[ Pobierz całość w formacie PDF ]
który mówił: Darth Bane... Darth Bane... Powtarzał imię jednego z najsłynniejszych
pradawnych Lordów Sith. Zaczęła go boleć głowa... Mężczyzna w zbroi padł na ziemie
łapiąc się za nią... Walczył... jakby z samym sobą... znowu głos przemówił, lecz teraz
wdał się w polemikę z drugim głosem:
Opiera się...
Długo nie będzie...
Coś jest nie tak...
Jak otworzyć Holocron... jak użyć holocron... Czemu on nie działa...
Może zle wybraliśmy...
Nie... Pomyliliśmy się co do użycia... brakuje nam czegoś...
Może on jest niegodny?
Norcoloh Idej... Norcoloh Idej...
Amulet Korribanu...
tak...
Człowiek podczas dialogu dwóch głosów wił się i szamotał po ziemi. Nagle jakby
ktoś odciął mieczem świetlnym, przestał i znieruchomiał. Po chwili wstał, spakował
przedmiot i wyszedł.
Zaczynał akceptować to co z nim się działo... Słyszał tylko jeden głos w głowie,
który mówił : Leć na Korriban...
Komandor Bellan Halcyon spacerował po mostku okrętu desantowego klasy
Acclamator. Acclamator to pierwszy poważny znak nadchodzących zmian
w budownictwie okrętowym. Ten potężny okręt desantowy Republiki został od podstaw
zaprojektowany jako ciężka jednostka bojowa o dalekim zasięgu. Poza 16 000 żołnierzy,
jego standardowy ładunek to 80 kanonierek szturmowych różnych wersji, 48 maszyn
kroczących AT-TE, 36 dział samobieżnych i 320 śmigów. Duża ilość ciężkiego
uzbrojenia pozwala mu zarówno toczyć walki w przestrzeni, jak i zabezpieczać obszary
lądowania na powierzchni planety-celu. Teraz znajdował się on na orbicie Bestine.
Bellan Halcyon był już starym komandorem, z dużym doświadczeniem. Postawny
wysoki mężczyzna o siwej brodzie i włosach tego samego koloru miał w przyszłym
tygodniu przejść na emeryturę. Właśnie przeglądał swoje notatki.
Wybierał dokąd, jak już wróci do swojego domu na Aldeeran, pojedzie na długie
wakacje z żoną. Miała to być jego ostatnia misja jako Komandora statku Republiki.
Wokół jego okrętu flagowego, którego nazwał na cześć swojej żony Arian krążyła
chmara myśliwców.
Znajdowały się tam także dwa duże okręty tego samego typu i jeden nosiciel
myśliwców klasy Kellan. Mieli odbyć standardowe ćwiczenia. Myśliwce były klasy
Delta-7 Aethersprite.
Lekkie i szybkie ogólnego przeznaczenia, przydatne szczególnie przy uzyskiwaniu
i utrzymywaniu przewagi powietrznej. Z jednej strony, dzięki małym rozmiarom i dużej
zwrotności, Delta-7 był bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem w walce kołowej,
z drugiej zaś niemal zupełnie nie nadawał się do przeprowadzania ataków na cięższe
okręty wroga.
Brak hipernapędu i bardzo ograniczona przestrzeń ładunkowa nie pozwalają też tej
maszynie na dalsze rajdy w przestrzeń, przywiązując ją do macierzystej planety, stacji
kosmicznej, okrętu nosiciela myśliwców. Małe statki trenowały ustawienia w szykach
bojowych i różne manewry. Większe okręty sprawdzały szybkość ludzi obsługujących
poszczególne systemy.
Nagle z nadprzestrzeni wyłoniły się statki. Było ich bardzo wiele. Komandor nie znał
ich kształtu, klasy i pochodzenia. Co to za huttyjskie pomioty?? zaklął. Znajdywało
się tam pięć dużych okrętów rozmiarem dorównującym Acclamatorom. Kształt nie
wyróżniał się znacząco. Był ciemny, podłużny, o trzech wysokich, jakby z niego
wyrastających cyplach, bądz wieżach. Wyglądał jak głowa trójrogiego Mellana z Krenos
III. Leciały wprost na statki Republiki. Komandor Bellan zastanawiał skąd pochodzą
i czego chcą.
Poruczniku Wedge... Czy możemy się z nimi skontaktować przez komunikator???
zapytał Komandor.
Próbuje... ale nie odpowiadają Sir...
Sir z tych statków wylatują chyba myśliwce! krzyknął jeden z podwładnych.
Ich oczom ukazał się zaiste imponujący widok. Z dołu statków otworzyły się dwie
klapy.
Wyglądało to jakby otwierała się paszcza potwora chcącego opluć trującym kwasem
swoją ofiarę. Zaczęła wylatywać chmara czarnych sześciokątnych myśliwców. Podobnie
jak w większych statkach tak i w mniejszych z góry wychodziły trzy jakby wieże.
Komandor patrząc na to nie miał wątpliwości... Nie mieli oni pokojowych zamiarów...
Wysłać wiadomość do dowódców pozostałych okrętów! Nie wiążemy się w walkę
dopóki nie zostaniemy zaatakowani! rzucił do oficera łączności.
Tak jest Sir!!!
Wszyscy na stanowiska... Niech myśliwce będą w gotowości... krzyknął.
Ludzie praktycznie nie potrzebowali rozkazów. Była to bardzo doświadczona załoga,
więc każdy wiedział co ma robić na wypadek takich sytuacji. Wszyscy ludzie obstawili
swoje miejsca pracy. Turbolasery czekały w pogotowiu. Tarcze ochronne były ustawione
na pełną moc.
Tajemnicze myśliwce prawie zbliżały się już do zasięgu działek laserowych
republikańskich statków. Nagle w każdym komunikatorze statku należącym do Republiki
rozległ się basowy, narastający syczący głos Norcoloh Idej.. Norcoloh Idej!!!! .
Myśliwce w tym momencie otworzyły ogień z trzech wież. Pierwsze niespodziewające
się ataku statki republiki trafione, rozprysły się na kawałki.
Dowódca Delta do eskadry! Szyk bojowy L 1 rzucił do mikrofonu.
Delta 2 gotowy...
Delta 3 gotowy...
I tak po kolei każdy zgłaszał swoja gotowość do bitwy.
Pokażmy im kto tu rządzi!!! krzyknął dowódca.
Działka laserowe otworzyły pełny ogień. Walka się rozpoczęła. Dowódca Delty siadł
na ogon jednemu z wrogów. Wziął go na cel. Nacisnął spust. Niebieskie nitki laserów
z jego działek, docierając do kadłuba myśliwca posłały go w niebyt. Nagle zatrzęsło nim.
Na ogonie jego statku było dwóch wrogów. Robił uniki, lecz nie zbyt skuteczne. Trafili
go w lewy silnik.
Zaklął w duchu, próbując opanować statek. Niespodziewanie jeden z ścigających go
myśliwców wybuchł.
Osłaniam Ciebie dowódco!! rozległ się głos w komunikatorze.
Dzięki!! Pter...
Niestety wrogów było więcej. Kiedy Pter przeleciał pod myśliwcem dowódcy delta
nadział się na dryfujący w kosmosie zniszczony statek przeciwników. Odbił się od niego
jak kula i poleciał w górę. Chwilę pózniej jego statek wybuchł trafiony zabłąkanym
laserem. Chaos walki narastał z każda chwilą. Dowódca Delty leciał, rozglądał się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]