[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że trudno było dzielić z nimi kuchnię. Po wojnie w domu mieszkali też angielscy żołnierze.
Rozpalali w kuchni ognisko, tak po prostu, na podłodze. Byli strasznie głośni. Ale przyjacielscy
w stosunku do dzieci. Bertha informowała o tłumach uchodzców, którzy szli w dół głównej ulicy.
Dziewczynki stały przy płocie i patrzyły, jak codziennie setki ludzi z końmi, torbami, ręcznymi
wózkami i koszami przechodziły obok domu. Uważały, że to bardzo interesujące. Przez kilka
tygodni wszystko, co mogły znalezć w domu, ładowały do wózka dwuletniej Harriet, wkładały,
co tylko znalazły w szafach, i dreptały gęsiego po podwórku.  Bawimy się w uchodzców 
wyjaśniały matce, a potem kwaterowały się przymusowo w kurniku. O tym Bertha pisała do
swego męża. Jechała przez całe Niemcy, żeby go odwiedzić. Bez dzieci.
A potem on wrócił. Nie był roztrzęsiony, nie był też zły ani chory. Nie był inny niż przedtem
ani bardziej kapryśny, ani łagodniejszy. Po prostu był zadowolony, że znalazł się z powrotem
w domu. Chciał, żeby wszystko znów było jak dawniej, i brał się w garść. Tylko jego najmłodsza
córka, Harriet  gdy wyjeżdżał, była jeszcze niemowlęciem  nazywała go od tego czasu
Fiodorem. Dlaczego, nikt nie wiedział. Kim był Fiodor? Christa i Inga wyobrażały sobie, że
musiał to być mały rosyjski chłopiec ze skośnymi jasnoniebieskimi oczami i nastroszoną ciemną
czupryną. Uratował dziadka, ukrywając go w swoim domku na drzewie i utrzymywał przy życiu,
karmiąc skórkami chleba. Ale przecież dziadek w ogóle nie dotarł do Rosji.
Po powrocie Hinnerka Bertha bez szemrania usunęła się na drugi plan. Pokazała mu domowe
księgi, które on sprawdził. Jemu pozostawiła decyzję, czy zatrzymać Ursel, czy ją sprzedać.
Postanowił ją zatrzymać i została, chociaż dawała już niewiele mleka. Nadal jeszcze obcy ludzie
mieszkali na piętrze domu. To się Hinnerkowi nie podobało. Klął na starsze małżeństwo
drobnych ludzi, nawet jeśli mogli to usłyszeć. Nagle stało się za ciasno, a Bertha, która
dotychczas wspaniale dzieliła kuchnię z tą parą, musiała teraz sporządzać plany, kto, kiedy
i gdzie może przebywać. Wstydziła się, ale robiła to.
Hinnerk, chociaż pózniej wystąpił z partii, sprawował urząd drugiego sędziego okręgowego.
Zajmował więc wysoką pozycję w czasach reżimu nazistowskiego i wskutek tego stracił prawo
wykonywania zawodu adwokata. Wkrótce został przez Amerykanów wysłany do obozu
denazyfikacyjnego. Matka opowiadała mi, że ona i jej siostry co kilka miesięcy musiały się
wszystkie elegancko ubrać, a potem jechały koleją do Darmstadt, żeby odwiedzić ojca. Gdy Inga,
która miała wtedy osiem lat, zapytała go, co robi tam przez cały dzień, tylko na nią spojrzał. Nie
odpowiedział.
W drodze powrotnej z tych odwiedzin Bertha wyjaśniała córkom, że Anglicy i Amerykanie
sprawdzą ich ojca, żeby mógł wkrótce znów pracować. Matka wyznała mi, że jeszcze przez całe
lata wyobrażała sobie egzaminy prawnicze tylko po angielsku.
Potem dziadek wrócił, odzyskał pozwolenie na wykonywanie zawodu adwokata i nigdy nie
uronił ani słowa na temat tego półtora roku w obozie. A także o latach wcześniejszych.
Inga opowiadała, że w testamencie zadysponował, by spalić jego dzienniki po jego śmierci.
I tak też uczynili.
 I nie zajrzałaś do nich przedtem?  zapytała Rosmarie z niedowierzaniem.
 Nie  odpowiedziała Inga i spojrzała na siostrzenicę.
Hinnerk lubił ogień. Widziałam często, jak przez cały dzień palił ognisko w ogrodzie. Stał
tam i grzebał widłami w żarze. Gdy przyszłyśmy, Rosmarie, Mira i ja, powiedział:
 Wiecie, są trzy rzeczy, na które człowiek może nieustannie patrzeć i mu to nie zbrzydnie.
Jedną jest woda. Druga to ogień. A trzecia  nieszczęście innych ludzi.
Plamy po ogniu na kuchennej podłodze, gdzie angielscy żołnierze rozpalali ognisko, wciąż
było widać. Ale czerwony napis na kurniku zniknął tymczasem pod białą farbą. Cóż, prawie
zniknął. Jeśli się o nim wiedziało, był widoczny. Ale uważałam, że można już to tak zostawić.
Poszłam za róg, żeby rozejrzeć się za Maxem. Odłożył na bok duży wałek i teraz malował
pędzlem.
 No, jak daleko się posunąłeś?
Nie podniósł wzroku, tylko w skupieniu malował dalej.
 Halo, Max! To ja. U ciebie wszystko w porządku? Czujesz przymus malowania? Masz
obsesję? Może ci pomóc?
Malował jak wściekły środek ściany.
 Nie, wszystko w porządku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •