[ Pobierz całość w formacie PDF ]

świadoma, choć nie powiedziała ani słowa podczas jazdy z San Diego.
Nie mogłem pozwolić krzesłu zabrać Jonathana i oczywiście nie mogłem też pozwolić
mu zabrać Sary. A więc jedynym wyjściem, aby uwolnić moją rodzinę od tego straszliwego
koszmaru było poświęcić siebie samego. Może jeszcze nie teraz, może nie w najbliższych
latach. Wszystko zależy od tego, jakiego rodzaju zależności połączą mnie i krzesło. Jasne, że
musiałbym zacząć używać jego złych mocy w taki czy inny sposób, choćby tylko po to, aby
było stale zapracowane i zadowolone, i aby odwrócić jego wrogą siłę ode mnie i mojej
rodziny.
Przez długi czas staliśmy obok siebie, patrząc na krzesło.
 Zastanawiam się, dlaczego Henry Grant zdecydował się nam je zostawić 
powiedziała Sara.
Wzruszyłem ramionami.
 Nie przypuszczam, żebyśmy się tego kiedykolwiek dowiedzieli. Może byliśmy
najbliższymi handlarzami, jakich znalazł. Jesteśmy wpisani do Rejestru Kalifornijskich
Handlarzy Antykami, jest tam podany adres domowy.
 Musiał być w straszliwej panice, chcąc się go pozbyć.
 Też tak sądzę. A jednak musiał mieć jakieś pojęcie o tym, czym jest to krzesło,
zanim je kupił. Pamiętaj, że nim przyjechał tutaj z Santa Barbara, zostawił w biurze
informację mówiącą, że nie wolno przyjąć mebla z powrotem od nikogo i pod żadnym
warunkiem.
 A potem zginął w wypadku drogowym  zauważyła Sara.
 Wypadku? Może to nie był wypadek. Wszystko, co się zdarza przy udziale tego
krzesła, wydaje się częścią jakiegoś przemyślanego planu. I naprawdę chciałbym wiedzieć co
to, do cholery, za plan.
Sara rozejrzała się po pokoju. Nie było śladu po zbrodni, która wydarzyła się tu we
wczesnych godzinach rannych, z wyjątkiem wilgotnej plamy na dywanie, w miejscu, gdzie
starannie zmyłem krew ojca Corso. Popiół wymiotłem i wyrzuciłem, a skorupę przyjaciela
diabła spaliłem w ogrodzie. Powietrze było chłodne i nieprzyjemne; panował też dziwny
zapach, który był dla nas obojga obcy. Gorzki i cierpki kojarzył mi się z zasiarczonymi
płytkami starego samochodowego akumulatora.
Na ścianie rekin z obrazu Copleya był już tylko o cale od marynarza, a zakapturzona
postać na płótnie Stuarta zaczęła przekraczać przestrzeń otwartego obszaru między drzewami
i była teraz już tylko dwadzieścia czy trzydzieści stóp od przerażonego, ubranego na czarno
gentlemana. Twarz zakapturzonego stwora była ciągle niewidoczna, ale za ciemnością jego
szat zwisało coś, co przypominało szarawy sznur.
Sara obejrzała oba obrazy bez słowa. Stanąłem za nią i położyłem ręce na jej
ramionach.
 Stopniowo zbliża się nieuniknione przeznaczenie  zauważyłem.
Obróciła się i popatrzyła na mnie, a jej oczy błyszczały z trwogi.
 Przemyślisz to wszystko, prawda?  zapytała.
 Nie będziesz próbował żadnych lekkomyślnych bohaterskich czynów?
Potrząsnąłem głową.
 Nigdy nie byłem skory ani do czynów bohaterskich, ani lekkomyślnych.
 Znaczysz dla nas dużo, bardzo dużo  oznajmiła Sara.  Wiem, iż wszystko
wskazuje na to, że jedynym sposobem, żebyśmy mogli pozbyć się krzesła, jest śmierć
któregoś z nas& ale muszą być jeszcze inne wyjścia. Pamiętasz przyjaciela Davida,
Williamsa? Zdołał się pozbyć krzesła po śmierci kochanki, żony Davida. Tak więc nie musisz
koniecznie być spokrewniony z ofiarą, którą trzeba poświęcić.
 Pomyśl w jakiej sytuacji ono nas stawia?  spytałem ją.  Czy możemy złożyć
ofiarę z kogoś innego, aby uratować siebie?
 Nie to miałam na myśli. No, może jednak pomyślałam o czymś takim. Kiedy stoisz
tuż nad przepaścią, wtedy, jak się obawiam, wolisz, żeby umarł ktoś inny niż jeden z twoich
buskich. Ja przede wszystkim nie chcę, żebyś to był ty. Kocham cię i nic na to nie poradzę.
Zmęczonym gestem przycisnąłem koniuszki palców do powiek.
 Nic nie wiem. Nie mam w ogóle żadnych pomysłów. Teraz stoi przed nami
problem przemycenia go do szpitala, żeby David nie dostał go w swoje ręce.
 Wróciłoby do nas, nawet gdyby udało się Davidowi je zabrać.
 Może tak, może nie. Nie ufam Davidowi ani na jotę. Jeśli jest zdolny wysłać
kierowany pocisk rakietowy na pełną ludzi salę zgromadzeń, to w takim razie może zechcieć
spróbować jakiejś umowy z diabłem, aby wydobyć od nas krzesło& a to łączy się z
zamordowaniem kogoś z nas.
 Naprawdę myślisz poważnie o rakiecie? Wydaje mi się to nieprawdopodobne.
 Kochanie  powiedziałem  David chce powrotu swojej Jennifer. Obsesyjnie. A
Martin Jessop oczywiście nie ma zamiaru umierać w zamian za swojego ojca czy zamiast
kogoś innego. Pewnie, że mógłby to być tylko jakiś zwariowany scenariusz, który David
stworzył w swojej głowie. Faktem jednak jest, że Martin Jessop rzeczywiście ma dostęp do
pocisków rakietowych, a jutro naprawdę odbędzie się w Los Angeles religijny kongres. Cała
rzecz łatwo może zostać uznana za tragiczny wypadek. Awaria systemów, uszkodzenie
komputera czy coś w tym rodzaju. Zawsze testuje się rakiety nad Pacyfikiem albo China
Lake. Martin Jessop zna swoje rakiety i na pewno już wymyślił jakiś sposób, aby ukryć
przestępstwo.
Sara zapatrzyła się w dal.
 To jest jak koszmar  szepnęła.  Mam ciągle takie wrażenie, że musiałam
chyba zasnąć i że to wszystko mi się tylko śni.
Pocałowałem ją.
 Może poszłabyś na górę i spakowała jeszcze trochę rzeczy? Wez też dla mnie parę
koszul. A ja sprawdzę, czy mi się uda załadować krzesło do samochodu.
Popatrzyła na schody.
 Jesteś pewny, że na górze jest bezpiecznie? %7ładnych diabelskich pluskiew czy
czegoś takiego?
 Jeśli coś zobaczysz, krzycz.
 O tak, będę  obiecała gorliwie.  Będę. Kiedy odeszła, wziąłem głęboki wdech
i przeszedłem przez pokój, aby zmierzyć się z krzesłem. Uśmiechało się do mnie z góry. Z
góry! Z wysokości prawie sześciu i pół stopy. Urosło niemalże o sześć cali i dziesiątki dusz
potępionych, które spadały wzdłuż podpórki krzesła porozciągały się teraz jak postaci z
obrazów El Greca. Wszędzie wokół niego czułem falowanie powietrza, przypominające mi
drgające gorąco nad węglowym barbecue.
 Słuchaj  szepnęło gdzieś w zakamarkach mojego umysłu.
 Czego mam słuchać? Znowu kłamstw?
 Wiem o umowie dotyczącej uśmiercenia dusz chrześcijańskich.
Przyjrzałem mu się uważnie.
 Wiesz o tym? Skąd?
 Myśli człowieka nazwiskiem Sears są przezroczyste.
 Tak? I co?
 Przemyślałem to sobie i ta umowa wydaje mi się interesująca.
 O tak, jestem pewien, że tak jest. Dla kogoś, kto lubi torturować niewinnych księży [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •