[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wyciągnęła ją w stronę Wade'a.
- Może się napijesz?
- Nie, dziękuję - odparł niecierpliwie, jak gdyby
denerwowało go wszystko, co kolidowało z ich
rozmową. - Odpowiedz mi na pytanie.
- Wciąż jest to moje ukochane dziecko, jak byłeś to
uprzejmy nazwać. - Brittany odwróciła oczy i powiodła
palcem po krawędzi filiżanki. - Ale nie widziałam
powodu, żeby tamwracać, zwłaszcza że Bruce obiecał,
iż dopilnuje, by sprzęt został odholowany do najbliższe-
go warsztatu naprawczego dla dokonania ekspertyzy.
Poza tymzna się na tymlepiej ode mnie.
- Nie mogę uwierzyć, że się dotegoprzyznajesz.
Uszczypliwe słowa szefa nie zrobiłyna niej żadnego
wrażenia.
- Póki czekamy na orzeczenie, zajmę się na razie
sprawą Hanovera.
- Hm, jeśli ci szemrani małomiasteczkowi mechanicy
zrobią to, co do nich należy, minie dobre kilka
tygodni, zanimdostaniemy od nich raport. Zwykle są
wolniejsi od ślimaków wspinających się pod górę.
Brittanypodmuchała na kawę i upiła łyk.
- Spodziewałamsię, że poznamy ekspertyzę znacznie
wcześniej. Dlaczego ma to trwać tak długo?
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Ich opieszałość jest nam na rękę. Zastrzegliśmy,
by się zanadto nie śpieszyli. Kiedy się podejrzewa
sabotaż, trzeba się dobrze upewnić, że zostały rozpat-
rzone wszystkie ewentualności.
Brittanyodstawiła filiżankę i podeszła dobiurka.
- Napyta nam jeszcze kłopotów. - Głos jej się
lekko załamał.
- I to cię martwi? - Wade przyjrzał jej się pode-
jrzliwie.
- Ależ nie, skąd! - odparła szybko Brittany. - Po
prostu... - Przerwała, nie bardzo wiedząc, co powie-
dzieć.
Wade uśmiechnął się zarozumiale, bawiąc się swym
wełnianym krawatem w krzyczących kolorach.
- Teraz już go mamy. Wiesz sama, że załatwienie
takiej sprawy trwa trzydzieści do sześćdziesięciu dni,
a może nawet dłużej, jeśli chcemy ją przeciągnąć,
a w tymwypadku czas gra na naszą korzyść.
- Ajeśli on wtymczasie splajtuje?
Wade posłał jej dziwne spojrzenie.
- On już zaczyna plajtować. Ale to nie nasze
zmartwienie, prawda?
- Słusznie - uśmiechnęła się krzywoBrittany.
- Daj mi znać natychmiast, gdyBruce wróci.
- Będziesz drugą osobą, która się otymdowie.
Wade wstał.
- Lepiej idz do domu i kuruj się. NajpierwWalter,
a teraz ty. Mam nadzieję, że to świństwo nie jest
zarazliwe.
Brittany z trudempowstrzymała rozdrażnienie. Ten
facet posuwa się trochę za daleko.
- Nie ma się czym zarażać. Tata miał infekcję
oskrzelową, a ja zatoki.
- Odrobina ostrożności nigdy nie zaszkodzi - po-
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
wiedział Wade, idąc w stronę drzwi. Zatrzymał się na
chwilę i odwrócił do niej. - Muszę ci powiedzieć, że
nie sądziłem, iż ci się to uda.
- Co? - spytała, choć wcale nie była ciekawa
odpowiedzi.
- Przygwozdzić Diamonda.
- Na razie za wcześnie na celebrowanie zwycięstwa,
Wade. Sprawa nie jest jeszcze zamknięta. Musimy
udowodni ć, że Diamond ponosi winę.
- I udowodnimy - rzucił niedbale, zamykając za
sobą drzwi.
Brittany ledwie się pohamowała, by nie chwycić
segregatora i nie cisnąć nimwślad za Wade'em.
Otoczyła ją atramentowoczarna ciemność. Gdy
Brittany dotarła wreszcie do mieszkania, nie zadała
sobie nawet trudu, by zapalić światło. Zamknęła
drzwi i oparła się o nie bezsilnie.
Czuła się fatalnie, i to nie tylko fizycznie. Była po
prostu wykończona psychicznie. Zgoda, Wade wy-
prowadził ją z równowagi. Codziennie dziwiła się
coraz bardziej, co też ojciec w nim widzi. Czasami
Wade bywał tak obrzydliwy, że ledwie tolerowała
jego obecność. Dziś właśnie był jeden z takich dni.
Brittany wiedziała jednak, że nie jest całkiem
bezstronna. Wade miał rację mówiąc, że w uzasad-
nionych przypadkach jej obowiązkiemjest ostry atak,
a sprawa Matta właśnie do takich należała.
To jednak nie usprawiedliwiało pózniejszego fiaska.
Skompromitowała się we własnych oczach, zrobiła
coś niewybaczalnego. Połączyła pracę zawodową
z przyjemnością.
Czy naprawdę poszła do łóżka z Mattem? Czy ich
ciała rzeczywiście stały się jednością? Czy posiadł ją
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
tak całkowicie, że zapomniała o wszystkim, liczył
się tylko on i to, co z nią robił, co dzięki niemu
czuła.
Tak!
Nawet po upływie trzech tygodni ściskało ją wdołku
na wspomnienie nocy w jego ramionach. Jak mogła
zachować się tak niemądrze, tak wbrew swoim
zasadom? Nie potrafiła odpowiedzieć na żadne
z dręczących ją pytań.
Jedyną pociechę stanowił fakt, że nie musi ponownie
spotkać się z Mattem.
Mimo to każdy dzwonek do drzwi czy telefon
wprawiał ją w przerażenie. Może to on? Za każdym
razem, gdy wychodziła na ulicę, oglądała się z lękiem
przez ramię.
Niepotrzebnie się obawiała. Teraz wiedziała już
z całą pewnością, że nie uczyni absolutnie nic,
by ją odnalezć. Na pewno jest zadowolony, że
się jej pozbył, zupełnie tak samo jak ona. A nawet
bardziej.
Przycisnęła rękę doczoła, usiłując wziąć się wgarść.
Na szczęście jej uwagę przyciągnęło migające
światełko stojącej obok lampy automatycznej sek-
retarki. Rzuciła na krzesło torebkę i żakiet, podeszła
do tapczanu, a następnie wcisnęła guzik urządzenia.
Dwie wiadomości zostawili przyjaciele, zapraszający [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •