[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyjęliśmy do siebie po śmierci pani Berg.
- Podziwiam pani matkę. To musi być niezwykła kobieta, skoro
wychowała swoje dzieci na porządnych ludzi mimo kłopotów z własnym
mężem. Proszę mi wybaczyć, ale wiem, że życie was doświadczyło.
Byłem z pani siostrą na... hm... zażyłej stopie. Opowiadała mi o strachu,
który przeżywaliście, kiedy ojciec wracał do domu pijany. Wiem, że was
bił, przeklinał na cały dom i sprowadzał podejrzane typy do mieszkania. I
to wtedy, kiedy pani matka leżała złożona śmiertelną chorobą.
Elise nic nie odpowiedziała. Taka była prawda, ale nie chciała jej słyszeć
z ust obcego człowieka. Zwłaszcza z ust majstra Paulsena.
- Myślę, że dostaliście po niej w spadku same pozytywne cechy.
Teraz dopiero zrozumiała, dokąd zmierzał. Myślał o Braciszku, swoim
synu. Zastanawiał się, czy w jego żyłach płynie dobra krew.
- Tak, ja też tak myślę - odrzekła. - Przyszedł niedawno list od jednego z
naszych wujków z Ameryki. Wyemigrowali dwadzieścia lat temu i
mieszkają teraz w Spokane w stanie Waszyngton. - Reidar nauczył ją
prawidłowej wymowy nazwy tego miasta. - Solidnie pracowali - dodała - i
dobrze im się wiedzie. Mają dom i pieniądze.
Chwaliła się jak Hilda, ale dlaczego Paulsen miał sobie myśleć, że jego
wkład w przyszłe życie Braciszka więcej znaczy niż wkład rodziny jego
matki? Majster odziedziczył tytuł i majątek i z czego tu być dumnym?
Ważniejsze jest to, co siedzi w człowieku, zdolności i chęć działania.
- Doprawdy? Miło mi to słyszeć. Waszą rodzinę cechuje odwaga i silna
wola, a to rzadkie cechy.
Kiedy zbliżyli się do przędzalni Hjula, dorożka zatrzymała się.
- Mam do pani prośbę, pani Ringstad. Czy mogłaby pani odwiedzić
mnie kiedyś? Bardzo chciałbym z panią porozmawiać o pewnej sprawie,
ale wolałbym zrobić to u siebie. Proszę mnie zle nie zrozumieć, ale u pani
w domu zawsze ktoś jest w pobliżu.
Elise nie spodobał się ten pomysł.
- Nie może pan teraz powiedzieć, o co chodzi, panie Paulsen?
- Niestety nie. To wymaga czasu, a właśnie wybieram się na proszony
obiad. Może w najbliższą środę po pracy?
- Musiałabym zapewnić opiekę Hugo.
- Pani siostra nie może się nim zająć?
- Zapytam ją, ale nie wiem, jak zareaguje na wiadomość, że wybieram
się do pana. Chyba domyśla się pan, dlaczego pana unika. Ma głębokie
przekonanie, że zmuszono ją do czegoś wbrew jej woli. Oddała pierwsze
dziecko, ale myśl o oddaniu drugiego ją przerosła. Po śmierci Jensine była
niepocieszona. Hilda jest młoda i popełniła błędy, ale kochała oboje
prawdziwą miłością.
- Rozumiem - powiedział grubym głosem.
- Doprawdy, panie Paulsen?
- Rozumiem też pani sceptycyzm, pani Ringstad. Przyznaję, że
zachowałem się bezwzględnie, ale proszę, by nie oceniała mnie pani zbyt
surowo.
Dokładnie te same słowa wypowiedział Emanuel. Co też myślą ci
zadufani w sobie mężczyzni? Wydaje im się, że mogą ingerować w cudze
życie, a potem uniknąć kary?
- I proszę dać mi szansę, bym mógł wszystko wyjaśnić - dodał błagalnie.
Elise zdziwiła się. Nagle role się odwróciły. On traktował ją z
uniżonością, był uległy i prosił o łaskę. Ona miała władzę, mogła zgodzić
się lub odmówić.
- No dobrze, panie Paulsen. Spróbuję znalezć wolną chwilę. Nie muszę
nikomu mówić, dokąd się wybieram. W najbliższą środę nie mogę, wątpię
zresztą, czy znajdę czas przed świętami.
Podziękował, uchylając kapelusza. Woznica pomógł jej wysiąść.
Przechodząc przez most, zastanawiała się, czego Paulsen od niej chciał.
Z tych myśli wytrącił ją Peder. Uchylił drzwi i wystawił głowę.
- To ty, Elise?! - krzyknął przestraszony.
- Tak, już jestem. Długo czekasz?
- Bałem się, że ktoś cię napadł po drodze.
- Kto by napadał na taką zwyczajną dziewczynę - roześmiała się. -
Chyba że jakiś troll, ale trolle wolą księżniczki.
- Gdyby trolle wiedziały, jaka jesteś miła, wybrałyby ciebie. Peder
wyszedł na kamienny stopień i starannie zamknął za sobą drzwi.
- Była tu jakaś pani i rozmawiała z Hildą i Reidarem. Powiedziała, że
bardzo lubi dzieci, i chciała zaopiekować się Hugo. Nie jestem pewien, ale
to chyba ona pomagała mamie w chorobie.
Elise zesztywniała.
- I Hilda jej pozwoliła?
- Tylko na chwilę. Ta pani powiedziała, że jeszcze wróci. Elise pchnęła
drzwi i weszła do środka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •