[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Domini nie śmiała spojrzeć na Jaroda. Od spotkania na schodach w
hotelu przestał być dla niej doktorem Wolfe".
Polgara & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Wiem, że straciliście matkę i nikt wam jej nie zastąpi, ale macie
jeszcze tatę, który bardzo was kocha - powiedziała, przełykając głośno
ślinę. - Moja mama umarła, kiedy byłam małą dziewczynką, a tata kochał
mnie i opiekował się mną, tak jak wasz. Ale i on umarł rok temu.
- Teraz jest pani zupełnie sama - powiedział smutno Michael, kładąc
swoją jasną głowę na jej ramieniu.
- To nieprawda - zaprzeczył Peter. - Pani ma nas, prawda, panno
Loring? Prawda, tatusiu? - spoglądał na ojca, jakby szukając u niego
potwierdzenia.
- Tak, na to wygląda - jego głos brzmiał sucho. - Ale musisz
pamiętać, że panna Loring ma całe mnóstwo przyjaciół, którzy pragną się
nią opiekować. Obawiam się, że jesteśmy na końcu bardzo długiej listy.
Domini przełknęła kolejną obrazę. A może to było ostrzeżenie, żeby nie
spoufalała się zbytnio z dziećmi?
- Czy jesteście głodni? Bo ja tak - powiedziała i postawiła Michaela
na podłodze, po czym nie puszczając jego ręki poprowadziła go do stołu.
- Co polecacie, chłopcy? - wzięła do ręki kartę.
- My chłopcy" polecamy talerz gorącej zupy
- powiedział Jarod i wyjął z kieszeni fiolkę z lekarstwem. - Wez teraz
dwie tabletki, a potem po jednej co cztery godziny, aż do końca. -
Postawił buteleczkę obok szklanki z wodą.
- Tatuś mówi, że po obiedzie powinna pani pójść do łóżka -
oświadczył Peter. - Czy pani zrobi tak, jak on każe?
Domini odwróciła się do Michaela.
- Nie jestem pewna. On nie jest moim tatusiem - zażartowała,
ściskając go za rękę.
Polgara & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Wiem, ale myślę, że chciałby nim być. Powiedział, że sam położy
panią do łóżka, jeśli pani nie posłucha. On potrafi być bardzo grozny.
- Mogę to sobie wyobrazić. - Domini posłała Jarodowi zaczepne
spojrzenie.
- Dzieci chyba nigdy nie przestaną powtarzać tego, co mówię. -
Popatrzył jej prosto w oczy. Ale na szczęście dla ciebie ten kłopot
zniknie, jak tylko wyjedziesz z Brementon.
Nie zmylił jej ten spokojny ton. Dawał do zrozumienia, że teraz,
kiedy Peter już ją przeprosił, może wyjechać w każdej chwili. Im
szybciej, tym lepiej.
W tym momencie przy stoliku zjawiła się kelnerka by przyjąć
zamówienie. Kiedy odeszła, rozmowa skupiła się na planach dotyczących
kolejnego dnia.
- Chcemy zabrać panią na wyspę Bainbridge -
pospieszył z propozycją Peter. - Andy jezdzi tam ciągle ze swoją babcią i
mówi, że na promie jest bardzo fajnie. Jarod skinął głową.
- Pod warunkiem, że panna Loring będzie się dobrze czuła, w co
szczerze wątpię - powiedział z ironią, która nie ostudziła jednak ich
zapału.
Podano kolację i Domini spróbowała nieco zupy, ale po kilku
łyżkach nie była w stanie nic więcej przełknąć. Apetyt ją opuścił i nie
pomogło nawet to, że Jarod nie odrywał od niej oczu. Bawiła się łyżką i
popijała kawę, kiedy oni zjadali rybę.
- Niedługo pora spać - powiedział Jarod, gdy chłopcy byli przy
deserze. - Powiedzcie pannie Loring dobranoc.
Podniósł się i obszedł stół dookoła, by pomóc jej wstać. Domyślił
Polgara & pona
ous
l
a
d
an
sc
się, że Domini marzyła o tym, aby wreszcie odpocząć.
- Już? - skrzywił się Peter. - Jest dopiero wpół do ósmej.
Poczuła, że Jarod lekko dotknął jej talii; była pewna, że stało się to
przypadkiem, ale mimo to zadrżała.
- Panna Loring powinna już od dawna być w łóżku.
- Jeśli teraz trochę odpocznę, to z pewnością będę mogła popłynąć z
wami jutro na wyspę - powiedziała lekko, starając się uspokoić dzieci.
- Pod warunkiem, że poczujesz się o sto procent lepiej - zastrzegł
Jarod. - Teraz jesteś zbyt chora, żeby coś planować.
- Tatusiu, czy zabierzesz nas wszystkich na łódkę, kiedy panna
Loring poczuje się lepiej? - Zapytał Michael. - Będzie się to pani
podobało - zapewnił uśmiechając się do niej.
- Sądzę, że to niemożliwe, Mike - uciął Jarod, zanim Domini
zdążyła powiedzieć choć słowo. - Poczekajcie tu na mnie przez chwilę.
Zaraz wrócę.
- Proszę, niech pani wyzdrowieje do jutra. - Chabrowe oczy
Michaela były pełne troski.- Czy możemy zadzwonić do pani rano? -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]