[ Pobierz całość w formacie PDF ]
siadł bliżej. W czarnym smokingu, śnieżnobiałej
koszuli i czarnej muszce wyglądał wprost oszała-
miająco.
Mattie mimo to, a może właśnie dlatego, mart-
wiła się, co się stanie, jeśli ciesząc się obecnością
Jacka i Paryżem, całkowicie straci zdrowy roz-
sądek.
Tego wieczora miała na sobie jedną z dwóch
nowych sukienek, bardzo twarzową, jedwabną,
ciemnoniebieską, ze stójką, w odcieniu idealnie
62 CAROLE MORTIMER
pasującym do koloru jej oczu. Sukienka sięgała do
kolan, ukazując smukłe łydki. Włożyła także ciem-
noniebieskie sandały na wysokim obcasie. Czuła
się w nich i w nowej sukience piękna i elegancka.
Ubrała się tak na wypadek, gdyby napotkali tego
wieczora kogoś z rodziny Jacka. Myślała, że będą
jedli w hotelowej restauracji.
Mattie nie była pewna, czy to dobrze wyglądać
atrakcyjnie w oczach Jacka podczas kolacji, przy
której siedzieli tylko we dwoje, w romantycznym
otoczeniu.
Jack również robił na niej w tych warunkach
wrażenie szalenie atrakcyjnego mężczyzny, a tego
najbardziej się obawiała. %7łe całkiem straci głowę.
Chyba to Jack pierwszy zapomniał, po co zabie-
ra Mattie do Paryża, skoro zamówił dla nich stolik
na tym statku.
Warto cieszyć się życiem odpowiedziała.
Ale czy pamiętasz, dlaczego tu z tobą przy-
jechałam?
Skądże... odpowiedział wymijająco, wyglą-
dając za burtę, za którą przesuwały się, jak baj-
kowe, fantasmagoryczne obrazy, podświetlane nie-
zwykłym światłem reflektorów przepływającego
statku budowle Paryża.
Jakim sposobem nasza kolacja we dwoje na
Sekwanie ma pokazać Sharon, że ona cię wcale nie
interesuje? drążyła Mattie.
Czy to naprawdę nie jest oczywiste? spytał.
WEEKEND W PARY%7łU 63
Skoro wolę przebywać tylko z tobą, a nie z rodzi-
ną, swoją oraz narzeczonego siostry, czyli także
z Sharon, to znaczy, że Sharon mnie nie interesuje.
Słowa Jacka brzmiały całkiem przekonująco,
choć nie do końca. W każdym razie Mattie nie była
pewna, co się za tym wszystkim kryje.
Nie byłoby prościej i taniej zamówić kolację
do apartamentu? spytała półgłosem.
Przyniesiono właśnie pasztet z gęsich wątróbek.
Gdyby pozostali w hotelowym apartamencie,
mogłaby siedzieć sama w sypialni.
Nie żartuj, Mattie ofuknął ją Jack. Nie
przyjechaliśmy do Paryża po to, żeby tkwić w ho-
telu.
W takim razie po co?
Chociaż w twojej sypialni z pewnością byłoby
nam wygodnie dodał.
Mattie wstrzymała oddech. Zaniepokoiła się.
Przyszło ci do głowy ciągnął Jack że
w Paryżu mogę próbować cię uwieść, prawda?
Popatrzyła na niego szeroko otwartymi oczami.
Drżały jej usta.
Przyszło wywnioskował z jej milczenia.
Mogę ci coś obiecać.
Co takiego? spytała.
Obiecuję ci, że nie będę próbował cię uwieść,
jeżeli ty nie będziesz się starała uwieść mnie od-
powiedział, po czym uśmiechnął się.
Mattie na chwilę zaniemówiła.
64 CAROLE MORTIMER
Nie mam zamiaru cię uwieść! odpowiedzia-
ła w końcu z oburzeniem.
Rozumiem zakończył i zajął się pasztetem.
Jak to? Czy jemu się zdaje, że próbuję go u-
wieść? Mattie wpatrywała się w Jacka z niedowie-
rzaniem.
Nie próbowała. Chociaż... czuła, że może mieć
ochotę spróbować. Rozumiała, że obecność Jacka,
jego osobowość, romantyczne otoczenie to wszyst-
ko oddziaływało mocno na jej zmysły, a za ich
pośrednictwem na emocje. Przede wszystkim Jack.
Wydawał jej się...
Jednak gdybyś chciała mnie uwieść, nie mu-
sisz się hamować powiedział jeszcze.
Co za impertynent! pomyślała, rzucając mu
gniewne spojrzenie.
Nie, choćby nawet miała ochotę, nie pozwoli mu
się nawet pocałować. To znaczy... czuła, że już
teraz ma ochotę całować się z nim. Będzie musiała
tłumić w sobie to pragnienie.
Pożałowała, że zgodziła się przyjechać z Ja-
ckiem do Paryża.
Roześmiał się.
Czy coś cię śmieszy? spytała, rozdrażniona.
Ty odpowiedział. To, że jesteś przekona-
na, że zamierzam cię uwieść, a ja wcale tego nie
planuję, moja piękna.
,,Moja piękna ? Jack uważa mnie za piękną?
Coś takiego!
WEEKEND W PARY%7łU 65
Nie dowierzała mu, że nie zamierza jej uwodzić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]