[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Dlaczego nie wiedziałem o tym wyjściu?
- Obawiałem się tego, co mógłbyś robić z taką wiedzą -
wytłumaczył się Ian i podał mu kopertę.
Dominic zamknął oczy i zacisnął zęby. Powinna usłyszeć
wszystko od niego.
Otworzył list i zaczął czytać:
Dominicu,
Dziękuję, że uczyniłeś moje wakacje niezapomnianymi.
Przez następny tydzień będę pochłonięta swoimi obowiązkami
druhny. Nie będę mogła rozpraszać swojej uwagi na zabawy i
wycieczki.
Byłeś wspaniały. To było właśnie to, co lekarz mi zalecił. Ale jak
to bywa z każdym lekiem, ma swoje skutki uboczne.
Nienawidzę pożegnań, więc to będzie naszym jedynym. %7łegnaj.
%7łyczę ci wszystkiego co najlepsze.
Madeline
Ból ogarnął go jak tsunami. Przełknął ślinę raz, potem drugi.
Zacisnął dłonie w pięści i zgniótł list.
Madeline zasługiwała na prawdę. Całą prawdę. Powinna
wiedzieć, jak bardzo była dla niego ważna. Jaką wspaniałą była
139
RS
kochanką. Przyjaciółką. Musi jej wyjaśnić, dlaczego jest zmuszony od
niej odejść. Powinna to zrozumieć. Musi zrobić wszystko, żeby to
zrozumiała.
- Gdzie ona jest?
- Nie wiem.
- Co to znaczy, nie wiesz?
- Fernand został zwolniony z obowiązku, ponieważ
mademoiselle miała spędzić noc na jachcie. Dzisiaj rano pomogłem
jej stąd wyjść i nie zadzwoniłem do Fernarda po tym, jak wyszła z
apartamentu. Przypuszczam, że poszła do swojego pokoju.
- Nie mogła pójść daleko. Mam jej paszport.
- Oboje zgubiliście się wczoraj wieczorem, co świadczy o braku
uwagi z mojej strony. Jestem już na to za stary, Dominicu.
Słyszał samopotępienie w głosie Iana.
- Ona mnie traktuje jak mężczyznę, Ianie. Nie jak przyszłego
króla.
Ian skinął głową z sympatią.
- Wiem, ale ty musisz wypełnić swój obowiązek. A jeśli
będziesz się narażał na niebezpieczeństwo, to nie będę w stanie
spełnić prośby mademoiselle Spencer, żebym dbał o twoje
bezpieczeństwo.
Dominic się ożywił. Poszukał oczu Iana.
- To ona wyszła stąd, nie przeklinając mnie za oszustwo?
- Nie potrafię czytać w myślach kobiety. Ale nie przeklinała cię i
nie rzucała przedmiotami.
140
RS
- Znajdz ją.
- Dominicu, może lepiej zostawić wszystko tak, jak jest.
- Znajdz ją. - A kiedy Ian się nie poruszył, dodał: -To królewski
rozkaz.
Ian zasapał, odwrócił się gwałtownie i skierował się w stronę,
drzwi. Dominic nigdy nie mówił do niego tak ostro.
- Ona uciekła - zawołał za nim Dominic, Ian zatrzymał się. -
Dlaczego uciekła, Ianie? Madeline Spencer nie jest tchórzem. Jest
naprawdę odważną kobietą i odpowiada na atak. Powinna mi rzucić
prosto w twarz, że ją oszukałem.
Jego serce biło mocno. Kochał ją.
Kochał jej żywe usta, jej pierwotną zmysłowość. Jej dumę.
Kochał sposób, w jaki słuchała o jego planach dotyczących
Montagnarde i dodawała od siebie różne sugestie.
Kochał ją. A nie mógł jej mieć. Porozumienie zostało podpisane.
Obietnica złożona. Niedotrzymanie jej mogłoby wywołać
międzynarodowy incydent.
Ian odwrócił się wolno, jakby i on był zszokowany odkryciem
Dominica.
- Dlaczego uciekła? - powtórzył.
- Może nie chciała się angażować w z góry przegraną batalię,
wasza wysokość.
Dominic nie mógł w to uwierzyć. Musiało być coś więcej. Ale
co? Rozprostował zgniecioną kartkę i zaczął czytać jeszcze raz.
Pomimo kurtuazji tej notatki wiedział, że darzy go uczuciem. Nieraz
141
RS
dała tego dowód i w łóżku, i poza nim. Zakończyła to wszystko
podejrzanie łatwo.
Dominic potarł brodę, próbując rozszyfrować zagadkę Madeline
Spencer. Jest zbyt odważna, żeby uciekać, brzęczało mu w głowie. I
nagle kawałki puzzli złożyły się w jedną całość.
Miała tylko jednego kochanka i myślała, że go kocha. Czy
możliwe, że teraz pokochała mnie? - zastanawiał się Dominic. Zanim
opuści Monaco, musi się tego dowiedzieć.
- Uciekła, ponieważ pożegnanie byłoby dla niej zbyt bolesne -
powiedział do Iana. Zdjął koszulę. - Teraz wezmę prysznic i dołączę
do ojca. Chcę, żeby mademoiselle Spencer była w moim
apartamencie, kiedy wrócę. Jeśli chce mnie pożegnać, niech mi to
powie w twarz.
- Proszę, żebyś mnie ukryła - poprosiła Madeline, kiedy tylko
Candace i Vincent doszli do zacienionej wnęki katedry.
- Co? - spytała Candace,
- Na resztę dnia. Muszę się tak schować, żeby mnie nie znalazł
książę Dominic Montagnarde i jego ochroniarze - wyszeptała.
Candace wyprostowała się.
- Czy ten palant cię zranił? Bo jeśli tak, to ja...
- Czy zrobiłaś coś nielegalnego? - przerwał jej Vincent.
- Nie zrobiłam niczego przeciwko prawu, a Dominic mnie nie
zranił. Zrobił dokładnie to, o co go prosiłam. Dał mi cudowny seks i
niezapomniane wakacje.
142
RS
- Ale? - spytała natychmiast Candace. Madeline przymknęła
oczy.
- Czuję, że się w nim zakochałam.
Candace zapiszczała i aż podskoczyła.
- Nie denerwuj się i nie krzycz tak głośno. Jesteśmy w kościele -
wyszeptała Madeline. -I nie powiedz przypadkiem: A nie mówiłam.
- Ale to jest wspaniałe.
- Nie. To nie jest wspaniałe. On musi wyjechać, żeby się dziś po
południu spotkać ze swoją narzeczoną.
Uśmiech Candace zmienił się nagle w wyraz niezadowolenia.
- Jest zaręczony?
- Do dzisiejszego dnia nie był - wyjaśniła Madeline, wierząc, że
tak było. - Przez cały czas Rada Królewska szukała, mu odpowiedniej
kandydatki na żonę. I właśnie taką znalezli, a on zamierza ją poślubić.
Chwyciła za ręce Candace i Vincenta.
- Przykro mi, że to koliduje z moimi obowiązkami druhny, ale
muszę pozostać poza zasięgiem jego wzroku, dopóki nie wyjedzie.
Nie jestem w stanie zrobić tego sama, bo nie znam języka i nie znam
kraju.
- Pomogę ci - zaproponował bez wahania Vincent.
- Dziękuję - odpowiedziała Madeline.
Jadalnia była pełna ludzi. Zbyt zatłoczona jak na to, co Dominic
miał do powiedzenia.
Zatrzymał się obok ojca i skinął na kelnera, który szybko się
znalazł przy stoliku.
143
RS
- Czy mógłbym prosić, aby lunch został podany do apartamentu?
- Oczywiście, wasza wysokość.
Kelner poszedł szybko w kierunku kuchni.
- Dominicu, co to ma znaczyć? - spytał ojciec.
- Chcę ci coś powiedzieć, a nie chcę o tym mówić tu-taj.
- Wasza wysokość - zaczął Ricardo, ale Dominic uciszył go
ruchem ręki.
Członek Rady Królewskiej spojrzał niepewnie na króla.
Ojciec Dominica wstał.
- Bardzo dobrze, synu. Jeśli musimy.
Powrót do apartamentu ze względu na innych gości hotelowych
odbywał się w całkowitym milczeniu. W windzie Dominic rozpoznał
Dereka Reynarda, właściciela sławnej na całym świecie sieci hoteli
Reynarda, i jego żonę. Była to doskonała okazja, żeby się przedstawić
i poprosić o spotkanie, na którym mógłby przedyskutować założenie
sieci hoteli w Montagnarde, ale w tym momencie miał znacznie
ważniejszą sprawę do załatwienia. Po wyjściu z windy para poszła w
stronę apartamentu Madeline. Gdy tylko Ian zamknął za nimi drzwi
apartamentu Dominica, książę zwrócił się do ojca.
- Nie mogę poślubić dziewczyny, którą wybrała Rada
Królewska.
Twarz ojca Dominica stężała, ale nie zobaczył na niej żadnej
innej reakcji.
- Dlaczego nie?
- Ponieważ kobieta, którą kocham, jest tutaj, w Monaco.
144
RS
- A co z twoim obowiązkiem wobec korony? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •