[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Następnie opowiedział jej pięć kiepskich dowcipów i nie miał za złe, \e się nie
śmiała, kiedy je objaśnił.
- Ju\ mówiłam, Davidzie. Twoje rysunki są świetne, ale dowcipy...
- Właśnie dlatego tak cię lubię, Summer. Jesteś ze mną zawsze szczera.
Mogę ci ufać. Poprzednia dziewczyna, z którą chodziłem, zraziła mnie do
rodzaju \eńskiego.
- Dlaczego? - spytała Summer, marszcząc czoło.
- Powiedziała, \e chce ze mną chodzić, więc mam się nie spotykać z
nikim innym. Byłem zadowolony, to znaczy... podobała mi się, więc się
zgodziłem. Potem dowiedziałem się, \e to samo mówiła dwóm innym
chłopcom. Miała swój własny harem.
- Nigdy bym cię tak nie okłamała - powiedziała Summer. - Czasami
trochę przesadzam, ale to się mo\e zdarzyć ka\demu. - Wzruszyła ramionami i
nie mogła spojrzeć Davidowi w oczy, zastanawiając się nad swoim kłamstwem
na temat biegania. Ale teraz to ju\ nie jest kłamstwo, pomyślała.
David zerknął na zegarek.
- Musimy jechać do domu. Superman zaraz wróci z przyjęcia.
Pomogła mu zło\yć koc. Trzymając się za ręce, poszli do samochodu,
przystając od czasu do czasu, by się pocałować.
Rozdział 11
Następnego popołudnia Summer spotkała się z Reginą i Greggiem w
Pizza Paddle. Modliła się, by zaczęło padać, bo wtedy David by nie pracował i
mógłby się do nich przyłączyć.
Pizza Paddle była zatłoczona. Woń włoskich przypraw uświadomiła
Summer, jak bardzo jest głodna. Usiadła pomiędzy Reginą i Greggiem i we
trójkę pochłonęli ogromną pizzę w rekordowym tempie. Summer właśnie
dopijała kolę, gdy jej przyjaciółka wyszeptała rozgniewana:
- Nie podnoś wzroku.
Pokusa była zbyt wielka. Mina Reginy świadczyła o tym, \e coś jest
bardzo nie w porządku. Summer spojrzała w kierunku wejścia. Krew odpłynęła
jej z twarzy. W drzwiach stał David. I nie był sam. Obok niego wdzięczyła się
Ann Logan. Wylakierowane paznokcie wpijała w jego ramię.
- Co teraz zrobisz? - spytała Regina.
Summer zmusiła się do uśmiechu.
- Nie wiem. Chyba muszę zachowywać się naturalnie. Masz lepszy
pomysł?
- Co się dzieje? - zapytał Gregg z ustami pełnymi pizzy.
- Właśnie wszedł chłopak Summer w towarzystwie Ann Logan. Nie patrz
tam. - A potem dodała: - Nie zauwa\ył cię, Summer. Chcesz uciec tylnymi
drzwiami?
- Na pewno nie. Je\eli on woli towarzystwo Ann Logan, niech tak będzie.
Ale coś tu nie gra. Powiedział mi, \e pracuje. I myślałam, \e jestem jego
dziewczyną. Widzę jednak, \e się myliłam. To znaczy nigdy nie mówił, \ebym
się nie spotykała z nikim innym, ale wydawało mi się... po tym, jak mi pokazał
swoje rysunki...
- Bredzisz - przerwała jej przyjaciółka.
- Wszystko jedno - wyszeptała Summer i wzruszyła ramionami.
Jednocześnie czuła się tak, jakby zaraz miała umrzeć. Modliła się o to, by nie
wybuchnąć płaczem. Aby się opanować, wzięła kilka głębokich wdechów.
- Mam pomysł - powiedziała Regina. - Gregg, połó\ rękę na oparciu
krzesła Summer.
- Dlaczego? - spytał Gregg.
- Zrób to - rozkazała Regina. - Skoro Ann przyszła na randkę z Davidem,
Summer jest na randce z tobą. Kapujesz?
- Co? - dopytywała się Summer.
- Skoro Ann jest z Davidem, ty jesteś z Greggiem. Gregg, zachowuj się
tak, jakby ci na niej zale\ało. I nie dyskutuj ze mną. Pamiętaj, \e jesteś mi
winien dwadzieścia dolców.
- Czy w ten sposób pozbędę się długu?
- Tak. No. Przysuń się do niej.
- Posłuchaj, zanim zaczniemy to przedstawienie, musimy wyjaśnić, czy
David jest na randce z Ann... -wyjąkała Sunimer.
- Otwórz oczy, dziewczyno. Przecie\ to oczywiste. Wszystkie chłopaki to
oślizgłe kreatury.
- Idą tu - powiedział Gregg. - Summer, daj mi rękę.
- Co? - Summer czuła się tak podle, \e najchętniej skryłaby się w mysiej
dziurze.
- Cześć, Summer! - rozległ się radosny głos Davida, co wprawiło ją w
jeszcze większe zakłopotanie.
- Cześć wam wszystkim! - Piskliwy głos Ann zabrzmiał w uszach
Summer jak zgrzyt kredy o tablicę.
- Cześć, David. Cześć, Ann - powiedziała na tyle beznamiętnym tonem,
na ile było ją stać.
David nie patrzył na nią. Gapił się na ramię Gregga otaczające plecy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]