[ Pobierz całość w formacie PDF ]
życie w przygodnych knajpach, skoro stać ją na sześciotygodniowy pobyt w waszym hotelu.
Posłuchaj mnie, synku. Moim zdaniem jedno nie wyklucza drugiego zaprotestowała Maeve.
Pamiętaj, że bogactwo nie chroni od życiowych komplikacji. Zoe Chamberlain zrobiła na mnie
wrażenie osoby niezwykłej, ale niezbyt szczęśliwej. Bardzo samotnej. Nie powinniśmy jej z góry
osądzać.
Mama ma rację przytaknął Liam, zwracając się do Dylana. Nie wiem, co zdecydujesz, ale
osobiście chciałbym usłyszeć, jak śpiewa.
Rozumiem zgodził się Dylan.
Po rozstaniu z matką i bratem Liam zamierzał popracować w swoim gabinecie, lecz nogi same
wywiodły go na hotelowy taras.
Owionęło go chłodne powietrze. Była piękna księżycowa noc. Podniósłszy głowę, zlustrował
wzrokiem okna na najwyższym piętrze i ze zdziwieniem stwierdził, że w pokoju Zoe nie pali się
światło.
Gdzie się podziewała i co robiła po wyjściu z restauracji Dylana? Z głową pełną podobnych pytań
ruszył żwirową ścieżką w głąb ogrodu.
Nie mógł się dłużej łudzić, Zoe budziła w nim nieodparte fizyczne pożądanie. Uświadomienie
sobie tego faktu wstrząsnęło Liamem do głębi. Zaklął w duchu i zacisnął zęby. Jak to możliwe,
przecież prawie jej nie zna? Nie jest naiwnym szesnastolatkiem zauroczonym kobietą, która, jak się
okazało, była kochanką jego ojca.
Opadł na najbliższą ławkę i zatopił się w myślach. Jeszcze wczoraj jedyną jego troską była
pomyślność hotelu oraz chęć odciążenia matki, która po zniknięciu męża poświęciła się całkowicie
synom.
Liamowi doskwierał niekiedy ciężar odpowiedzialności za pomyślność rodziny, lecz winą za to
obciążał przede wszystkim od dawna nieobecnego ojca.
Gdyby Reggie Kavanagh nie porzucił rodziny, życie jego najstarszego syna potoczyłoby się
inaczej.
Były to jednak jałowe rozważania, którym nie lubił się oddawać. Sam wybrał swój los, nikt go do
tego nie zmuszał. Nie był materiałem na buntownika. Fakt, że konsekwentnie stał na straży interesów
rodziny, napawał go uzasadnioną dumą.
Nie warto tracić czasu na użalanie się nad sobą.
Z tą myślą poderwał się gwałtownie z ławki i& zderzył z kobietą, która wyłoniła się nagle zza
zakrętu.
To ty, Zoe?
ROZDZIAA PITY
Okrzyk przerażenia uwiązł Zoe w gardle, gdy światło księżyca pozwoliło jej rozpoznać twarz
Liama.
Ale mnie przestraszyłeś! Myślałam, że to jakiś duch albo morderca.
W hotelu mamy pod dostatkiem jednych i drugich.
Kpisz sobie ze mnie.
Tylko troszeczkę. Cofnął się o krok. Pozwolisz towarzyszyć sobie w spacerze?
Oczywiście. Chciałam odetchnąć przed nocą świeżym powietrzem, a sama mogłabym zabłądzić.
Masz wygodne buty? zapytał, spoglądając na jej stopy.
Wystarczająco.
No to chodzmy.
Ruszyli przed siebie, wymieniając niezobowiązujące uwagi. Po paru minutach skończyły się
wypielęgnowane ogrodowe ścieżki i weszli w las.
Kiedy w pewnym momencie Zoe potknęła się o wystający korzeń, Liam chwycił ją w ramiona
i podtrzymał. Czuła się cudownie u boku mężczyzny, który nie tylko coraz bardziej jej się podobał,
ale dawał także rozkoszne poczucie bezpieczeństwa.
Nagle do jej uszu dotarł odległy szum.
Dokąd idziemy? zapytała.
Do wodospadu.
Po chwili potęgujący się huk uniemożliwił dalszą rozmowę. Liam nachylił się nad jej uchem, bo
inaczej by go nie usłyszała.
Musimy się tu zatrzymać, dalej jest urwisko.
Zwiatło księżyca barwiło srebrem unoszący się w powietrzu wodny pył. Stojąc ramię przy
ramieniu, obserwowali z zachwytem niezwykłe widowisko.
Docierające do nich krople wody osiadały na ich skórze. Liam zdjął marynarkę i troskliwie otulił
nią Zoe.
Nie chcę, żebyś się zaziębiła wyjaśnił, gdy zaprotestowała.
Nasyciwszy się widokiem, ruszyli wolnym krokiem w powrotną drogę.
Wstąpisz do mnie na drinka? zapytał, kiedy dotarli do hotelowego ogrodu.
Chcesz mi pokazać zbiór sztychów? zaśmiała się.
Zanadto szanuję klientki hotelu, żeby stosować wobec nich tak oklepaną metodę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]