[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozkoszy. Jutro będzie dopiero jutro. Dzisiaj ważniejsze są dla niej jej
marzenia.
79
S
R
ROZDZIAA SMY
Nie było jej.
Marco natychmiast się rozbudził. Nie zastanawiał się, co się stało, tylko
szybko odrzucił pościel i ruszył na poszukiwanie żony. Znalazł ją w kuchni,
gdzie szykowała kanapki.
- Sądząc po tych smakołykach, spodziewałaś się mnie?
- Tak. Zaraz powiesz jeszcze, że to wpływ Płomienia.
- Ciągle cię to trapi? - Wziął z jej rąk talerzyk i postawił go na stół.
- Tak - odpowiedziała szczerze. - Jeżeli wszystko, co nas łączy, to
zasługa Płomienia, to znaczy, że nie chodzi tu o to, kim jestem ja sama albo
kim ty jesteś. To tak, jakbyśmy nie mieli ze sobą nic wspólnego; jakby nie
łączyło nas nic prócz tego, że czujemy do siebie fizyczny pociąg. Jak myślisz,
jak długo to potrwa?
- Rozumiem. Chcesz się czuć bezpieczna. Chcesz być pewna, że za
pięćdziesiąt lat będziemy wciąż razem.
- Chodzi mi o to, że jeżeli to, co czujemy, to wyłącznie wpływ Płomienia,
to jest to fantazja, a nie rzeczywistość.
- To coś więcej niż fantazja i dobrze o tym wiesz, Caitlyn. - Marco oparł
się o blat stołu i przytulił ją do piersi.
- A co jeśli się okaże, że do siebie nie pasujemy? Jeżeli nie uda nam się
zbudować trwałego związku? Jeżeli mamy zupełnie inne cele? Według tego, w
co wierzysz, zostaliśmy ze sobą połączeni na zawsze.
- Czy czujesz się, jakbyś była w pułapce, cara?
- Czasami tak - wyznała.
Ujął jej twarz w ręce i pocałował tak czule, jak tylko potrafił.
80
S
R
- Myślę, że tak może być z każdą miłością, nie tylko tą uświęconą przez
Płomień. Ale pamiętaj, że będąc ze mną nie tracisz niczego ze swojego ja.
Przeciwnie: zyskujesz coś czego wcześniej nie miałaś. Przynajmniej tak jest w
moim przypadku.
Ale jego słowa nie uspokoiły Caitlyn. Zmarszczyła brwi.
- A czy, gdy dotknął nas Płomień, nie poczułeś, że tracisz nad wszystkim
kontrolę?
- Oczywiście, że tak. Jak rozumiem, chcesz sama kierować swoim
życiem. I ja nie zamierzam ci w tym przeszkadzać.
- Już przeszkodziłeś - zauważyła spokojnie.
Na jego twarzy pojawił się wyraz zniecierpliwienia.
- Kochanie, nikt nie ma pełnej kontroli nad swoim życiem. Większość
ludzi wręcz nie potrafi nim dobrze kierować. Pełna kontrola to złudzenie,
iluzja.
- Ale to moje złudzenie i moja iluzja - upierała się.
- Nie chcesz w to wszystko uwierzyć ze względu na swoją babcię. -
Marco wiedział, że wkracza na grząski grunt, ale w tym momencie się tym nie
przejmował. - Historia, którą mi wczoraj opowiedziałaś, ma być przestrogą.
Ale to my sami budujemy nasz związek i my sami decydujemy, czy będzie to
zamek na piasku czy solidna forteca. My sami wybieramy swoje marzenie.
Razem je wybieramy.
- Tobie wszystko się wydaje takie proste, Marco. - Zawahała się i widać
było, że zbiera słowa, pieczołowicie analizując wszystkie wątpliwości. - Ale
nie ma w tym logiki. Nie rozumiem, czemu się tak upierasz przy swojej wierze
w tę bajkę. Tak się do niej przywiązałeś, że bierzesz za żonę kobietę, którą
znasz raptem pięć minut.
Słysząc to, Marco wykrzywił się z bólu, ale po chwili doszedł do siebie.
81
S
R
- Moi rodzice są najlepszym przykładem najbardziej nieudanego
małżeństwa, jakie tylko można sobie wyobrazić, podczas gdy dziadkowie
wręcz przeciwnie. Przyjęli błogosławieństwo Płomienia i są ze sobą prawie
sześćdziesiąt lat. Za to mój ojciec zignorował Płomień i nie zaznał w
małżeństwie ani jednego dnia szczęścia.
Oczy Caitlyn zrobiły się wielkie z niedowierzania i szoku.
- %7łartujesz? Myślałam... Twoja matka nie była...?
Potrząsnął głową.
- Kobietą, z którą złączył go Płomień? Nie. To była transakcja biznesowa.
Mimo ostrzeżeń Prima ojciec ożenił się z matką dla korzyści, dla dobra
Dante'ów, jak mniemał, chociaż i z tego nic nie wyszło. - Marco wiedział, że
musi sprawić, by Caitlyn wreszcie zrozumiała. - Możesz to traktować jako
przesąd czy fantazję. Ale ja dorastałem i żyłem w tym rzeczywistym świecie i
wiem, co to znaczy.
- Och, Marco. Tak mi przykro.
- Posłuchaj mnie, cara. Gdybym cię nie zabrał do Nevady, gdybym nie
zrobił tego, co zrobiłem, Lazz znalazłby w końcu racjonalny argument, by cię
namówić, byś za niego wyszła. Jedyną bardziej od ciebie logiczną i przekony-
wającą osobą, jaką znam, jest właśnie on.
Caitlyn próbowała mu przerwać, ale jej nie pozwolił.
- Gdybyś nie wyszła za mnie, ale za niego, to nie tylko my dwoje
cierpielibyśmy z tego powodu, ale i on też. Do niego to oczywiście teraz nie
dociera, ale jeszcze będzie mi wdzięczny za to, co zrobiłem, gdy sam
doświadczy Płomienia.
- Ty naprawdę w to wierzysz. - Spojrzała nań kompletnie zagubiona.
82
S
R
- Tak. - Wytrzymał jej wzrok. - I niedługo ty też uwierzysz. Nie wiem
dokładnie kiedy i nie wiem, co jeszcze będę musiał zrobić, by cię przekonać,
ale w końcu uwierzysz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •