[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wy, ju¿ szczêSliwie odbytym. Chwali³ moj¹ activitatem, a do innych rad, juk. dawniej u¿y-
czonych, przyda³ to, co mu by³ jeden z mecenasów przy konferencji powiedzia³, a¿ebySmy
siê postarali o jaki dokument. dawny probuj¹cy, jako ta cz¹stka szlachecka ode mnie zajecha-
na by³a z dawna atynencj¹ wsi mojej pobli¿szej .
- Powiedzia³em - rzecze dalej mój plenipotent - i¿ my to mamy; muszê wiêc teraz pójSæ do
jednego z moich znajomych, który ma sekret stare charaktery Slabizowaæ, zgadywaæ, a gdy
trzeba, i sk³adaæ; opowiem mu, jakiej nam trzeba transakcji, a w tym i dowcip, i sztuka, ¿e
takie tylko nam trzeba, tak¹ on s³owo w s³owo wynajdzie.
Wróci³ siê w godzinê plenipotent z weso³¹ twarz¹, oznajmuj¹c, i¿ ju¿ obstalowa³ transakcje,
jakich jeszcze potrzebujemy; bêd¹ gotowe za trzy dni.
- Takowe dokumenta - rzecze - nie tylko s¹ u¿yteczne w sprawie, ale te¿ zdobi¹ j¹. SpleSnia-
³y i ogryziony, pargaminowy szparga³ piêtno staro¿ytnoSæi na sobie nosi i powag¹ swoj¹ za-
s³ania czêstokroæ oczewiste defekta.
Przyszed³ ów dzieñ trzeci, po¿¹dany dla dost¹pienia pargaminowych dokumentów. Stawi³ siê
w s³owie uczony nasz charakternik i opowiedziawszy mi, jakie mia³ zalecenie od mego ple-
nipotenta do kwerendowania, doby³ zza pazuchy trzech ekstraktów, o których mnie upewni³,
i¿ s¹ prawdziwie skarbem znalezionym, ¿e s³u¿yæ bêd¹ peremptorie do repliki i ¿e zapewne
przynios¹ mi wygran¹. Ucieszony tak mi³¹ obietnic¹ rozwijam z niecierpliwoSci¹ te transak-
cje porz¹dkiem. Pierwszy ekstrakt mia³ w sobie oblatê przywileju na pergaminie ksiêcia ru-
skiego Wasila Dawidowicza, który szlachetnemu Zejmundowi £opata, Jadxwingowi, nadaje
uroczysko nazwane Rwini Róg, w granicach wsi Szumin, dziedzicznej wspomnionego Zej-
munda, le¿¹ce. Drugi ekstrakt, stem lat póxniejszy, mia³ w sobie wizj¹ granic miêdzy pra-
edium militare, alias folwarkiem nadanym do wsi Szumina, nad koñcem puszczy Rwini Róg
nazwanej le¿¹cym, a wsi¹ ksi¹¿êc¹ Paprzyca nazwan¹. Trzeci ekstrakt póxniejszy znowu sto
szeSædziesi¹t trzy lat. Ten w sobie zawiera³ dzia³y miêdzy prapradziadem moim a jego braci¹
zesz³e, przez które naddziadowi mojemu dosta³a siê wieS Szumin (któr¹ po dziS dzieñ ja po-
siadam), a folwark zwany NadleSny (znaæ, ¿e odmieniono nazwisko jego pierwsze) .dosta³
siê bratu jego Szczêsnemu; dwaj inni bracia podzielili siê sumami; siostry abrenunciarunt .
Odszed³ nie bez podziêkowania i obfitej nadgrody bieg³y mój kwerendarz. Wtem przychodzi
do mnie jeden z poufa³ych deputatów i wzi¹wszy mnie na stronê, bo mia³em goSci, rzecze:
- Wszystko nasze u³o¿enie i ochota s³u¿enia waszmoSæ panu upaSæ mo¿e na dniu jutrzejszym,
je¿eli temu nie zapobie¿ysz. Sprawa, któr¹ teraz s¹dziemy, nie zabawi, najdalej do godziny
szóstej, po której wed³ug prawa wexmiemy regestr taktowy. Jak mam wiadomoSæ, nie przy-
padn¹ sprawy, które by nas zabawi³y i zabra³y ca³y dzieñ jutrzejszy. A zatem, gdy sprawa nie
32
zajdzie, to jutro zapewne, jako przy czwartku, wed³ug ordynacji musi byæ wziêty regestr
expulsionum, w którym waszmoSæ pana sprawa jest trzecia. Wiem i to od patronów, ¿e pierw-
sze dnie spadn¹ per non sunt. Wiêc tu wietki strach i ¿aden z waszmoSæ pana przyjació³ nie
znajdzie sposobów do salwowania go, gdy mu ekspulsja dowiedziona bêdzie, czego sam za-
przeæ nie mo¿esz; naka¿¹ wiêc reindukcj¹ i wed³ug opisu prawa waszmoSæ pana ukarz¹. Nie
widzê przeto innego sposobu, tylko ¿eby zerwaæ komplet zaraz od rana na dzieñ ca³y. Jest
nas tu oSmiu siedz¹cych Swieckich, wiêc trzeba trzech koniecznie ukraSæ. ZaproS waszmoSæ
pan jaSnie wielmo¿nego N. N. na polowanie o trzy mile st¹d; powiedz, ¿e niedxwiedx pewny,
wyleci za nim z ochot¹. Temu zaS jaSnie wielmo¿nemu N.N. daj waszmoSæ pan sto czerwo-
nych z³otych bez ceremonii, niby to po¿yczaj¹c bez karty, ¿eby pojecha³ do £êczny na jar-
mark; ja bêdê ca³y dzieñ chorowa³.
Wszystko siê sta³o wed³ug naszego u³o¿enia: zerwaliSmy komplet szczêSliwie, mój adwer-
sarz nadziejê straci³, jam uszed³ wie¿y i grzywien.
Przebywszy wiêc czwartkowe niebezpieczeñstwo uprasza³em jaSnie wielmo¿nych sêdziów,
a¿eby nadgradzaj¹c dzieñ opuszczony popêdzili regestr wojewódzki, w którym do mojej spra-
wy by³o jeszcze wpisów dwieScie trzydzieSci dwa. Jako¿ w nastêpuj¹cy pi¹tek spad³o szeSæ-
dziesi¹t, w sobotê oSmdziesi¹t, reszta w poniedzia³ek i tego¿ samego dnia wieczorem kom-
parycja w mojej sprawie zapisana.
Gdym w nocy do siebie powróci³, powiada mi mój koniuszy, ¿e ten deputat, który ze mn¹ na
polowanie jexdzi³, pyta³ siê go schodz¹c z ratusza, je¿elibyS mu waszmoSæ pan me przeda³
tej kolaski, któr¹Scie jechali, gdy¿ mu siê podoba³a z letkiego noszenia, i obligowa³ go, ¿eby
mu da³ rezolucj¹ nazajutrz, gdy¿ wysy³a do domu po powóz, a tak obszed³by siê bez tego
kosztu, ile mocno wycieñczony ekspensami trybunalskimi. Zmiesza³a mnie ta proSba, ile ¿e
ju¿ ten jeden powóz tylko mi siê zosta³; ale pomySliwszy nieco; widz¹c, ¿e ju¿ sprawa na
stole, pos³a³em do mego tego¿ koniuszego ofiaruj¹c kolaskê bez ¿adnej inszej pretensji, tyl-
ko ¿eby by³ na mnie ³askaw, a nie bra³ (uchowaj Bo¿e) jakiej supozycji, ¿e t¹ bagatel¹ tentujê
sumnieme jego. Bardzo by³ kontent z podarunku, a jeszcze bardziej z komplementu, ¿em tego
daru nie taksowa³ korupcj¹ i ¿em sumnienie jego tak bojaxliwie traktowa³.
Nazajutrz, gdy zasiedli jaSnie wielmo¿ni do kontynuacji zaczêtej mojej sprawy, strona prze-
ciwna wnosi³a cztery akcesoria na wyprobowanie (jak zwyczaj) duchów. Za ka¿dym by³y
ustêpy, jedne mnie, drugie d³u¿ej bawi¹ce, wszystkie dla mnie pomySlne. Jak mi zaS potem
jeden z deputatów powiada³, nad tym siê osobliwej zastanawiano, jak by przypilnowaæ szlach-
cica, ¿eby siê nie wyniós³ z Lublina, jak go grzywnami ob³o¿¹. Te tedy wszystkie akcesoria
strona przegra³a i zapad³a sentencja: inducant negotium.
Przegl¹da³ mój adwersarz, ¿e podobno sprawê przegra, i ju¿ zamySla³ siê wzdaæ, ale mu po-
szepn¹³ jego patron, ode mnie zobligowany, ¿e zapewne by³by wielkimi grzywnami ukarany
pro temerario recessu et extenuatione temporis. Nie umiej¹c po ³acinie, zl¹k³ siê tych brzmi¹-
cych ekspresji i ju¿, rad nierad, jak w wilczym dole trzyma³ siê s³upa.
Ja z tego regestru bêd¹c aktorem, z mojej wiêc strony zacz¹³ induktê u najcelniejszy co do
wymowy i g³osu mecenas. Zawo³a³ woxny:  Uciszcie siê on tak mówi³:
- Je¿eli przemoc majêtnych zdaje siê na pozór zag³uszaæ prawa, mieszaæ spokojnoSæ obywa-
telsk¹ i groziæ równoSci krajowej, zwa¿aj¹c pilniej jej wysilenie pxzyzna ka¿dy, ¿e ta¿ sama
moc majêtnych w natê¿eniu swoim z czasem s³abieje i na zmocnienie s³abszych rozchodzi siê.
JaSniej mówiê, Smia³oSæ, któr¹ dostatki wznosz¹, w¹tli siê i niszczeje rozchodem tych¿e do-
33
statków. Przeciwnie zaS, doSwiadczamy, ¿e ubo¿szego obywatela zuchwa³oSæ ³atwo siê zapa-
la, przyk³ady zysków zdarzone w innych daj¹ mu ponêtê do próby, ubóstwo nie przywiêzuje
go do dobra pospolitego, do porz¹dku, sprawiedliwoSci i prawa; nadzieje zysków niegodzi-
wych jedynie bierze przed oczy, nie zra¿a go strata, bo przywyk³ do niedostatku, nadstawia
siê na hazard, bo z ¿yciem niewiele traci, a nadwerê¿eniem zdrowia mo¿e przyjSæ do lepsze-
go mienia.
Stawa w tym powaxnym areopagu, jaSnie oSwiecony trybunale, z uskar¿eniem na zuchwa³¹ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •