[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pochyliłem się i zamknąłem jej usta w najlepszy sposób, jaki znałem.
Ciche pukanie do drzwi przerwało nasz pocałunek. Bella usiadła, podczas gdy ja poszedłem
otworzyć drzwi, dziękując Bogu, że Bella kazała mi zmienić pościel, zanim poszliśmy spać. W
korytarzu stały trzy małe krasnale.
Leo spojrzał na mnie przepraszająco.
- Sophie bała się burzy.
Ethan kiwał gorliwie głową. Sophie, znajdująca się na jego plecach, była bliska snu. Byłem
tak zajęty Bellą, że nawet nie zauważyłem, że na dworze grzmiało i błyskało. W sumie mogłem się
domyślić. Ethan i Sophie przychodzili do mnie w nocy tylko podczas burzy.
- Skoro Sophie się boi& - Odsunąłem się, by wpuścić ich do środka. Zabrałem Sophie z
pleców Ethana.
Chłopcy usadowili się po obu stronach Belli, która otoczyła ich ramionami.
- Nie mogę uwierzyć, że zbudziliście biedną Sophie  powiedziała.
Leo zmarszczył brwi.
- SkÄ…d wiesz?
- Jestem mamą  odparła z uśmiechem, całując ich obu w czubek głowy.  Nie powinniście się
wstydzić swojego strachu. Każdy się czegoś boi. Spójrzcie na Edwarda, on się boi dziadka Charliego.
Prychnąłem zaczepnie, po czym położyłem Sophie obok Leo i sam wspiąłem się na łóżko.
- Nie bojÄ™ siÄ™ jego. BojÄ™ siÄ™ jego broni.
Chłopcy zachichotali. Sophie obróciła się i objęła mnie swoimi małymi ramionami.
- No dobrze, wy dwaj idzcie spać. Mam nadzieję, że się nie kopiecie.  Kiedy dzieciaki
pogrążyły się w śnie, Bella spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.  Chyba znalezliśmy kolejny plus
posiadania wielkiego łóżka.
- Obiecuję, że nie będą tego robili zbyt często.  Nie chciałem, by martwiła się, że każdej nocy
będą z nami spały dzieci. Założyłem, że każdą noc będziemy spędzać w moim łóżku.
- Nie przeszkadza mi to. Wkrótce dojdą do wniosku, że są na to za dorośli i pewnie jeszcze za
tym zatęsknimy  powiedziała, delikatnie przeczesując włosy chłopców palcami.
Przesunąłem się, by pocałować ją na dobranoc.
- Idz spać, dupciu  wyszeptałem.
- Dobranoc, dupku  odpowiedziała.
Następnego dnia obudziłem wszystkich. Było jasne, że tylko ja i Ethan jesteśmy rannymi
ptaszkami. Sophie pasowała do Swanów. Mieliśmy zamiar zawiezć Ethana i Leo do szkoły, a pózniej
Sophie do przedszkola. %7ładne z nich nie miało na to ochoty. Pomogłem chłopcom ubrać się, podczas
gdy Bella zajęła się małą.
- Zachowujcie się grzecznie  powiedziała do nich Bella.  Inaczej narobicie mi wstydu.
- Jestem pewien, że chłopcy będą grzeczni  wtrąciłem się.  Nikt nie chce wylądować na
dywaniku u pani dyrektor Cullen.
Rosalie kochała dzieci całym sercem, jednak wiedziała też, jak utrzymać dyscyplinę.
Domyślam się, że nauczyły ją tego lata doświadczenia z Emmettem.
Leo był lekko zdenerwowany swoim pierwszym dniem w szkole. Uklęknąłem przed nim,
podczas gdy Bella wypełniała papiery.
- Wielu twoich kolegów z drużyny będzie się tu uczyło, poza tym Ethan pokaże ci, co i jak.
Jestem pewien, że wkrótce będziesz jednym z najfajniejszych gości w szkole.
- Dzięki, Edward  odpowiedział.
120
- Jesteś gotowy?  zapytała Bella, wychodząc z sekretariatu.  Spotkałam twoją nauczycielkę,
panią Cheney. Jest bardzo miła.
Kiwnął głową.
- Możesz pocałować mnie na pożegnanie, jeśli chcesz.
Ten dzieciak jest cudowny. Bella pochyliła się i cmoknęła go w policzek.
- Kocham cię. Miłego dnia.  Zwróciła się do Ethana i jego też ucałowała.  Ciebie też
kocham. Zobaczymy się po południu.
Naszym następnym przystankiem było przedszkole Sophie. Trzymała nas oboje za ręce, gdy
prowadziliśmy ją do środka. Na początku nie chciała nas puścić, jednak jej nauczycielka, pani Claire,
przekonała ją, że będą się świetnie razem bawić. Chociaż początkowo nie chciała jej wierzyć, gdy
dowiedziała się o ciasteczkach na drugie śniadanie, była kupiona.
- Masz cały dzień dla siebie  powiedziałem, odwożąc Bellę do domu.  Dasz sobie z tym
radÄ™?
- Raczej tak. Pójdę do domu i popracuję nad książką. W każdym razie miej oko na Nessie.
Jeśli opuści biuro, zadzwoń do mnie.  Była podejrzliwa i wcale się jej nie dziwiłem. Jej siostra to
dwa razy większa wariatka niż ona. Wszystko mogło się zdarzyć.
Wycałowałem ją mocno, po czym pojechałem do pracy. Odkąd wyznaliśmy sobie nasze
uczucia, jedyną częścią naszego związku, która wymagała zmiany, była sfera fizyczna. Ona była
sarkastyczna. Ja byłem dupkiem. Wszystko działało idealnie, po co to zmieniać?
Nessie siedziała za swoim biurkiem, gdy wszedłem do środka.
- Siemanko, szefie!  Uśmiechnęła się.  Dobrze się spało z moją siostrą?
Mogliśmy się bawić w to we dwójkę.
- Dobrze się spało z Jake iem?
- Touché.  WyglÄ…daÅ‚a na zarówno zdumionÄ… jak i pod wrażeniem.  SkÄ…d, do cholery, o tym
wiesz?
O kurczÄ™.
- Szczęśliwy strzał?  Zmierzyła mnie wzrokiem. Próbowałem nie wyglądać na winnego. 
Muszę iść do pracy.
Nagle parsknęła.
- Ty też tam byłeś! Dlatego drzwi do mojej szafy były zamknięte. Prawda?
- Przełączaj moje rozmowy  powiedziałem przez ramię. Nie było odwrotu. Właśnie
znalazłem się na czarnej liście Nessie.
Zamknąłem się w biurze i zabrałem do pracy. Odkąd ja i moi bracia przejęliśmy firmę, nie
musieliśmy zbyt dużo czasu spędzać na budowach. Oczywiście od czasu do czasu robiliśmy coś w
tym stylu  w końcu lubiliśmy budować.
Co jakiś czas zapuszczałem żurawia do recepcji, sprawdzając, czy Nessie wciąż tam jest. Jeśli
udałoby się jej wymknąć, podczas gdy ja chowałem się w biurze, Bella nigdy nie dałaby mi spokoju.
Mimo wszystko to, że cały czas się na mnie wyżywała, było jedną z rzeczy, które w niej kochałem.
Dzwonek mojego telefonu wyrwał mnie z tych przemyśleń. Zobaczyłem, kto dzwoni i
automatycznie uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Cześć, dupciu.
- KtoÅ› jest w moim domu.
- Co?  Wyskoczyłem z krzesła i złapałem kluczyki.
- Nie wiem, kto to, do cholery, jest. Nie rozpoznaję ich głosów, ale wiem, że mnie znają.
Spieszyłem się do samochodu.
- Już jadę. Gdzie teraz jesteś?
- Siedzę w furgonetce. Rozjadę ich, jeśli wyjdą.
Bella nie rozłączała się, dopóki do niej nie dojechałem. Kiedy zaparkowałem za jej
furgonetką, pobiegłem do niej i chwyciłem w ramiona.
- Jesteś pewna, że ktoś tam jest?
- Nie słyszę głosów w głowie, jeśli o to ci chodzi  odpowiedziała.  On wypowiedział moje
imię i zaczął ze mnie drwić. Jak w jakimś pojebanym horrorze.
Od razu pomyślałem o Jamesie i Victorii, jednak oni dostali zakaz zbliżania się do nas. Nie
mógł być to Demetri  Charlie wygonił go z miasta. Nie tylko ja bałem się postrzelenia. Nie miałem
121
jednak stuprocentowej pewności, że Demetri uciekł, nie zarobiwszy kulki. Nie zadziera się z córeczką
szefa policji.
- Co zamierzasz zrobić? Powinniśmy zadzwonić po Jake a.
Bella potrząsnęła głową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •