[ Pobierz całość w formacie PDF ]

groznej sytuacji, i nie miał pojęcia, jak się z niej wyplątać.
Gdyby znalazł sposób na częstsze kontakty z grupą słynnych
gości, być móże dowiedziałby się więcej na ich temat, a nawet
odkrył jakieś ich skandaliczne sekrety. W każdym razie ma
jeszcze trochÄ™ czasu. Oby tylko bracia Corbinowie nie wkroczyli
do akcji. Bo wówczas nie tylko jego niechybnie spotka coś
złego.
ROZDZIAA. PITY
Mimo gwaru,panujÄ…cego w hotelowym holu Renee natychmiast
rozpoznała głos matki. Uśmiechnięta Anne Marchand stała obok
biurka Luca, prowadząc z nim ożywioną rozmowę. Była to przy-
stojna pani o ciemnych włosach lekko przyprószonych siwizną,
która mimo swych sześćdziesięciu paru lat zachowała młody
wygląd i młodzieńczy sposób bycia.
- Chodzmy, przedstawię was mojej matce - rzekła Renee,
zwracając się do Pete'a. Podeszła do recepcji i, uścisnąwszy
matkę, powiedziała: - Pozwól, mamo, że ci przedstawię Pete'a
Traynora ijego siostrzeńca Adama. Pete, to moja matka, Anne
Marchand.
- Bardzo mi miło pana poznać - odparła Anne, podając mu dłoń.
- Charlotte mówiła mi, że zatrzymał się pan w naszym hotelu.
Cieszę się, żę możemy pana gościć.
- Dziękuję za miłe słowa. Ale proszę mi mówić po ImIemu.
- Wobec tego przejdzmy oboje na ty - odparła Anne z miłym
uśmiechem. - Przyjaciele moich córek są moimi przyjaciółmi. -
Spoglądając na Adama, dodała: - Myślę, że należałoby poznać
tego sympatycznego młodego człowieka z naszą Daisy Rose.
Moja wnuczka jest teraz w gabinecie Charlotte i pewnie nie
może się doczekać, kiedy zabiorę ją do domu, gdzie mogłaby
wypróbować nowe pudełko farb do malowania.
- Oj tak! - zawołał Adam, patrząc na Pete'a proszącym
wzrokiem. - Wujku, czy mogę zobaczyć dziewczynkę z farbami?
Pete czułym gestem zmierzwił mu włosy.
- Dobrze, ale nie teraz. Renee i ja musimy się przygotować do
ślubu. Ty też.
- Do ślubu? - wykrztusiła Anne, gwałtownym ruchem
przyciskając rękę doserca.
Renee uznała za konieczne wyprowadzić matkę z błędu.
- Przyjaciele Pete'a chcieliby wziąć dzisiaj ślub, o ile uda się w
porę załatwić wszystkie formalności - wyjaśniła. - I poprosili
mnie i Pete'a na świadków.
- Panną młodą jest ta aktorka? - spytała Anne, dyskretnie
zniżając głos do szeptu.
- Tak, mamo. Musimy w tym celu znalezć ustronną kaplicę za
miastem. Zamierzałam właśnie poprosić Luca, żeby się tym
zajÄ…Å‚.
- Ale ja nie chcę jechać na ślub. Chcę zostać w hotelu i malować
z dziewczynką - oświadczył mały Adam, podpierając się butnie
pod boki.
- Nic z tego, kolego - odrzekł Pete. - Ale mogę ci obiecać, że po
weselu pójdziemy na lody.
- Nie chcę lodów. Chcę malować z tą dziewczynką.
- Bardzo panie przepraszam. Adam jest zmęczony i musi się
przespać - tłumaczył się speszony Pete.
Adam złapał Renee za rękę, najwyrazniej szukając jej pomocy.
- Nie chcę spać, chcę się bawić z dziewczynką.
Anne skinęła na Pete' a.
- Mogłabym zamienić z tobą parę słów na osobności?
Pete posłusznie skierował się za nią w drugi koniec holu,
rzucajÄ…c Renee pytajÄ…ce spojrzenie. Nie mniej zaskoczona Renee
odprowadziła ich wzrokiem, zastanawiając się, co jej matce
przyszło do głowy. Rzecz szybko się wyjaśniła, gdyż rozmowa
Anne z Pete' em trwała zaledwie parę sekund.
- Zaproponowałam Pete'owi, że na resztę dnia zabiorę Adama do
babci - wyjaśniła Anne. - W ten sposób będziecie mogli się
spokojnie zająć przygotowaniami do ślubu, a Daisy Rose będzie
uszczęśliwiona, mogąc się pobawić z chłopcem w swoim wieku.
Mnie też ulży, kiedy dzieci zajmą się sobą, a wieczorem
dopilnuję, żeby zjadły porządną kolację.
Renee przyjrzała się matce podejrzliwym wzrokiem. Czyżby
Anne postanowiła odegrać rolę swatki, stwarzając córce okazję
spędzenia długiego sam na sam ze znanym reżyserem?
- Boję się, mamo, że opieka nad dwojgiem małych dzieci to dla
ciebie zbyt wielki wysiłek - powiedziała z dobrze udaną troską w
głosie.
- Nie martw się o mnie, kochanie. Nie będę sama, będę miała do
pomocy Charlotte, która obiecała zjeść ze mną kolację. A dla
Daisy Rose to ważne, żeby nie była stale w towarzystwie
samyoh dorosłych.
Adam podskoczył do Pete'a i zaczął go szarpać za rękę.
- Wujku, zgódz się, bardzo cię proszę!
- Nie chciałbym sprawiać paniom kłopotu - niezupełnie szczerze
zastrzegł się Pete.
- Ach, to żaden kłopot - odparła Anne. - Prawda, córeczko?
Renee znalazła się w sytuacji bez wyjścia. Nie chciała robić
zawodu Adamowi ani sprzeczać się z matką.
- No dobrze - rzekła po krótkim namyśle.
- Oczywiście, o ile Pete nie ma nic przeciwko temu.
Pete wziął Adama na ręce.
- Zanim się zgodzę, musisz obiecać, że będziesz bardzo, ale to
bardzo grzeczny.
- Obiecuję - przyrzekł rozradowany malec.
- W takim razie naj serdeczniej dziękuję. - Postawił Adama na
ziemi. - On też na pewno tęskni za rówieśnikami.
Renee w pierwszej chwili nie była zachwycona, lecz po namyśle
doszła do wniosku, że przynajmniej do zakończenia ceremonii
ślubnej będą im towarzyszyć Ella i Evan. Problemy mogą się
zacząć dopiero po wyjściu z kaplicy.
- Przyjedziemy po Adama zaraz po ślubie - zaznaczyła.
- Nie musicie się śpieszyć - odparła Anne, obdarzając Pete'a
uśmiechem, który potwierdził wcześniejsze podejrzenie Renee. -
Nie mam nic przeciwko temu, żebyście poszli się gdzieś
zabawić. Renee zanadto się przepracowuje ...
- Mamo!
- Czy powiedziałam coś złego? Przecież każdy musi się czasem
rozerwać - odparÅ‚a Anne z niewinnÄ…mmÄ…·
- Posłuchaj matki, Renee - wtrącił Pete.
- Wiem, z jakim zapamiętaniem potrafisz pracować.
- I kto to mówi? - oburzyła się Renee. - Sam nie widzisz świata
poza pracÄ….
- Masz rację - z szelmowskim uśmiechem przyznał Pete. - Zatem
obojgu nam przyda siÄ™ odrobina rozrywki. .
- Nie sprzeciwiaj się, Renee, bo mądrze mówi - upomniała ją
Anne.
Aadne rzeczy, pomyślała. Własna matka bierze stronę człowieka,
który zrujnował jej karierę! Ale o tym, rzecz jasna, matka nigdy
siÄ™ od niej nie dowie.
- Tak czy inaczej odbierzemy Adama przed północą - rzekła
stanowczo. - A podrzucimy go, jadąc na ślub do kaplicy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •