[ Pobierz całość w formacie PDF ]
trwogi, że ją coś przeraża. Rozglądała się dokoła niepewnie jakby ktoś niewidzialny
był w pokoju. Ten jej popłoch nieustanny przygnębiał i drażnił jednocześnie. Zadała
mi najpierw pytanie zdawkowe, czy dobrze spałem i naiwną czy się nie bałem burzy.
Zupełnie co innego mówiła niż myślała. Nagle rzuciła pytanie gorączkowe:
Paschalis dę wzywa? Podobno... zwariował?
Jest chory. IdÄ™ do niego.
Zostań jeszcze, zostań! Roman! krzyknęła zt strachem, chwytając moją rękę.
Parę minut milczała, siedząc ze zwieszoną gło\ra i rękoma założonymi na piersiach.
Potem zaczęła mnie wypytywać o dom, o ojca: czy ojciec pytał o nią, czy pyta o
Krąż, skąd znam Strzeleckiego, który był w Krążu dopytując się o mnie
Poznałem Strzeleckiego w czerwcu, na balu w Po rzeczu.
Babka zrobiła wielkie oczy.
Ty byłeś w Porzeczu... Skąd? Co? Nic mi o tyn nie mówiłeś...
Wtedy opowiedziałem jej wszystko od spotkani; Tereni, aż do zaręczyn w
Wiedniu. Babka słuchali
¦
Dziedzictwo
323
zdumiona. Pokazałem fotografię mojej narzeczonej. Staruszka popatrzyła 1 szepnęła:
Orliczówna? Ależ tak! Ona z matką w Porzeczu mieszka od niedawna, śliczna
dziewczyna... Ale ona miała być zakonnicą? Wiem też, że Oriicz przeznaczył ją dla
swego syna.
Doskonale babcia poinformowana uśmiechnąłem się.
Wiem wszystko, co się dzieje w okolicy. Wiem, że mnie nazywają czarownicą, a
niektórzy pewno i gorzej...
Zadrżała jakby pod wpływem jakiejś bolesnej myśli.
Boże, bądz milościw usłyszałem jej cichy szept Po czym spytała mnie znowu z
żywością: Więc się żenisz, Romek? Robisz dobry wybór. Gdy Orliczówna
zamieszkała w Porzeczu, myślałam, że może Gabriel z nią się ożeni, zanim ta
lafirynda nie przewróciła mu w głowie. Ale Orliczówna nie chciała Strzeleckiego,
więc tym bardziej nie chciałaby Gabriela. Rękoma zakryła oczy. Zatorzeccy
zgubieni! Na zatratę idą... Oddany chleb! Sprawiedliwa, ale niemiłosierna zemsta
ojca i... Marcelego...
Kogo? spytałem z naciskiem. Wyprostowała się nagle.
Twego dziada, Marcelego Poboga, za... za... Dowiesz się za co! krzyknęła.
Może być babcia pewna, że ani mój dziad, ani ojciec, ani ja... nie jesteśmy zdolni
mśdć się za krzywdę! Sam nie wiem, jak mi te słowa wypadły z ust, tak byłem
wzburzony...
Babka nagle błysnęła strasznie oczyma i... zwisła na fotelu prawie sina. Zemdlała.
Przestraszony zaczÄ…Å‚em jÄ…
324
Helena Mniszkauma
cucić, wezwawszy do pomocy Chmieinicka. Po długiej chwili staruszka odzyskała
zmysły. Jej oczy spoczęły najpierw na mnie, gdyż byłem nad nią pochylony.
Patrzyliśmy na siebie. Babka dotknęła ręką zimną jak lód mojej ręki. Rzekła głosem
cichym, wyczerpanym:
Ty musiałeś bardzo kochać matkę swoją, dawno to już odczułam, ty masz serce.
Na jej prośbę musiałem opowiedzieć szeroko o moich rodzicach, o ich życiu w
Uchaniach, o swoim dzieciństwie, potem o Tereni. Babka nie spuszczała ze mnie
wzroku.
Jesteśde szczęśliwi! W szczęściu idziecie przez żyde! Ja... w wiecznej męce...
zgrzyty w duszy, z każdym rokiem zgrzyty byty silniejsze, wyrzuty okrutniejsze! O,
o! Krąż nie ozłocił życia, Krąż złamał całe żyde... i... w końcu taki wnuk jak
Gabriel...
Przesiedziałem z babką długich kilka godzin. Gdy chciałem odejść, zatrzymała mnie
trwożliwie.
Zostań! Boję się!
Byłem pewny, że babce grozi poważna choroba ner-wowo-mózgowa. Nie miałem
serca odejść, tym bardziej że jej niepojęty strach wzmagał się z każdą chwilą.
Drugiego śniadania nie jadła wcale, mnie zaś zabroniła iść do stołowego pokoju,
dokąd sama nie wchodzi, od czasu gdy Gabriel wprowadził tam Weronikę. Przyszła
tam tylko wyjÄ…tkowo wczoraj w nocy, na moje spotkanie.
Ja jednakże, nie chcąc, by Gabriel posądził mnie o jakieś konszachty z babką,
wymanewrowałem tak, że wreszcie wymknąłem się z jej pokoju przepełnionego
wonią octu i eteru. W saH stołowej Korejwo i Chmieinicka od razu oznajmili mi, że
Krzepa desperuje z powodu, ii
wr
Dziedzictwo
325
nie idę do zamku, gdy on z Paschalisem rady sobie już dać nie może. Załatwiłem się
prędko z jedzeniem, słuchając monotonnych słów Korejwy, który się fitował nad
Paschalisem. Jednocześnie Chmielnicka wciąż terkotała. Gabriel z Weroniką szeptali
ostentacyjnie pomiędzy sobą.
Po śniadaniu podążyłem z Krzepą do zamku. Borowy prowadził mnie w głąb
gmachu, do biblioteki, gdzie był Paschalis.
Cóż on tam robi? zaciekawiłem się.
Od paru dni szuka testamentu. Całą bibliotekę od góry do dołu przewrócił. W
nocy szukał w sali portretowe). Chodził ciągle z tym brązowym świecznikiem.
Normalnie sam prawie go udzwignąć nie może, a teraz go nosi jak pióro, lecz wcale
nie zapała. Po ciemku łaził i szukał za portretami, we wszystkich kątach. Potem upadł
jak długi i spał kamiennym snem ze dwie godziny. Obudził się i teraz... Krzepa
zrobi] tajemniczą minę. Teraz Paschalis mówi coś jak w jasnowidzeniu. Strach
patrzeć na niego.
Cóż on mówi?
Jaśnie pan sam usłyszy. Paschalis już chciał iść do pawilonu, żeby szukać jaśnie
pana. Ledwo go zatrzymałem.
Mijając salę portretową, zauważyłem nieład, porozrzucane na posadzce i stołach
szpargały. Brązowy, stary świecznik z połamanymi świecami, snadz nie zapalanymi
od dawna, może od czasu, gdym zwiedzał pierwszy raz zamek, stał na stole blisko
portretu pradziada. Gdy weszliśmy do biblioteki, przeraziłem się wyglądem
326
Helena Mniszkówna
Paschalisa. Oglądał jak kościotrup powleczony skórą żółtą jak wosk, sczerniałą. Oczy
świeciły niby karbunkuły fosforycznym blaskiem. Stał niby potworny mag wśród
stosów książek, starych pergaminów, poszarpanych zeszytów zwalonych w nieładzie
na podłogę. Ujrzawszy mnie, wydał okrzyk głośny i rzuciwszy się poprzez zatory
ksiąg, runął przede mną na kolana. Objął mnie ramionami za nogi tak mocno, że
kroku postąpić nie mogłem. W oczach miał wyraz półprzytomny, rozpaczliwy i
błagalny. Wołał głosem ochrypniętym:
Jaśnie pan nasz! nareszcie... nareszcie! Jaśnie pan nasz jest! Już nas nie opuści!
nie odjedzie... na wieki zostanie w Krążu, na wieki!
Z trudem dzwignÄ…Å‚em go z kolan.
Uspokójcie się, proszę was, Paschalisie!
Jaśnie panie, ja wiem wszystko, wiem już wszystko. Teraz do dzieła...
Zatorzeckich wyrzucić precz za granicę Krążą! Wyrzucić podłych renegatów,
uzurpatorów, oszustów!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]