[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W kilka minut pózniej zajechali na miejsce. Matt wysiadł
pierwszy i Noelle usłyszała jego zduszony okrzyk. Gdy podeszła
bliżej, jej oczom ukazał się niesamowity widok. Całe oznakowa
nie terenu było zniszczone. Brezent, którym zabezpieczyła miej
sce odkrycia, podarto na kawałki i rozrzucono. Narzędzia...
Noelle opadła na kolana. Wszystkie precyzyjne narzędzia
potrzaskano w drobny mak.
- Nie rozumiem, co się tutaj stało - szepnął Matt.
- Ja też nie - rzekła Noelle drżącym głosem.
Zniszczenia dokonano w tak perfidny sposób, że to było aż
przerażające. Całe szczęście, że skamieniałość leżała bezpiecznie
zamknięta w samochodzie. Noelle wolała nie myśleć o tym, co
by się stało z bezcennym okazem, gdyby się nie uparła, że za
bierze go od razu ze sobą.
- W samochodzie mam latarkę. Czy mogę ci jakoś pomóc?
- Nic tu nie można zrobić. Chyba tylko posprzątać.
- Noelle, tak mi przykro.
- Trudno. Dobrze, że szczęka jest w samochodzie.
- Kto mógł coś takiego zrobić?
- Myślę...
Słowa zamarły jej na ustach.
- Mów, słucham cię.
W głosie Matta było tyle niekłamanej troski, że Noelle po
czuła, iż może mówić otwarcie.
- Ciekawa jestem, gdzie twój brat był dziś wieczorem.
DINOZELLA 113
- Alex? - wybuchnął Matt. - Sądzisz, że on mógłby coś
takiego zrobić?
- Powinieneś jego o to zapytać - rzekła Noelle cicho.
Zapadła długa, straszliwa cisza, która zdawała się nie mieć
końca. Wreszcie Matt podniósł się i Noelle zobaczyła go w
świetle reflektorów. Jego twarz była nieprzeniknioną rpaską.
- Pozbierajmy to, co zostało - powiedział schrypniętym gło
sem.
Podniosła kilka drobiazgów.
- Wracajmy do domu.
Przez całą drogę panowało przykre milczenie. Kiedy dojecha
li na miejsce, Noelle spytała z wahaniem:
- Mam iść z tobą, czy jechać do domu?
- Myślę, że mój brat ma prawo usłyszeć z twoich ust, o co
go podejrzewasz.
- Ale... ale ty mi wierzysz, prawda, Matt?
Nie otrzymała odpowiedzi. Weszli do pokoju, gdzie Alex
oglądał telewizję. Matt wyłączył odbiornik.
Właśnie wróciliśmy z terenu badań. Ktoś dokonał tam be
stialskiego zniszczenia.
- To ja - rzekł Alex bez chwili wahania. - Chciałeni to zrobić
już wcześniej, ale długo nie mogłem znalezć okazji, żeby tam za
wami pójść.
Noelle i Matt odezwali się jednocześnie:
- Przyznajesz się?
- Jak mogłeś?
Alex ostentacyjnie zwrócił się tylko do brata:
- Ona do nas nie pasuje. Ani do nas, ani do ośrodka- I obaj
wiemy o tym od samego początku. Czekałem, żebyś sam się jej
pozbył, ale widzę, że doktor Forrest zupełnie cię usidliła swym
urokiem. Więc ja zrobiłem to, co ty powinieneś był grobie już
wtedy, gdy Jason wygadał się o tamtej kości.
- Jesteś z siebie zadowolony? Cieszy cię dokonane zniszcze
nie? - spytała Noelle.
DINOZELLA
114
- Chciałem, żebyś dokładnie zrozumiała, o co chodzi. - Alex
\vpił w nią nieprzyjazny wzrok. - Myślałem, że jak ci zniszczę
skamieniałość, to się wreszcie wyniesiesz.
Noelle poczuła ogromną ulgę na myśl, że prehistoryczna
szczęka jest w samochodzie, poza zasięgiem niszczycielskich
napędów Alexa.
- Matt ma obowiązki wobec pacjentów - podjął Alex. - A
tymczasem stawał na głowie, żeby tobie pomóc. Nigdy nie przy
puszczałem, że zobaczę mojego brata w roli osła dzwigającego
jakieś kamienie i gnaty. To wprost żałosny widok i w dodatku
świadczy o tym, jaka z ciebie niebezpieczna kobieta.
-- Podglądałeś nas? - ostro spytał Matt.
Alex skinął głową i uśmiechnął się drwiąco.
- Pani wdzięk... i powodzenie, doktor Forrest, muszą być
niezwykłe. Ale ja zaraz przejrzałem panią na wylot.
Noelle bezwiednie się cofnęła.
- Tak czy owak, koniec jest jeden. Pani tu długo nie pozo
stanie.
Alex odwrócił się i włączył telewizor.
- Wybaczcie, ale chciałbym obejrzeć ten program,do końca.
Matt, z twarzą bez wyrazu, zwrócił się do Noelle:
- Chciałbym porozmawiać z bratem w cztery oczy.
- Chcesz, żebym wyszła? Aleja nie mogę, bo to i mnie dotyczy.
Co będzie z dalszymi poszukiwaniami? Jak zabezpieczyć teren? A
moje narzędzia, które kosztowały mnóstwo pieniędzy?
Zapadło milczenie. Noelle uświadomiła sobie, że Alex dopro
wadził brata do tego, że musiał wybierać między nią, kimś ob
cym, a nim, członkiem rodziny. Wiedziała, czego może się spo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]