[ Pobierz całość w formacie PDF ]
go irytować, gdyż ściągnął brwi.
- Nie wierzę w pokój między nami - powiedziała. - Ale -
dodała ostrożnie - chwilowe zawieszenie broni mogłoby się
udać.
- Na początek dobre i to.
Rozbroił ją swoim uśmiechem i nagle tak ją to zezłościło, że
wybiegła z kuchni i poszła do Felicji.
RS
47
- Przez ten głupi gips nie mogę nawet włożyć rajstop -
powitała ją z sarkazmem pani St Aubyn.
- To włóż spodnie.
- Wieczorowe? Może, ale na kolacji kobieta powinna być w
sukience.
Pojmując delikatną aluzję, Red poprosiła Linusa, żeby
pomógł matce zejść na dół, a sama pobiegła się przebrać.
Włożyła świeżą bluzkę i krótką czarną spódnicę. Wybór miała
zresztą niewielki, jako że pośród jej ubrań mało było takich,
które nadawałyby się na dzisiejszy wieczór - eleganckich i
spokojnych zarazem. Szafę wypełniały dżinsy, sportowe bluzki i
swetry do noszenia na co dzień. Wisiały tam też dwa porządne
kostiumy, które czekały od dawna na wymarzone przez Red
spotkanie z ważnymi osobami, oraz kilka bardzo seksownych
strojów wieczorowych na szałowe imprezy. Starała się na nich
bywać możliwie często po to, żeby się pokazać. Rzecz jednak w
tym, że trzeba było mieć z kim. Znalezć faceta z forsą to nie
problem, ale znalezć takiego, dla którego wspólny wieczór nie
musiał kończyć się w łóżku, to prawdziwa sztuka. Zazwyczaj
nie docierała więc tam, gdzie powinna, umawiając się i dzieląc
równo koszty imprezy to z tym, to z tamtym kolegą aktorem,
który był podobnie ambitny jak ona i tak samo bez grosza.
W saloniku Linus nakrył wytwornie stół. Pojawiły się
kryształowe kieliszki, cienka porcelana, srebrne sztućce, świece.
Za duże luksusy jak na pospolity gulasz z fasolą, lecz skoro
mamy jeść cassoulet, to OK, pomyślała z lekką ironią i podała
do stołu.
Trudno jej było przewidzieć, jak przebiegnie i co przyniesie ta
kolacja - pierwszy wieczór w tym domu, który mieli spędzić we
trójkę. Przez kilka minut odczuwała lekkie napięcie, ale bardzo
szybko wciągnęła się do rozmowy. Ani matka, ani syn nie
tworzyli atmosfery dystansu, wręcz przeciwnie, zorientowała
się, że starannie omijają tematy, na które nie umiałaby
powiedzieć słowa. Niespodzianką dla niej było również to, że
RS
48
dyskusja sprawiała im obojgu widoczną radość. Z nie ukrywaną
przyjemnością przerzucali się argumentami, najwyrazniej
jednak nie po to, żeby koniecznie postawić na swoim, lecz
raczej po to, by dojść do samego sedna. W pewnej chwili
rozemocjonowana Felicja zaakcentowała swój punkt widzenia
machnięciem widelca i wezwała Red, żeby ją poparła.
- Dwie na jednego? No, nie... Poddaję się - sprzeciwił się
Linus, ale powiedział to tak wesoło, że aż się to jej wydało
podejrzane. Pozwala matce postawić na swoim, żeby potem coś
osiągnąć, czy też ustępuje po prostu z miłości do niej?
Po kolacji zostawiła ich przy kawie, a sama sprzątnęła ze
stołu i wstawiła brudne naczynia do zmywarki. Kiedy Linus
przyniósł filiżanki, zastał ją przy stole.
- Robisz listę zakupów?
- Nie przewidywałam, że będzie nas troje. Próbuję ustalić
menu na kilka najbliższych posiłków. Będziesz jadał kolacje
tutaj?
- Przynajmniej przez ten tydzień. W twój wolny wieczór
mógłbym jednak zabrać Felicję do restauracji. Umówiłyście się
już chyba, kiedy to będzie - dodał, napotykając jej zdziwione
spojrzenie.
- Jeszcze o tym nie rozmawiałyśmy.
- W takim razie ustalcie to może teraz, bo chciałbym
wiedzieć, kiedy dokładnie muszę być. Lepiej, żeby nie
próbowała sama zmagać się z tymi schodami.
- Masz rację, zaraz z nią porozmawiam... Czyli że układam
menu na następne pięć dni. A co z lunchami? Mam cię
uwzględnić?
- Nie. O tej porze będę w pracy. Nagrywamy Dickensa dla
telewizji.
Odniosła wrażenie, że powiedział to z wyższością i tylko po
to, żeby dać do zrozumienia, gdzie jest jej miejsce.
- Jest się czym chwalić, co? - warknęła, zaciskając palce na
długopisie.
RS
49
- Zawsze jesteś taka opryskliwa? - zapytał urażony.
- Nie zawsze. Na ogół dobrze żyję z ludzmi.
- Czyżby? Spojrzała na niego.
- Uzmysłowiłeś mi jasno, że nie mam po co być dla ciebie
miła, więc mi nie zależy.
Zmrużył oczy.
- No tak. Starasz się więc tylko wtedy, gdy może ci to
przynieść korzyści. A wobec Felicji - dodał podejrzliwie - jesteś
nadzwyczaj serdeczna.
- %7łal mi jej.
- Z powodu wypadku?
- Owszem, a i dlatego, że ma ciebie za syna. Ku jej
zdziwieniu zareagował uśmiechem.
- W tym względzie nie miałem nic do powiedzenia -
powiedział wesoło. - Poza tym wydaje mi się, że wyraziłaś
zgodę na zawieszenie broni.
- Czasowe.
- Tak? - Patrzył na nią przez chwilę. - No, to może poszła-byś
wreszcie ustalić z Felicją swoje wychodne. Przyznam, że
wolałbym, żeby to było w sobotę albo w niedzielę. - Zerknął na
zegarek. - Muszę zatelefonować w parę miejsc. Sprawy
zawodowe, przepraszam.
Dochodziła dziesiąta. O tej porze zwykle nie załatwia się
interesów, ale Red wcale to nie dziwiło. Sama też nieraz
dzwoniła do Australii w nocy, domyśliła się więc, że będzie
telefonował za granicę. Odłożyła swój projekt menu i poszła do
Felicji.
- Linus twierdzi, że powinnyśmy jeszcze dziś omówić sprawę
moich wyjść. Chce wiedzieć, kiedy na pewno ma być w domu.
- Klasyczny mężczyzna! - zaśmiała się pani St Aubyn. - Oni
zawsze lubią mieć wszystko czarne na białym. Ale niech mu
będzie. Jakie dni chcesz mieć wolne?
RS
50
- Myślę, że wystarczyłby jeden w tygodniu. Plus jeden
wieczór. Może cała sobota i środowy wieczór, bo we środy
chodzimy z Jenny na basen.
- Jenny? To ta koleżanka, z którą wynajmujesz mieszkanie?
W takim razie zgoda. Nie chcę, żeby przeze mnie ucierpiało
twoje życie towarzyskie.
Nadarzała się dobra okazja, żeby poruszyć sprawę
zaopatrzenia, toteż Red zagadnęła:
- Skoro Linus będzie z nami, to nie wystarczy zapasów. Czy
mogłabym zrobić zakupy jutro rano?
Felicja wyglądała na zdziwioną.
- Naturalnie, ale zwykle nie chodzę po sklepach. Składam
przez telefon zamówienia u Harrodsa i przysyłają mi, co trzeba.
Red nie potrafiła ukryć, że zrobiło to na niej nieliche wrażenie.
- Rozumiem - powiedziała cicho, myśląc o cenach
luksusowych produktów żywnościowych, jakie w olbrzymim
wyborze proponował ten największy z londyńskich domów
handlowych.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]