[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jeśli jesteśmy już przy zawodach - powiedziała szybko, chcąc
zmienić niebezpieczny temat - to nie mówiłeś mi, jak ci idzie szukanie
nowej pracy? Nie miałeś przypadkiem rozmawiać z kimś dziś rano w
tej sprawie?
- Owszem. - Skinął głową. - To jeszcze nic pewnego, ale mam
S
R
jakieś szanse.
- To wspaniale. Słuchaj, muszę już iść. Baw się dobrze z
rodzicami.
- Dzięki. Ty też.
Zszedł za nią na dół, gdzie państwo Kavanaugh oglądali
telewizję. Jedno spojrzenie na ekran utwierdziło Alison w przekonaniu,
że oglądają oni ostatnie ujęcia reportażu o dzidziusiu z zoo.
- Logan zmusił was, żebyście to zobaczyli, prawda? - zapytała
tonem, który zwiastował, że jeśli padnie odpowiedz twierdząca,
winowajca może się szykować na reprymendę.
- Ależ skąd! - zawołała Camilla. - Usłyszałam o tym od
koleżanki, która mieszka w Chicago, więc zapytałam Logana, czy
macie może kasetę. A więc ty też lubisz chodzić do zoo? Naprawdę
dobrana z was para.
Alison wolała nie odpowiadać, więc pożegnawszy się, ruszyła ku
wyjściu.
- Chwileczkę! - zawołał Logan, gdy kładła dłoń na klamce.
Podszedł do niej powoli i przyciągnął do siebie.
- Obiecuję, że postaram się nie rozmazać ci szminki - powiedział
i zanim zdążyła się zorientować, co się święci, poczuła na ustach jego
wargi.
Pocałował ją z taką siłą, a jednocześnie tak namiętnie, że gdy
uniósł głowę, miała trudności z ustaniem na nogach.
Camilla Kavanaugh wręcz promieniała radością. Nic dziwnego,
popis był wyjątkowo udany, tak że sama Alison musiała sobie
S
R
powtarzać, że to tylko przedstawienie.
Sala balowa hotelu  Englin" była już niemal przygotowana do
bankietu, gdy Alison się tam zjawiła. Niezwłocznie sprawdziła
wszystkie urządzenia, które mogły się zepsuć w ostatniej chwili i
uczynić z dobrze zapowiadającego się przyjęcia kompletną klapę. Na
szczęście mikrofony działały bez zarzutu, a ekrany i głośniki zostały
ustawione dokładnie w tych miejscach, które wybrała. W znajdującym
się nieopodal pomieszczeniu gospodarczym leżało ponad trzy tysiące
kaset wideo, które goście mieli otrzymać na odchodnym.
- Aadnie ci z tymi kolczykami, Ali - pochwaliła Kit, podchodząc,
by ją uściskać. - Zobaczysz, powalisz ich na kolana.
- Tak sądzisz? - zapytała z powątpiewaniem. - Teraz, kiedy jest
już za pózno, przychodzi mi do głowy cała setka rzeczy, które można
było zrobić lepiej.
- Jasne, to u ciebie normalne - zawyrokowała przyjaciółka. - Nad
każdym projektem pracujesz tak długo, dopóki ci go nie wyrwą z rąk.
A rezultaty zawsze są imponujące. - Rozejrzała się dokoła. - Nie
widziałaś gdzieś Sue? Mój mężulek wystawił mnie do wiatru, wyjechał
służbowo do Atlanty, więc Sue będzie moją parą. Wyobrażasz sobie,
jaki Marc był zrozpaczony, gdy oznajmiła mu, że zamiast tu
przychodzić, będzie musiał przez cały wieczór oglądać sport w
telewizji?
- Och, tak, na pewno nie mógł tego przeżyć - roześmiała się.
- Jesteś pewna, że nie chcesz usiąść na trybunie wraz ze
S
R
wszystkimi ważnymi osobistościami? - zapytał jeden ze sponsorów
filmu, podchodząc do nich. - Jesteś o wiele bardziej zaangażowana w to
przedsięwzięcie niż wielu z nich, więc powinnaś znalezć się na widoku.
- Właśnie dlatego wolałabym tu zostać - zapewniła z uśmiechem.
- Nie lubię, gdy na mnie patrzą.
- Jest tu gdzieś twój mąż? Bardzo chciałbym go poznać. Wygląda
na to, że to prawdziwy bohater.
Najwyrazniej oglądalność reportażu z zoo pobiła wszelkie
rekordy, pomyślała z rozbawieniem.
- Owszem, jest wyjątkowy - przyznała. - Niestety, zatrzymały go
obowiązki, więc...
- Więc nie mógł zjawić się na czas - dokończył za nią Logan,
zjawiwszy się jak spod ziemi.
Gdyby nie jego szybka interwencja, ze zdumienia na pewno
wypuściłaby trzymaną w ręku szklaneczkę z koktajlem.
Przyjrzała mu się z podziwem. W czarnym jak smoła smokingu
wyglądał rewelacyjnie, lepiej nawet niż w szpitalnym fartuchu, choć do
tej pory wydawało jej się, że już lepiej prezentować się nie da.
- Ty tutaj? A gdzie twoi rodzice? Chyba ich gdzieś nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl
  •