[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie zamierzam tu przesiadywać. Przyszedłem oddać ci to, na czym wyraznie
bardzo ci zależy.
Sięgnął do kieszeni, wyciągnął z niej pakiet listów i podał go księciu.
Adam otworzył jeden z listów i natychmiast musiał poznać własne pismo, bo nagle
zbladł. Listy wypadły mu z dłoni i rozsypały się na podłodze.
- O Boże. Zapomniałem.
- Czyżby?
Tim nie krył niedowierzania.
R
L
T
- Gdybym pamiętał... Gdyby przyszło mi do głowy, że te listy jeszcze istnieją... -
Rozłożył ręce. - Poszukałbym ich, kiedy byłem u ciebie po jej śmierci. Wtedy jednak nie
wydawało się to ważne.
Pochylił się, by pozbierać kartki. Gdy skończył cisnął wszystkie do kominka i
pogrzebaczem zaczął wpychać je głębiej w ogień, jakby w obawie, że się stamtąd
wydostaną i będą go dręczyć. W końcu spłonęły i książę zwrócił się do Tima:
- Przykro mi, że to wszystko napisałem. Byłem wtedy piramidalnym głupcem.
Spojrzał na pogrzebacz, wciąż trzymany w dłoni, i cisnął go na kamienną posadzkę
przy kominku.
- Jeśli chciałeś je odzyskać, wystarczyło poprosić - zauważył Tim, zaskoczony, że
nie czuje wrogości wobec Adama. Dobrze wiedział, jakiego głupca potrafi zrobić z siebie
mężczyzna, którego oczarowała Clare.
- Odzyskać je? - Książę parsknął śmiechem. - Miałem nadzieję, że skoro ona nie
żyje, to wszystko się skończyło i nigdy nie będę musiał do tego wracać. A teraz to...
Przepraszam.
- Te listy znalazła guwernantka.
- Zatrudniłeś guwernantkę?
Książę wydawał się zdezorientowany, a Tim, widząc jego minę, omal się nie
uśmiechnął. Albo Adam naprawdę w niczym nie zawinił, albo stał się lepszym aktorem
niż w czasie, gdy sypiał z Clare. Wtedy łatwo było go przejrzeć, mimo że bardzo starał
się ukryć prawdę.
- Zatrudniła ją dla mnie twoja żona.
- Działała bez mojej wiedzy i pozwolenia. Podczas naszej ostatniej rozmowy w
dniu pogrzebu jasno dałeś do zrozumienia, że nie życzysz sobie i nie potrzebujesz mojej
pomocy. - Adam wydawał się lekko urażony tym wspomnieniem. Kłótnia była ostatnim
gwozdziem do trumny ich przyjazni. - Powiedziałem Penny, żeby zostawiła cię w
spokoju. Najwyrazniej uznała, że twoja decyzja o zerwaniu z nami znajomości jej nie
dotyczy. - Bezradnie wzruszył ramionami, jakby chciał dać do zrozumienia, że żona
sama o sobie decyduje. - Mnie nie przeszkadza, że ona cię odwiedza.
- Nie?
R
L
T
Tim przesłał księciu niedowierzający uśmiech, gdy bowiem Adam zawarł małżeń-
stwo, wykazywał zaskakującą zaborczość w odniesieniu do świeżo poślubionej połowi-
cy.
- Po prostu wiem, że nie mam się czego obawiać. Ufam jej bezgranicznie. Jeśli
więc chętnie ją przyjmujesz, to ja tylko się z tego cieszę. - Zmarszczył czoło. - Jednak
gdybyś uważał, że zanadto miesza się do twoich spraw, to spróbuję ją przekonać, żeby
cię nie nachodziła.
Ponieważ było wątpliwe, czy Penny można odwieść od zamiaru, który postanowiła
przeprowadzić, Tim powiedział:
- Ona chyba uważa, że nie dam sobie rady bez pomocy. Uznała, że muszę przyjąć
guwernantkę, bez względu na to, czy mi się to podoba, czy nie.
- To cała Penny. Bardzo przejmuje się dziećmi. Nie ma własnych, więc interesuje
się twoimi. Podejrzewam, że jeśli wkrótce nie zajdzie w ciążę, będzie gotowa osobiście
zająć się nauczaniem twoich pociech.
- Nie uważasz więc, że Penny miała ukryty motyw, przysyłając pannę Collins, aby
szukała listów?
- Penny i ukryty motyw? - Książę parsknął śmiechem. - Moja droga żona nie
należy do szczególnie przebiegłych i nie ma zwyczaju kryć się za maską subtelności.
Pewnie dlatego moje życie nie jest najspokojniejsze, za to na pewno interesujące. Nie,
Tim. Gdyby Penny chciała obejrzeć te przeklęte listy, poszłaby do twojego domu i
zażądała, abyś je wydał. Potem przywiozłaby je tutaj, rzuciłaby mi je pod nogi i długo
wypominała głupotę.
- Wiedziała o nich?
- Powiedziałem jej o ich istnieniu, zanim twoja żona umarła. Clare mnie nimi
szantażowała, uznałem więc, że lepiej powiedzieć Penny prawdę, zanim niespodziewanie
pozna ją z innego zródła. Przysiągłem jej wtedy, że już nigdy nie pozwolę sobie na taką
nierozwagę, a ona nie będzie miała powodów, by we mnie wątpić. Jeśli jest to dla ciebie
jakimś pocieszeniem, odkąd mam Penny, stałem się lepszym człowiekiem. Gdyby był
sposób na cofnięcie czasu, nasza znajomość inaczej by się ułożyła.
Tim westchnął.
R
L
T
- Moje życie wyglądałoby podobnie. Clare miałaby innego kochanka, ale sama nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •