[ Pobierz całość w formacie PDF ]
od zbyt miękkiego materaca. Zaczął się obawiać, że
zbyt pochopnie zaufał Eve. Kto wie, czy nie zostanie
okrzyknięty jednym z największych głupców w
Chicago.
Tykanie ściennego zegara, tak samo jak kapanie
wody z nieszczelnego kranu, działało Davidowi na
nerwy. Przynajmniej nie musiał się martwić, że zaśpi.
Taka tortura nie pozwoli mu zmrużyć oka. Zdjął
zegar ze ściany i wyjął baterie. Nastała martwa cisza,
tak całkowita, że nadal nie mógł zasnąć. Koszmar...
W tej sytuacji właściwie lepiej było czymś się
zająć. Kilka projektów czekało na dokończenie. Wśród
nich naszyjnik pani Morgan. David nie wpadł jeszcze
na dobry pomysł. Może powinien zrobić kilka
szkiców. Przy okazji przestałby myśleć o Eve.
Sięgnął, żeby otworzyć szufladę biurka, ale cofnął
rękę. Nie chciał grzebać w rzeczach osobistych Eve.
Chociaż był przekonany, że usunęła wszystko, wolał
jednak nie ryzykować. Postanowił pójść po swoją
teczkę, którą zostawił w przedpokoju. Poruszał się
cicho, na palcach. Za rogiem przedpokoju zauważył
światło padające z kuchni. Eve też nie mogła spać.
Siedziała przy kuchennym blacie, z kawałkiem
zimnej pizzy w ręku. Przed nią stał talerz. Zawsze
doskonałe maniery, pomyślał. Nawet resztki pizzy
wykłada na porcelanę.
- Mam nadzieję, że lubisz pepperoni - powiedział. -
Powinienem zapytać, nim zamówiłem, ale byłaś
nadąsana i nie chciałem cię drażnić.
Odwróciła się. Serwetka zsunęła jej się z kolan i
wylądowała na podłodze.
- Nie byłam nadąsana.
Miała na sobie obszerną koszulę nocną w stylu
prababci, z olbrzymią ilością falbanek i marszczeń,
które skutecznie maskowały figurę. Pomyślał, że
pewnie kupiła ją ze względu na niego. Majstersztyk
sztuki krawieckiej był jednak niezwykle seksowny,
gdyż pozostawiał wiele miejsca dla wyobrazni.
- Czy to koniec pizzy? - spytał.
Eve pokręciła głową.
- Jeszcze trochę zostało. Miałam ochotę tylko na
kawałek. Jest już pózno.
Niechcący dotknął jej ramienia, gdy otwierał
lodówkę. Poczuł, że przeszedł ją dreszcz. W pierwszej
chwili nawet go to zirytowało. Czyżby naprawdę
uważała, że coś jej grozi z jego strony? Skąd u niej
ta obsesja na temat seksu? Dlaczago wszystko
kojarzyło jej się tylko z tym jednym?
- Dziękuję, że zamówiłeś pizzę - powiedziała, nie
patrząc na niego.
- Rozejrzałem się po kuchni. Wybór był niewielki.
- Wiem. Jutro przychodzą sprzątać i przyniosą zakupy.
Jeśli chcesz, żeby coś kupili, wpisz na listę. -
Wskazała na zapisaną kartkę, przyczepioną
magnesem do lodówki. - Wracam do łóżka, a ty? To
znaczy... - przerwała i zarumieniła się.
- Chyba trochę popracuję.
Ześliznęła się z kuchennego taboretu.
- W takim razie do zobaczenia rano.
Szybko wyszła z kuchni, zapominając o nie
dokończonym kawałku pizzy. David usiadł i nadgryzł
swoją porcję. Sięgnął po ołówek i notes. Zaczął
szkicować naszyjnik.
Nagle dotarło do niego, że nie odsunęła się od
niego z dreszczem obrzydzenia, ani się go nie
obawiała. Nie zagrażał jej, tylko temu, w co wierzyła.
Najwyrazniej była przekonana, że nadal kocha
Travisa. Może do pewnego stopnia nawet tak było.
Jednak udało jej się wyrwać spod jego wpływu.
Przestała się z nim spotykać. Dzięki temu otworzyły
się przed nią nowe możliwości, choć pewnie jeszcze
nie zdawała sobie z tego sprawy. David powiedział
sobie, że jak na początek nie jest zle, bo chociaż
dostrzegała jego obecność. Nie potrafiła być
obojętna. Intrygowała go i pociągała. Zainteresować
sobą taki sopel lodu - to było wyzwanie, które miał
ochotę podjąć.
Spojrzał na kartkę. Dopiero teraz spostrzegł, że w
końcu nie narysował naszyjnika. W zamyśleniu
naszkicował skomplikowany wzór, jaki tworzyła
wstążka przy dekolcie nocnej koszuli Eve.
Budzik hałasował od dłuższej chwili, nim Eve
wreszcie się obudziła. Zniło jej się, że zawinięta jak
mumia spoczywa w dusznej piramidzie. Gdy otworzyła
oczy, stwierdziła, że nic w tym dziwnego, bo
obszerna koszula nocna krępowała jej ruchy. Z
trudem uwolniła się od niej. Uśmiechnęła się na myśl,
że w razie potrzeby może zawołać Davida na pomoc.
Ostatecznie, to z jego powodu włożyła na siebie
strój wielkości cyrkowego namiotu.
Zerknęła w lustro. Z niesmakiem przyjrzała się
marszczonej koszuli. Jak się spodziewała, David był
wyraznie rozczarowany jej wyglądem, jednak nadal
nie czuła się bezpiecznie. Sięgnęła po sukienkę i
poszła do kuchni. Nie zastała tam Davida, lecz
dzbanek był pełen gorącej kawy. Nalała sobie
filiżankę i włączyła żelazko. David wkroczył,
poprawiając krawat.
- Możesz spokojnie zjeść śniadanie, nim zdążę się
ubrać - powiedziała.
- Pod warunkiem, że jakoś strawię resztki zimnej
pizzy.
- I kto tu ma od rana zły humor? - spytała, dokładnie
prasując kołnierzyk sukienki. - Wyglądasz, jakbyś
wcale nie spał. Tak było?
- Niewiele spałem. Myślałem.
- Nie chcę wiedzieć o czym - powiedziała, nie
odrywając wzroku od sukienki.
- Nie szkodzi. I tak ci powiem. O tobie i Travisie.
Energicznie i głośno odstawiła żelazko.
- Jeśli zamierzasz pytać o szczegóły, to nie doczekasz
się odpowiedzi. Nie twoja sprawa. Nie mam zamiaru
zaspokajać twojej niezdrowej ciekawości.
- W porządku. Nic więcej nie chcę wiedzieć. I tak już
mi powiedziałaś, że miałaś z nim romans.
Spojrzała na niego zaskoczona.
- Nie przypominam sobie.
- Przyznałaś, że są szczegóły, które wolisz
przemilczeć. Na pewno pikantne, jeśli nie chcesz o
nich mówić.
- Nie zniżę się do odpowiedzi.
- W rezultacie tego romansu zdecydowałaś, że resztę
życia spędzisz bez jakichkolwiek intymnych
kontaktów. Nie możesz mieć Travisa, więc nie chcesz
nikogo.
- I co z tego? - spytała, znów sięgając po żelazko.
- To ci się nie uda - oświadczył spokojnie.
- Jeśli myślisz, że możesz mi wydawać polecenia...
Eve przypomniała sobie o żelazku i cofnęła je w
ostatniej chwili, nim zdążyło spalić koronkowy
kołnierzyk.
- Nie mam takiego zamiaru. Po prostu stwierdzam
fakt. To się nie może udać. Poważnie myślisz, że nie
będę w stanie żyć bez seksu?
- Właśnie tak.
Spojrzała na niego szczerze zdziwiona.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]