[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Coraz częściej budziła się po kilku godzinach snu zlana potem, z dławiącym ciężarem na
piersi, przerażona, że nie obroni się przed wspomnieniami, które w każdej chwili mogły ją
unicestwić.
Potrzebowała sióstr, ich bezwarunkowej miłości i zrozumienia. Ich pomocy. Jednocześnie
wiedziała, że nie mogą jej pomóc.
Nie potrafią zrozumieć.
O niczym nie wiedziały, bo nigdy nic im nie powiedziała.
Były zajęte wyłącznie sobą, ona ich nie obchodziła. Ashley przymknęła oczy, usiłując
pozbyć się przykrych myśli. Mówiła sobie, że siostry ją kochają, że jest dla nich równie
ważna jak one dla niej. Niestety ostatnio rzadko je widywała, bowiem Melanie zajęta była
dochodzeniem, a Mię pochłaniały problemy małżeńskie.
Bzdura. Oszukiwała się. Coś stanęło między nimi. Ktoś.
WeronikÄ… Ford.
Jak na zawołanie pojawiła się kilkanaście metrów przed Ashley. Wyszła z cukierni z
pudełkiem owiniętym w złoty papier i ruszyła przed siebie. Beztroska, zadowolona z siebie.
Ilekroć Ashley przejeżdżała w ostatnich tygodniach koło domu Mii, samochód Weroniki
stał na podjezdzie. %7ładne spotkanie sióstr nie odbywało się już bez Weroniki.
Jakby była jedną z nich.
Nie jest jedną z nich, do diabła. Są trzy siostry, a nie cztery.
Pochwyciła dziwne spojrzenia mijających ją przechodniów i dopiero teraz zorientowała
się, że mówi do siebie. Speszona dotknęła dłonią czoła. Było spocone.
Dobry Boże, co się z nią dzieje?
Jest zupełnie rozbita.
Nie, z niÄ… wszystko w porzÄ…dku, tylko Weronika Ford nastawia siostry przeciwko niej.
Próbuje odebrać je Ashley.
Właśnie weszła do sklepu z bielizną. Ashley zatrzymała się przed wystawą i
obserwowała, jak pani prokurator krąży między półkami, zagadując wesoło do
sprzedawczyni.
Kiedy wyszła, Ashley podążyła za nią, trzymając się w bezpiecznej odległości. Weronika
odwiedziła jeszcze perfumerię, księgarnię i sklep z butami. Wszędzie coś kupowała,
najwyrazniej nie liczyła się z pieniędzmi. Nie patrzyła na ceny. Wybierała upatrzoną rzecz i
wręczała kasjerce kartę kredytową.
Idąc tak od sklepu do sklepu, w pewnym momencie skręciła w odchodzący od placu
zaułek. Ashley przyspieszyła kroku. Kiedy dotarła do rogu, zaułek był pusty. Ani śladu
Weroniki. Ruszyła w głąb uliczki.
 Szukasz mnie?
Ashley odwróciła się gwałtownie. Kilka metrów od niej stała Weronika. Oparła ręce na
biodrach i mierzyła Ashley wściekłym spojrzeniem. Musiała zorientować się, że jest
śledzona, i ukryła się w jednej z wnęk prowadzących na tyły sklepów.
 Weronika!  zawołała Ashley, udając zaskoczenie.  Co tutaj robisz?
Lecz ta nie dała się zwieść.
 Dlaczego mnie śledzisz?
 A dlaczego miałabym tracić czas na podobne idiotyzmy?  Ashley czuła, że pąsowieje
ze wstydu.
 To właśnie chciałabym wiedzieć.  Weronika, przechyliwszy lekko głowę, mierzyła ją
uważnym spojrzeniem.  Niezbyt mnie lubisz, prawda?
 W ogóle cię nie lubię.
 Dlaczego? Co ci zrobiłam, Ashley? Poza tym, że usiłowałam zaprzyjaznić się z tobą?
 A może ja nie chcę twojej przyjazni? Może uważam cię za złego człowieka?
Po raz pierwszy tak wyraznie sformułowała swoją opinię na temat Weroniki. I chyba się
nie myliła. W tej kobiecie było coś antypatycznego, odstręczającego i śliskiego.
 Ja? Złym człowiekiem?  parsknęła z niedowierzaniem.  Powinnaś iść do
psychoanalityka, Ashley. Im prędzej, tym lepiej, zanim zdążysz skrzywdzić tych, którzy cię
kochają.  Podniosła z ziemi swoje zakupy i odwróciła się na pięcie.
Ashley patrzyła, jak znika u wylotu zaułka.
 Co ty możesz o mnie wiedzieć?  krzyknęła łamiącym się głosem.  Wynoś się z
naszego życia. Zniknij. Odczep się od moich sióstr!  zawołała.
Weronika zatrzymała się i odstawiła torby z zakupami.
 A więc o to chodzi, tak? O twoje siostry. Boisz się, że lubią mnie bardziej niż ciebie.
Jesteś zazdrosna, że się z nimi przyjaznię.
Owszem, była zazdrosna, ale chodziło o coś więcej. Weronika budziła w niej odrazę,
która była silniejsza niż jakakolwiek zazdrość.
 Wracaj do Charlestonu i zostaw nas w spokoju. To moje siostry. Moje! Nie masz nic
wspólnego z naszą rodziną.  Po policzkach Ashley spływały łzy.
 Wybacz, Ashley, ale będę robiła to, co chcę.
Weronika podniosła torby, odwróciła się i wyszła z zaułka.
ROZDZIAA TRZYDZIESTY SIÓDMY
Connor podjechał pod dom Melanie, ale jeszcze przez chwilę siedział w samochodzie, nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •