[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pierową torbę i wysiadła z auta.
Czy nie jest za pózno? Czy nie za bardzo zraniła Joego swoją od-
mową?
Czy jest jeszcze szansa na ich wspólną przyszłość?
Drzwi wejściowe były szeroko otwarte, pewnie po to, by ułatwić
wnoszenie mebli.
Polly zajrzała najpierw do salonu. Uśmiechnęła się na widok stoją-
cych przed kominkiem krzeseł oraz dębowych stolików i mosiężnych
lamp.
Joe miał bardzo dobry gust, jeśli chodzi o meble. Salon, choć tylko
częściowo umeblowany, już wyglądał bardzo przyjemnie.
A, właśnie. Joe. Gdzie jest Joe?
- Halo? Joe? Jesteś tam? Cisza.
S
R
Choć czuła się jak intruz, Polly wiedziała, że musi wejść do środka.
Czy Joe da jej jeszcze jedną szanse? Czy zechce jej wysłuchać?
A od tego zależy cała jej przyszłość.
Nagle usłyszała jakieś odgłosy, dochodzące z ogrodu na tyłach do-
mu. Weszła do kuchni i przez otwarte okno nad zlewem wyjrzała na
dwór.
Joe leżał na trawie i bawił się z cudownym, rudym szczeniakiem,
golden retrieverem.
Polly wiedziała, że musi do niego podejść. Mocno ścisnęła pasek
torebki, uniosła głowę i przez kuchenne drzwi wyszła do ogrodu.
Szczeniak zauważył ją pierwszy i rzucił jej się do nóg.
- Cześć, malutki - szepnęła, przyklękając na trawie. Joe, zaskoczo-
ny, zerwał się na nogi i otrzepał spodnie.
- Polly?
No, Polly, odwagi!
- Cześć, Joe - powiedziała bez cienia uśmiechu. -Masz cudownego
psa.
- Tak - mruknął Joe, czując, jak mocno wali mu serce. - Jeszcze jest
trochę zwariowany, ale... Co ty tu robisz?
- Chciałabym z tobą porozmawiać, jeśli... jeśli zgodzisz się mnie
wysłuchać.
- Dobrze. Mów.
- Czy moglibyśmy wejść do środka i usiąść?
S
R
Joe bez słowa wszedł prosto do salonu. Polly podążyła za nim. Na
kanapie poczuła się pewniej. Od razu, chcąc wykorzystać resztki od-
wagi, przeszła do rzeczy.
- Joe, wiem, że cię zraniłam, kiedy odrzuciłam twoje oświadczyny i
kazałam ci odejść.
Joe w odpowiedzi wzruszył tylko ramionami.
- Wtedy nie widziałam innego wyjścia... Mimo... mimo że tak bar-
dzo cię kocham. Potem dopiero zaczęłam myśleć... W ogóle nie mo-
głam przestać myśleć o tobie, o tym, co mi powiedziałeś, o tym, kim
jestem, że się sprzedałam, że powinnam wreszcie coś zrobić tylko dla
siebie...
- Rozumiem.
- Zaczęłam od pracy. Okazało się, że z moim wykształceniem stać
mnie na dużo więcej. Zrozumiałam to dzięki tobie. Wiem, że mam
prawo do marzeń. I że tylko ode mnie zależy, czy je zrealizuję. Uwie-
rzyłam, że mogę być dobrą żoną, towarzyszką życia, matką. Mam dość
sił, by iść z tobą ramię w ramię przez resztę życia.
Polly mówiła jak katarynka. Nie pozwalała sobie przerwać. Z tru-
dem powstrzymywała łzy.
- Czy wybaczysz mi, Joe?
Joe podbiegł do niej i chwycił ją w ramiona.
- Naprawdę tego chcesz? Naprawdę? - szeptał gorączkowo. - Po-
zwolisz, bym pomógł w nauce twemu rodzeństwu?
- Tak, ale...
- Ale...?-zaniepokoił się Joe.
S
R
Polly wysunęła się z jego objęć i sięgnęła do torby. Wyjęła z niej
różową, glinianą świnkę-skarbonkę.
- Mam jeszcze odrobinę dumy - powiedziała. - Spłacę ci każdego
dolara, którego wydasz na naukę mojego brata i siostry. Pieniądze bę-
dę wkładać do tej skarbonki.
- Zgoda - rzekł Joe.
Gotów był zgodzić się na wszystko. Był teraz najszczęśliwszym
człowiekiem na ziemi.
- Kocham cię, Polly. Tęskniłem za tobą. Ten dom bez ciebie jest
martwy. Zamieszkaj tu ze mną, zostań moją żoną.
- Oczywiście, Joe - Polly uśmiechnęła się przez łzy. - Przecież po to
tu przyszłam. I w dodatku coś ci przyniosłam.
Tym razem z torby wyjęła kudłatego, pluszowego misia.
- To symbol przyszłości. Pierwsza zabawka dla dziecka, które będzie
owocem naszej miłości.
Joe wziął Polly za rękę.
- Ja też mam coś dla ciebie. Chodz. Poprowadził ją prosto do jedne-
go ze słonecznych pokoi, do tego, który w jej myślach był pokojem
dziecinnym.
Na podłodze, pośrodku pustego jeszcze wnętrza, stała kolorowa po-
zytywka z kręcącym się porcelanowym misiem.
- Och, Joe. - Polly rozpłakała się już na dobre. Joe wziął ją w ra-
miona i mocno przytulił.
- Kocham cię, Polly.
- I ja cię kocham.
S
R
Przez chwilę stali tak w milczeniu. Pierwsza odezwała się Polly,
- Joe? Jak nazwałeś naszego psa? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •