[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tydzień w przestronnym domu Peliasa i Calliope Christakisów w Londynie.
Spotkała tam wielu ludzi, bo małżeństwo postanowiło wciągnąć ją w swój krąg
towarzyski. Szczególnie cieszyła się ze znajomości z Damonem i Eugeną
Bourikasami, którzy byli w jej wieku.
Katie miała nareszcie czas na życie towarzyskie, więc postanowiła jak
najlepiej wykorzystać tę okazję. Zamierzała też poszukać pracy biurowej na pół
etatu, ale przytłoczyło ją nieprawdopodobne tempo zmian w ciągu ostatnich tygodni.
Wreszcie zebrała się na odwagę, by zadzwonić do mamy i powiedzieć jej o
synach. Choć Maura poczuła się dotknięta tym, że córka nie zwierzyła jej się
wcześniej, oddzwoniła na drugi dzień i zalała ją morzem pytań o chłopców.
Katie nie musiała się już martwić o pieniądze ani dach nad głową. Mimo to
była w dołku, choć dokładała wszelkich starań, by ukryć przygnębienie pod maską
radosnego uśmiechu. Czuła, że praca pomogłaby jej wyjść z chandry - zapewniłaby
jej niezależność, a do tego pozwoliłaby jej nie myśleć bez przerwy o tym, jak bardzo
tęskni za Alexandrosem. Czas wcale nie leczył ran. Alexandros ciągle podróżował
służbowo, a poza tym dwa razy odwiedził blizniaki, gdy Katie była akurat poza
domem. Widzieli się krótko i nigdy w cztery oczy. Minął tydzień, od kiedy Katie
wprowadziła się do okazałego, w pełni umeblowanego mieszkania, które znalazł dla
niej Alexandros. Było większe, elegantsze i lepiej położone, niż mogła sobie wy-
marzyć. Mimo jej protestów Alexandros nalegał, by w nim zamieszkała, tłumacząc,
że chłopcy mają prawo wychowywać się w jak najlepszych warunkach.
- A więc plotki o tobie i Alexandrosie Christakisie są prawdą - rzucił
wyzywająco Damon Bourikas, gdy krążyli między dziełami sztuki.
73
S
R
Katie żałowała, że siostra Damona oddaliła się i zostawiła ich samych.
- Nigdy nie mówiłam nic o Alexandrosie...
- Czyżby brukowce powiedziały za ciebie wszystko?
Katie zrobiła się purpurowa.
- Mój Boże, przecież to wszystko bzdury! O jakie plotki ci chodzi?
- %7łe nie jesteście razem. Mówię tak, bo widziałem twoją niańkę, gdy
przyprowadzała dzieci do Peliasa i Calliope.
Katie wpatrywała się w niego w konsternacji.
- Nie rozumiem...
- Twoja niańka, Maribel, to niezła sztuka - wyjaśnił Damon. - Tylko kobieta,
która nie boi się konkurencji, zatrudniłaby opiekunkę o figurze modelki.
Szczególnie taką, która odpowiada ideałowi kobiety według Christakisa: długonogą
blondynkę o niebiańskich kształtach...
Do tej pory Katie ani trochę nie obchodziło, że Maribel to piękność, ale teraz
w jej głowie kołatało się tysiące myśli. Czy wdzięki niani wyjaśniały wizyty
Alexandrosa właśnie wtedy, gdy Katie nie było w domu? Czy Damon próbował ją
ostrzec?
- Jest urocza, prawda? - zdołała wymamrotać Katie, choć niemal szczękała
zębami z zimna, które nagle przeszło całe jej napięte ciało. - Pewnie przypomina mu
jego zmarłą żonę.
- Myślę, że ciężko byłoby znalezć kogoś podobnego.
- O kim rozmawiacie? - zapytała Eugena, która właśnie do nich dołączyła.
- O Ianthe Christakis - odpowiedział Damon.
- Moja mama stawiała mi ją za wzór - powiedziała smutno Eugena. - Była
starsza ode mnie. Niebywale piękna, a do tego ciągle zajmowała się działalnością
charytatywną. Była też w pełni oddana Alexandrosowi...
- Ożenił się z nią i stał się pracoholikiem - zauważył Damon.
- Wszyscy wiedzą, że byli doskonałym małżeństwem! - skarciła go Eugena.
74
S
R
Zaskoczona litanią pochlebstw Eugeny, Katie przełknęła nerwowo ślinę.
- Pelias i Calliope nigdy nie mówią o Ianthe - stwierdziła.
- Byli załamani, gdy zmarła. To straszne, że nie doczekała się dziecka. -
Eugena zaczerwieniła się, zdawszy sobie sprawę, co powiedziała. - Przepraszam,
Katie, nie miałam na myśli...
- Jasne. - Katie uśmiechnęła się, choć czuła pustkę w środku.
Sama nie wiedziała, co mówi, gdy Eugena i Damon zapytali ją o zdanie na
temat jakichś dzieł sztuki na wystawie. Myślała wyłącznie o tym, że Ianthe była
idealną żoną, a Alexandros czuł się przy niej niezmiernie szczęśliwy. Wstydziła się
swojej zazdrości, ale nie potrafiła jej pokonać. Przez gorzką zazdrość i urażoną
dumę odrzuciła oświadczyny Alexandrosa. Z drugiej strony, czy wyszłaby za kogoś,
kto otwarcie wyznał, że ceni ją tylko za seks?
Alexandros kochał Ianthe, a Katie była dla niego tylko plastrem na ranę, który
wyrzucił, gdy się zagoiła. Gdyby nie Toby i Connor, nie miałaby wstępu do jego
życia.
Gdy przyjęcie w galerii dobiegało końca, Katie ziewnęła i odrzuciła
zaproszenie na imprezę. Damon zaproponował, że odwiezie ją do domu.
- Czeka na mnie samochód - powiedziała.
- To znaczy, że jednak nie jesteś wolna?
- Nie rozumiem...
- Nie ma tu twoich dzieci, ale ty i tak rozbijasz się limuzyną z szoferem.
Christakis daje przez to do zrozumienia, że należysz do niego.
- Niekoniecznie - odparła Katie, gdy wyszli na ciemną ulicę. - Zwykle
zabieram chłopców ze sobą, a Alexandros nalega, żebym jezdziła samochodem.
- W każdym razie nie martw się urokiem twojej niani - powiedział
zadowolony z siebie Damon. - Jeśli jest wolna, zamierzam się nią zająć!
W tym momencie Katie oślepił błysk flesza. Fotograf natychmiast uciekł, a
Damon odprowadził ją do samochodu.
75
S
R
- Zadziwia mnie, że Christakis nie przydzielił ci ochroniarza.
- Mam ochroniarza... ale powiedziałam mu, że go dziś nie potrzebuję -
westchnęła.
Po bezsennej nocy Katie wstała, by nakarmić i ubrać dzieci. Wróciła do łóżka,
gdy tylko przyszła Maribel. Wydawało jej się, że nie minęło pięć minut, zanim
obudziło ją stukanie do drzwi.
- Pan Christakis tu jest...
Katie wyskoczyła z łóżka, zerknęła w lustro i jęknęła. Na głowie miała
plątaninę loków. Dlaczego nękał ją o tej nieludzkiej godzinie? Gdy spojrzała na
zegarek, okazało się, że dochodzi południe, a ona spała dłużej, niż myślała. W
pośpiechu umyła zęby, opłukała twarz, narzuciła coś na siebie i wyszła do salonu.
Nie zastała tam Alexandrosa. Był w pokoju dzieci, z chłopcami i Maribel.
Katie podeszła cicho do drzwi. Przeczesała włosy palcami i wygładziła czarną
koszulkę i dżinsową spódnicę, żałując, że nie miała czasu się umalować. Alexandros
pytał o coś Maribel, a ta odpowiadała mu z zalotnym uśmiechem młodej
dziewczyny oczarowanej przystojnym, seksownym mężczyzną.
- Alexandros...
Obrócił się i wlepił w nią wzrok. Na jego ciemnej, pociągłej twarzy nie
malował się uśmiech. Gdy poszła z nim do pokoju, zastanawiała się, czy nie
przerwała mu w nieodpowiednim momencie.
- Czy podoba ci się Maribel?
- Czy ja dobrze rozumiem... - Alexandros z trudem składał angielskie słowa,
bo pytanie Katie zupełnie wytrąciło go z równowagi. - Chodzi ci o to, czy chcę się z
nią przespać?
- Nie to miałam na myśli...
- Oczywiście, że to. Odpowiedz brzmi: nie. Nie podrywam moich pracownic i
zwalniam je, jeśli one próbują. Ty byłaś wyjątkiem.
76
S
R
- A biorąc pod uwagę konsekwencje tamtej przygody, wolisz jej nie
powtarzać?
Alexandros przyglądał się Katie uważnie. W tym stroju, z bosymi nogami
wyglądała absurdalnie młodo i naiwnie - dopóki nie rzuciła mu spod długich rzęs
spojrzenia zielonych oczu, które zawsze niezmiernie go podniecało. Wiedział, że
gdyby mógł cofnąć czas, postąpiłby tak samo.
- Byłaś wczoraj z Damonem Bourikasem... wyjaśnij.
- Słucham?
- To nie jest odpowiednie towarzystwo dla ciebie.
- Jestem dorosła. Jak możesz mówić mi...
- Nie chcę, żebyś się z nim zadawała.
- Nikt nie będzie mi zabraniał przyjaznić się, z kim chcę.
- Oprócz mnie - powiedział spokojnie. - A jeśli nie posłuchasz, na pewno zrobi
to Damon. Jestem zbyt wpływowy, żeby zignorował moje zdanie.
- Nie zrobiłbyś tego.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]