kibiców i trudno było
dostać bilety.
Szli gęsiego za Ronanem, który dobrze znał drogę. Tak,
stadion robił du\e wra\enie. Ich miejsca były doskonałe, tylko
o kilka rzędów oddalone od linii pierwszej bazy. Mieli
świetny widok na całe pole rozgrywki.
- Pozwól, \e zwrócę ci za bilety - powiedział do Ronana.
- Nic z tego. Odpisuję je od podatku. Słu\ą mi do
załatwiania spraw zawodowych. - Uśmiechnął się. - Mój
wydawca nie musi o wszystkim wiedzieć. Mam rację?
Dax odwzajemnił uśmiech. Sam na własnej skórze
przekonał się, jak urząd skarbowy gnębi podatników
pracujących na własny rachunek.
Mecz był interesujący. Dax dziwił się, skąd Jillian tak
wiele wie na temat grającego zespołu. Ale przypomniał sobie,
\e jeszcze w szkole średniej prowadziła oficjalne zapisy
wyników meczów rozgrywanych przez dru\ynę Charlesa.
Lubiła siedzieć na ławce, tu\ obok chłopaków. Skrzywił się.
Kiedy w połowie rozgrywek Jillian poszła z Deirdre do
toalety, Ronan mrugnął porozumiewawczo do Daksa. Z torbą
pra\onej kukurydzy i gigantyczną butlą wody mineralnej
przesiadł się na miejsce Jillian.
- Jak widzę, Jillian jeszcze cię nie oskalpowała -
stwierdził. - Widocznie jesteś przyzwoitym facetem.
Dax uniósł brwi.
- Mo\e nie uczyniła tego z innego powodu.
- Mo\e - zgodził się Ronan, bacznie obserwując to, co
dzieje się na boisku. Rozmowa zaczynała interesować Daksa.
- Czemu miałaby mnie oskalpować? - zapytał. Ronan
wzruszył ramionami. Uśmiechnął się lekko.
- Kiedy Jillian jest przekonana, \e któremuś z przyjaciół
dzieje się krzywda, nie zawaha się u\yć pięści.
Zamiast na rozgrywkę, Dax patrzył na Ronana.
- Czy\byś kiedyś słu\ył jej za worek treningowy? -
zapytał.
- Tylko jeden raz. Była to pamiętna chwila. - Ronan
skrzywił się lekko. - Na początku znajomości z Deirdre
pogrywałem... niezbyt fair. Jillian wyjaśniła mi dokładnie, jak
nale\y postępować z jej przyjaciółką. Gdyby nie obecność
Frannie, pewnie zdrowo by mi doło\yła.
- To cała Jillian - ze śmiechem skomentował Dax.
- Tak, ale jest jeszcze druga strona medalu. Znacznie
lepsza - powiedział Ronan. - Gdy ta kobieta stanie po twojej
stronie, to ju\ na zawsze. Jestem teraz na liście jej najlepszych
przyjaciół - oświadczył. - Spojrzał na Daksa i zaraz
spochmurniał. - Wiadomość, \e ni z tego, ni z owego nagle
wyszła za mą\, była dla nas piekielnym wstrząsem.
Dax skrzywił się. Uczciwość nakazywała mu wyznać
prawdę.
- Ju\ przed laty byliśmy zaręczeni i zamierzaliśmy się
pobrać - poinformował swego towarzysza. - Ale na skutek
nieporozumienia opuściłem miasto. I kiedy wróciłem... -
Wzruszył ramionami. - Nigdy nie spotkałem podobnej
kobiety.
Ronan gwizdnął przez zęby.
- W to jestem w stanie uwierzyć. Teraz rozumiem,
dlaczego Jillian nigdy nie dopuszczała do siebie \adnych
facetów. - Uśmiechnął się lekko. - Ale nie potrafię pojąć, jak
udało się jej z nimi zaprzyjaznić, mimo \e dostali kosza.
Byłby to dobry temat ksią\ki.
- Zawsze potrafiła owinąć sobie ka\dego mę\czyznę
wokół małego palca - stwierdził Dax. Z odrazą pomyślał o
tłumie samców kręcących się przy Jillian podczas jego
nieobecności.
- Ty okazałeś się wyjątkiem. - W głosie Ronana brzmiało
zdziwienie.
- Byłem wyjątkiem - potwierdził Dax. Nie chciał
rozmawiać na temat swego mał\eństwa.
- Deirdre bardzo się martwi o Jillian - chłodnym tonem
poinformował go Ronan. - Rzadko się z nami kontaktuje,
odkąd zamieszkaliście razem.
- Czuje się dobrze - sztywno oznajmił Dax. - Zapytaj ją.
Sama to potwierdzi.
- Zapytam. - Ronan wstał i przesiadł się na swoje miejsce.
- Jillian od dawna \yła samotnie. Chciałbym, \eby wreszcie
znalazła kogoś, kto by doceniał ją tak, jak ja doceniam moją
\onę.
W tej chwili zjawiły się obie panie. Daksa zabolał
usłyszany przytyk. Cenił Jillian. Nikt nie mógł wiedzieć, jak
bardzo. Być mo\e sporo czasu zajęło mu zdanie sobie z tego
sprawy, ale ju\ przestał wracać myślami do przeszłości.
Charles umarł i tamten rozdział ich \ycia został na zawsze
zamknięty.
Dax pragnął spędzić z Jillian resztę swoich dni. Wieść
wspólną, szczęśliwą egzystencję. Chciał, \eby ich wzajemne
stosunki uło\yły się tak jak przed laty, zanim wyjechał. Sądził,
\e Jillian te\ na tym zale\y.
ROZDZIAA DZIEWITY
Tej nocy ponownie się kochali. Le\ąc na plecach, Dax
przytulał do swojego boku Jillian. Głaskał ją po ramieniu.
- O czym myślisz? - spytała.
Wzruszył ramionami. Przycisnął wargi do jej włosów.
- O tym, \e nie pamiętam, aby kiedykolwiek było mi tak
dobrze. - Poruszył się. - Czy ty czujesz się podobnie?
Zawahała się na chwilę.
- Tak - odrzekła z wahaniem.
- Potwierdzenie mało przekonujące.
Jillian milczała. Dax uniósł się i oparł głowę na łokciu.
- Co się stało?
- Sądziłam, \e to mi wystarczy. Ale tak nie jest.
- Czego ci brakuje?
- Nie potrafię ignorować przeszłości. - Jillian dotknęła
ręką policzka Daksa. - Nadal gnębi mnie fakt, \e do tej pory
nie pozwoliłeś mi wyjaśnić, co stało się przed laty.
- Och, na litość boską! - Z jękiem opadł na plecy. -
Przecie\ mówiłem, \e nie ma to ju\ dla mnie znaczenia. Nie
wystarcza ci, \e znów jesteśmy razem?
- Nie. Nie wystarcza.
Głos Jillian brzmiał spokojnie. Być mo\e Dax przestał
przejmować się tym, co wówczas się wydarzyło, ale dla niej
było wa\ne, aby poznał prawdę.
W sypialni zapanowała cisza. Przerwał ją Dax.
- Wobec tego posłucham, skoro jest to dla ciebie takie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •