[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zrobił mi z nich kolczyki. Banknoty dolarowe poznałam dużo pózniej.
- Wyobrażam sobie, jak zareagowałaś, kiedy pierwszy raz w
życiu zobaczyłaś, jak się używa karty kredytowej. - Flynn chętnie
podjął narzucony przez Zoe temat.
- Nie, z tym akurat nie miałam żadnych problemów -
uśmiechnęła się Zoe. Pomyślała sobie, że Flynn także zdał sobie
sprawę z tego, że wkroczyli na grząski teren, i że ona chciałaby
uniknąć trudnej rozmowy. Przynajmniej tak długo, jak będzie to
możliwe. - Sądziłam, że to rodzaj magii.
- Magii? - zdziwił się Flynn.
132
RS
- Wszyscy ludzie, z którymi miałam w dzieciństwie do
czynienia, uprawiali jakąś magię. Bez przerwy słyszałam o złych
duchach, które wyżywają się na ludziach, i o dobrych, które pomagają
człowiekowi. Więc wcale mnie nie zdziwiło, że można wymienić
bezwartościowy z pozoru plastikowy prostokącik na to, co
człowiekowi w danej chwili potrzebne.
- Opowiedz mi o innych rzeczach, które do ciebie należą -
poprosił Flynn po chwili milczenia.
Zoe postanowiła spełnić jego prośbę. Rozejrzała się po pokoju.
- Te rysunki - wskazała na trzy oprawione w ramki szkice
ołówkiem, wiszące na przeciwległej ścianie - zrobił uliczny artysta w
Port-au-Prince. A maskę aktora kabuki, którą widzisz obok, dostałam
podczas pierwszej wizyty w Japonii. Byłam wtedy jeszcze małą
dziewczynką. Pamiętasz, opowiadałam ci o trzęsieniu ziemi? To było
właśnie wtedy. Miałam dwie takie maski. Ta druga wyglądała jeszcze
okropniej, ale się połamała.
- Podczas trzęsienia ziemi?
- Trzęsienie ziemi przetrwała. Zniszczył ją niezdarny celnik.
- To przykre. A jaka historia wiąże się z tym lustrem?
- Samo lustro kupiłam w sklepie, ale ramę znalazłam na
śmietniku w Greenwich Village.
- Niemożliwe.
- To było jakieś trzy lata temu. Peachy praktykowała w
nowojorskiej firmie jubilerskiej, a ja i Eden pojechałyśmy ją
odwiedzić. Ta rama stała oparta o taki wielki uliczny pojemnik na
śmieci. Nie była w najlepszym stanie, ale podobała mi się, a na
133
RS
dodatek Peachy stwierdziła, że to rękodzieło. Przywiozłam tę ramę do
Waszyngtonu i pokazałam ją znajomemu antykwariuszowi. Okazało
się, że moja rama to dziewiętnastowieczny włoski wyrób. Ten
antykwariusz chciał ją ode mnie odkupić, ale ja już zdążyłam się do
niej przywiązać. Nie wiem, chyba już mam obsesję na punkcie
przedmiotów.
- Każdy człowiek przywiązuje się do przedmiotów - powiedział
Flynn. - Na własne oczy widziałaś, jak ludzie przekopują rumowiska
swoich domów, żeby znalezć cokolwiek, jakąś pamiątkę
przypominającą im przeszłość. Uciekinierzy tak słabi, że ledwo mogą
utrzymać się na nogach, ściskają jakieś zawiniątka tak mocno, jak
gdyby od ich zawartości zależało życie właściciela. Wszystkie twoje
rzeczy są dla ciebie ważne, bo są twoje. Właśnie dlatego tak mi się tu
podoba.
- Mam nadzieję, że ty już wszystkie swoje rzeczy zapakowałeś. -
Zoe uznała, że nadszedł czas, aby poruszyć temat, którego oboje tak
starannie ostatnio unikali.
- Właściwie tak - powiedział Flynn. - Zresztą nie ma tego wiele.
- Podróżujesz tylko z jedną torbą?
- Mniej więcej.
No właśnie, pomyślała Zoe. Czy do Francji, czy w podróż
dookoła świata Gabriel Flynn zawsze wybiera się bez bagażu. Za to
ja... Ja w ogóle nie podróżuję. Jeśli nawet kiedyś stąd wyjadę, będę
miała dużo bagaży.
- Mam coś dla ciebie - powiedział nagle Flynn.
- Dla mnie? - zapytała zdziwiona Zoe.
134
RS
Patrzyła, jak z kieszeni wiszącej na wieszaku marynarki Flynn
wyciąga coś, co kształtem przypomina kopertę. Zawahał się przy tym,
jakby w ostatniej chwili stracił pewność, czy powinien zrobić to, co
zamierzał. Po chwili rzucił marynarkę na fotel i z kopertą w dłoni
podszedł do Zoe.
- Proszę-powiedział, wręczając jej kopertę. Zoe otworzyła ją
ostrożnie. O mało nie zemdlała.
- Co to jest? - zapytała nieswoim głosem.
- A jak myślisz?
Zoe nie wiedziała, jak się zachować. To, co trzymała w rękach,
mogło być zarówno spełnieniem jej najskrytszych pragnień, jak i
najgorszym sennym koszmarem.
- Bilet lotniczy z Waszyngtonu do Paryża? - Jak oniemiała
wpatrywała się w to, co wyjęła z koperty.
- Chcę, żebyś ze mną pojechała.
Spojrzała na niego ze złością. On chce, pomyślała sobie. Po
prostu chce.
- Przecież ty pojutrze wyjeżdżasz! - zawołała. - Chcesz, żebym
rzuciła wszystko i...
- Nie. - Flynn pokręcił głową. - Oczywiście, że nie. Wiem
przecież, że pracujesz i musisz przygotować się do wyjazdu. Dlatego
bilet jest otwarty.
- A co będzie potem?  zapytała Zoe. - Dwudziestego
czwartego masz spotkanie w Genewie, a potem prawdopodobnie
polecisz do Afryki. Sam mi to powiedziałeś. Przecież ten bilet jest
ważny tylko do Paryża, a nie do Genewy czy tym bardziej Afryki.
135
RS
Czego ty ode mnie oczekujesz, Flynn? %7łebym rzuciła wszystko, na co
tak ciężko pracowałam, spokój, poczucie bezpieczeństwa, i poleciała
do Paryża? I mam tam na ciebie czekać nie wiadomo jak długo w
mieszkaniu, w którym nie byłeś od pół roku? A może wydaje ci się, że
skoro przyjadę do Francji, to uda ci się także namówić mnie na udział
w tej twojej krucjacie mającej za cel zbawienie świata? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •