[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Uderzyłem się w kolano  poskarżył się Gurder.
 Czy brak drogi jest wystarczającym powodem?  spytał spokojnie Ma-
sklin.
134
 Jaki znowu brak drogi?  warknął Angalo.  Droga jest, przecież na niej
stoimy, nie?
 Pod nami jest. Przed nami nie ma  wyjaśnił Masklin.  Sam zobacz.
Angalo spojrzał i zbladł. Najbardziej interesujące bowiem, co można było do-
strzec przed maską, to brak drogi. I bezmiar głębokiej dziury.
 Moglibyśmy się trochę cofnąć?  spytał cicho sygnalistę.
 ydziebko?  upewnił się tamten.
 Tylko bez takich.
Grimma także przyglądała się dziurze, w której kryło się kilka rur.
 Czasami wydaje mi się, że ktoś wreszcie powinien nauczyć ludzi właści-
wego używania języka  oceniła i zabrała się do wertowania  Kodeksu .
Ciężarówka ostrożnie wycofała się znad pułapki i po rozjechaniu jeszcze kilku
przeszkód, które ustawiono na jezdni, objechała po trawie podejrzany kawałek. Na
drogę wrócili, gdy znowu zrobiła się czysta.
 Tym razem lepiej być ostrożnym  zaproponowała po chwili.  Ponie-
waż nie możemy zakładać, że to jest napisane faktycznie, to znaczy należy jechać
wolno.
 Prowadziłem bezpiecznie!  oburzył się Angalo.  To nie moja wina, że
cały czas ktoś mi coś złośliwie ustawia na drodze: jak nie doły, to latarnie.
 Więc jedz wolno.
W milczeniu wpatrywali się w przesuwający się za szybami krajobraz, dopóki
nie pojawił się następny znak.
  Karuzela  przeczytał Angalo.  I rysunek koła. Ktoś ma jakiś pomysł?
Grimma gorączkowo kartkowała  Kodeks .
 Kiedyś widziałem rysunek karuzeli  odezwał się Gurder.  W książce
 W wesołym miasteczku . To duże, błyszczące, okrągłe i ma dużo złotych koni.
 To na pewno nie jest to  mruknęła Grimma, pospiesznie przewracając
kartki.  Ten znak nie nazywa się  karuzela . . . on gdzieś tu jest. . .
 Złote?  upewnił się Angalo.  To powinno być z daleka widoczne. Poza
tym można chyba wrzucić trzeci bieg.
 Jak najbardziej  zgodził się sygnalista.
Grimma, do której adresowana była wypowiedz Angala, w ogóle nie zwróciła
na nią uwagi, zajęta  Kodeksem .
 Nie widzę nigdzie żadnych złotych koni  odezwał się Masklin.  Nie-
złotych też nie. I nie jestem tak całkiem pewien. . .
 I powinna też być radosna muzyka  dodał Gurder zadowolony, że może
się na coś przydać.
 Nie słyszę żadnej mu. . .  zaczął Masklin i nagle usłyszał.
Długi klakson samochodowy.
Droga się skończyła, zastąpiona pagórkiem z krzakami. Ciężarówka wspięła
się nań z rykiem, po czym z łomotem wylądowała po drugiej stronie pagórka,
135
gdzie był ciąg dalszy drogi. Kołysała się nieco, ale jechała. Tyle że krótko, bo
zaraz stanęła.
Ciszę panującą w kabinie przerwał czyjś jęk.
Masklin podczołgał się do jego zródła, czyli do skraju platformy, i wyjrzał.
Zobaczył przerażoną twarz Gurdera trzymającego się kurczowo desek.
 Co się stało?  jęknął Gurder.
Masklin pomógł mu wrócić na platformę, odruchowo otrzepał go i przyznał:
 Myślę, że choć znaki mają znaczyć to, co mówią, to, co mówią, wcale tego
nie znaczy.
Grimma wypełzła spod  Kodeksu , najwyrazniej wściekła.
Angalo wyplątał się ze zwojów sznurka i przekonał się, co to znaczy stać się
obiektem damskiej wściekłości.
 Jesteś totalnym idiotą!  warknęła.  Karuzela?! Kretyn! To jest rondo,
nie karuzela, tumanie, bo to jest znak drogowy! A do tego jesteś maniakiem szyb-
kości! I nie umiesz słuchać? Mówiłam, żeby jechać wolniej? Mówiłam! Jak do
ściany!
 Nie możesz do mnie tak mówić!  odpysknął Angalo, cofając się jednak
przezornie.  Gurder, powiedz jej, że nie może mnie wyzywać!
Gurder, siedząc na wszelki wypadek, przyjrzał mu się z dziwną miną i odparł
spokojnie:
 Jeśli o mnie chodzi, to może cię nazywać, jak tylko ma ochotę. I zrobić
z tobą, co tylko zechce. Nie przeszkadzaj sobie, moja droga!
 Zaraz! To ty mówiłeś o złotych koniach!  oburzył się Angalo.  Nie
widziałem żadnych złotych koni; a ktoś widział złote konie? Jakbyś mnie nie wy-
głupił tymi złotymi końmi. . .
 Przestań się mnie czepiać. . .  ostrzegł Gurder.
 A ja nie jestem żadna  twoja droga !  dodała Grimma pod adresem Gur-
dera.
 Nie chciałbym przeszkadzać  rozległ się z dołu głos Dorcasa.  Ale
jak coś takiego zdarzy się jeszcze raz, to tu jest kupa wkurzonych nomów, które
wtedy znajdą się tam. Czy wyraziłem się wystarczająco zrozumiale?
 To tylko małe problemy kierownicze  odezwał się uspokajająco Masklin,
po czym dodał cicho, a groznie:  Przestańcie się już kłócić! Za każdym razem,
gdy natykamy się na problem, zaczynamy się sprzeczać. To bez sensu!
 Wszystko było w najlepszym porządku, dopóki on. . .  zaczął Angalo.
 Zamknij się!  Masklina zatrzęsło ze złości, aż wszyscy wytrzeszczyli się
na niego.  Mam was wszystkich dosyć!  krzyknął.  Wstyd mi za was! Tak
nam dobrze szło, a teraz co?! Nie trudziłem się nad tym wszystkim tylko po to,
żeby jakiś komitet kierowniczy wszystko zepsuł! Teraz wstawać i zabierać się do
roboty! Tam jest cała kupa nomów, które liczą, że dowieziemy ich bezpiecznie na
nowe miejsce. I tylko to jest ważne! Zrozumieliście?
136
Spojrzeli po sobie zawstydzeni. Angalo rozplatał sznurki, a sygnalista pozbie-
rał flagi.
 Ehem  zagaił cicho Angalo.  Myślę. . . myślę, że należałoby wrzucić
pierwszy bieg, jeśli nikt nie ma nic przeciwko temu?
 Dobry pomysł  zgodził się Gurder.  Wrzucamy.
 Ale ostrożnie  dodała Grimma.
 Dziękuję.  Angalo był wcieleniem uprzejmości.  Co ty na to, Masklin?
 Hm? Co? A tak, jak najbardziej.
Przynajmniej w okolicy nie było już budynków  jechali pustą drogą, oświe-
tlając jedynym działającym reflektorem coraz gęstszą mgłę. Z przeciwka minęły
ich ledwie dwa pojazdy.
Masklin zdawał sobie sprawę, że wkrótce powinni poszukać jakiegoś stosow-
nego miejsca, by zakończyć podróż. Powinno być osłonięte i znajdować się z dala
od ludzi  ale nie za bardzo, bo był pewien, że nadal będą potrzebować od nich
całej masy rzeczy. Może nawet jechali na północ, ale jeśli tak, to wyłącznie dzięki
szczęściu.
I właśnie w takiej chwili: zmęczony, zły i nie bardzo uważający na to, co widzi
przed maską, zobaczył tam Drastyczną Obniżkę.
Drastyczna Obniżka stał na środku drogi i machał latarką. Za nim, nieco z bo-
ku, stał samochód z błyskającym na dachu błękitnym światłem.
Inni też go zobaczyli.
 Drastyczna Obniżka!  jęknął Gurder.  Dotarł tu przed nami!
 Gazu!  zażądał zdeterminowany Angalo.
 Co chcesz zrobić?  spytał Masklin.
 Zobaczymy, czy jego latarka jest silniejsza od ciężarówki.
 Nie możesz rozjeżdżać ludzi!
 To Drastyczna Obniżka, nie ludzie!  warknął Angalo. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •